61

163 17 2
                                    

Fausti siedziała przy wigilijnym stole z rodziną, słuchając cichego brzęku kolęd lecących w tle. Atmosfera była ciepła, niemal magiczna - zapach pierogów, barszczu i świeżo pieczonego ciasta mieszał się z aromatem świerku. Jej mały piesek biegał wokół choinki, licząc prezenty a mama z babcią wymieniały się uwagami na temat ciasta makowego. Fausti jednak czuła, że czegoś jej brak. Myślami błądziła przy Bartku. Wiedziała, że zaraz wsiądzie w samochód i ruszy na swoją Wigilię, ale ich poranne pożegnanie wciąż dźwięczało jej w głowie. „Czemu był taki tajemniczy?" - zastanawiała się, nalewając sobie kompotu z suszu.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeli po sobie, lekko zdezorientowani.

- Nie czekamy na nikogo, prawda? - zapytała Fausti, patrząc na mamę.

- Nie, ale zobacz kto to.

Fausti podniosła się od stołu i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je, a jej serce na moment zamarło. Bartek stał na progu z delikatnym uśmiechem na twarzy, ubrany w elegancki płaszcz z lekkim rumieńcem na policzkach od zimna. W rękach trzymał małe, ozdobne pudełko przewiązane czerwoną wstążką.

- Bartek? Co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona, choć w głębi duszy była szczęśliwa, że go widzi.

- Nie mogłem się powstrzymać. Mam coś dla ciebie i... nie chciałem czekać. Mogę wejść na chwilę?

Fausti szybko odsunęła się na bok, zapraszając go do środka.

- Cześć wszystkim, przepraszam za najście. - Bartek uśmiechnął się w stronę rodziny Fausti, która patrzyła na niego z lekkim zaskoczeniem, ale i życzliwością.

- Bartek, witaj! Siadaj, siadaj, może coś zjemy? - zaproponowała mama Fausti, wskazując na stół.

- Dziękuję, ale nie chcę przeszkadzać. Mam swoją Wigilię, ale chciałem zobaczyć Fausti. To tylko chwila.

Fausti zaprowadziła go do salonu, gdzie było nieco ciszej.

- No dobrze, co to za tajemnica? – zapytała z uśmiechem, wskazując na pudełko w jego dłoniach.

Bartek podszedł bliżej, jego oczy były pełne ciepła i jakiejś trudnej do odczytania emocji.

- Fausti... wiem, że prezenty są ważne, ale dla mnie najważniejsze jest to co czuję kiedy jesteśmy razem. Chciałem ci coś dać, co będzie przypominało ci jak bardzo cię cenię i jak ważna jesteś w moim życiu.

- Bartuś, ale już daliśmy sobie prezenty. - powiedziała z czułością.

- Wiem Faustynka, ale zobacz. Proszę...

Wręczył jej pudełko, a ona lekko drżącymi dłońmi, otworzyła je. W środku była delikatna srebrna bransoletka z zawieszką w kształcie skrzydła wysadzanego diamentami.

- Bartek... to jest piękne. - Jej głos był ledwo słyszalny, a w oczach zalśniły łzy.

- To skrzydło symbolizuje wolność, Fausti. Chcę, żebyś zawsze pamiętała, że jesteś wolna, niezależna, ale jednocześnie... zawsze będę obok, żeby cię wspierać.

Fausti patrzyła na niego przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu po prostu go objęła, wtulając się w jego ramiona.

- Dziękuję. Naprawdę. To najpiękniejszy prezent, jaki mogłam dostać.

Bartek odsunął się delikatnie, patrząc jej w oczy.

- Cieszę się, że ci się podoba. Ale teraz muszę lecieć, bo mama mnie zabije jeśli się spóźnię. Wesołych świąt, Fausti.

- Wesołych świąt, Bartek.

Szepnęła odprowadzając wybranka wzrokiem oraz ostatnim dotykiem dłoni do drzwi. Jeszcze kilka chwil stała wpatrując się w miejsce jego odejścia. Czuła ogromną wdzięczność oraz ciepło, które wypełniało każdą część jej ciała.


Następne dni Fausti spędziła w pełni oddając się świątecznej atmosferze. Rankiem przeglądała stare albumy rodzinne, rozrzewniając się na widok zdjęć z dzieciństwa. Na jednym z nich była jako mała dziewczynka, z całą twarzą pokrytą kremem z tortu urodzinowego. Obok niej stała jej babcia, śmiejąc się serdecznie.

- Fausti, zobacz jaka ty byłaś rozkoszna! - powiedziała babcia, zaglądając jej przez ramię.

- Byłam? Babciu, nadal jestem! - odpowiedziała Fausti z uśmiechem, a babcia zaśmiała się ciepło.

Wieczorem siadali razem przy kominku, rozmawiając o mijającym roku. Mama opowiadała o swojej pracy, tata o nowych projektach w firmie a Fausti dzieliła się historiami z życia w Krakowie.

- A jak tam Bartek? - zapytała mama, podając Fausti kolejną porcję sernika.

- Bartek jest cudowny. Zawsze mnie wspiera, rozśmiesza... ale czasem potrafi mnie też zirytować, wiesz jak to jest.

- To dobrze, że jest ktoś, kto tak na ciebie działa. Miłość nie jest idealna, ale ważne żeby była prawdziwa.

Fausti zamyśliła się nad słowami mamy. Czuła przypływ dotąd nieznanych jej emocji, nie potrafiła ich określić. Postanowiła jeszcze bardziej się w nie zagłębić dzisiejszej nocy.


Kiedy reszta rodziny zasnęła, Fausti wzięła swój telefon i zaczęła przeglądać zdjęcia z całego roku. Były tam wspomnienia z wyjazdów, wszystkie chwile z Genzie, romantyczne chwile z Bartkiem, z szalonych nagrań i zwykłych dni spędzonych z przyjaciółmi. Każde zdjęcie przypominało jej, jak wiele się zmieniło. Czuła wdzięczność za wszystko co ma, ale też pewien niepokój. Oplotła się kocem, jej rozważania zaczęły wchodzić coraz głębiej. Szukała sensów, swoich prawdziwych pragnień, potrzeb, odpowiedzi na nurtujące pytania i niepewności.

Spojrzała na swoją bransoletkę, delikatnie obracając ją między palcami. Symbol wolności. Ale czy wolność nie oznacza również odpowiedzialności za własne decyzje?

Dobry wieczór! 💞

Długa przerwa, aczkolwiek będę szczera. Nie mam w tym momencie czasu, aby często wstawiać nowe części. Zdrowotnie i prywatnie czeka mnie bardzo intensywny czas, dlatego będę się starała coś wrzucać, jak tylko będę miała chwilę.

Przytulam! 💞

Pięknego 2025 roku! ✨💞

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz