53

172 22 4
                                    

Droga powrotna z domku za miastem do Krakowa minęła im szybko. Fausti była zmęczona, ale jednocześnie pełna energii – wspólny wyjazd z Bartkiem był dokładnie tym, czego oboje potrzebowali. Jednak napięcie zaczęło rosnąć, kiedy dotarli pod drzwi mieszkania Fausti a Bartek oznajmił, że musi coś załatwić przed streamem.

– Co takiego ważnego, że nie możesz po prostu wrócić od razu ze mną? – zapytała z lekkim zniecierpliwieniem, opierając się o framugę drzwi.

– Spokojnie malutka, to niespodzianka. – odpowiedział z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, który jednocześnie działał jej na nerwy i rozczulał.

– Bartek, nienawidzę niespodzianek. – odpowiedziała, unosząc brew.

– To nie do końca prawda, ale dobrze udawajmy, że ci wierzę. – rzucił, po czym pocałował ją w czoło. – Widzimy się na streamie, okej?

Nie miała innego wyjścia, musiała mu zaufać.

W domu Genzie od rana panował chaos. Wszyscy biegali z miejsca na miejsce, przygotowując choinkę, światełka i dekoracje. W salonie ustawiono pudełka z prezentami a na zewnątrz czekała najważniejsza niespodzianka wieczoru – wizyta szczeniaków ze schroniska.

Hania i Świeży od razu wzięli na siebie opiekę nad pieskami, które rozczuliły wszystkich. Fausti nie mogła oderwać od nich wzroku – szczególnie od jednego białego malucha z klapniętym uchem, który skakał radośnie wokół jej nóg.

– Może weźmiesz go do siebie? – zapytała Wika, która zajmowała się rozwieszaniem bombek na choince.

– Nie mogę Wika, sama wiesz. – odpowiedziała Fausti, choć w jej głosie było słychać, że myśl o zabraniu psa do domu była niezwykle kusząca.

– Bartek na pewno by się zgodził. – dodała Wika z szelmowskim uśmiechem.

– Wika! – rzuciła Fausti, rzucając w nią miękką poduszką z kanapy.

Stream rozpoczął się punktualnie o 17:00. Widzowie byli zachwyceni atmosferą – dekorowanie choinki, szczeniaki, rozmowy o świątecznych planach. Fausti zauważyła, że co chwila ktoś pyta w komentarzach o Bartka, ale zgodnie z planem nic nie zdradziła.

W końcu, tuż przed końcem streama drzwi do salonu otworzyły się szeroko, a do środka wszedł Bartek przebrany za Mikołaja.

– Ho, ho, ho! Czy są tu jakieś grzeczne dzieci? – zawołał schodząc ze schodów.

Śmiech i aplauz rozległy się zarówno w pokoju, jak i na czacie.

– No i mamy gwóźdź programu. – rzuciła Hania.

Każdy po kolei jak przystało na tradycję musiał usiąść Mikołajowi na kolana, aby zasłużyć na prezent.

– Widzowie, patrzcie patrzcie! – dodała Hania z uśmiechem, gdy Bartek zaprosił do siebie Fausti.

Fausti poczuła, jak napięcie rośnie. Nie miała zamiaru robić z siebie widowiska, ale presja ze strony wszystkich i komentarze widzów zrobiły swoje. W końcu usiadła na kolanach Bartka, starając się zachować dystans.

– No i co? – szepnęła, zerkając na Bartka który patrzył na nią z łobuzerskim uśmiechem.

– Nic, nic. – odpowiedział, ale jego ton mówił coś zupełnie innego.

Gdy przyszła kolej Hani, aby odebrać swój prezent sprawczyni podarunku cieszyła się jak dziecko. Fausti włożyła mnóstwo pracy i nerwów w przygotowanie prezentu za 0 zł. Wzruszyła się gdy niska blondynka doceniła jej starania, odtwarzając sobie w głowie jednocześnie szpileczkę wbitą przez Bartka, który rzucił że takie coś można opierdzielić w godzinkę. Podniosło jej to ciśnienie...

Po streamie Bartek odwiózł Fausti do mieszkania. W drodze powrotnej zaczęli rozmawiać o prezencie, który przygotowywała dla Hani – szaliku na szydełku.

– Mówiłam c jak bardzo się namęczyłam, prawda? – zapytała, spoglądając na niego.

– Tak tak, coś tam wspominałaś. – odpowiedział niedbale, skupiając się na drodze.

– Coś tam? Bartek, ja prawie rzuciłam tym szydełkiem przez okno! – wybuchnęła, przypominając sobie godziny spędzone na robieniu prezentu.

– No dobra no... ale nie przesadzaj, szalik to szalik. Można go zrobić w godzinkę. – powiedział lekko nieświadomy, że właśnie wpadł w największe bagno.

– W godzinkę?! – Fausti spojrzała na niego, jakby właśnie powiedział, że Ziemia jest płaska. – Ty w życiu nie miałeś szydełka w ręce a mówisz, że szalik można zrobić w godzinkę?

Bartek roześmiał się, widząc jej minę ale szybko zrozumiał, że sytuacja robi się poważna.

– Ej no dobra, żartowałem, spokojnie! – próbował ją udobruchać.

– Wiesz co? Jak ty mnie czasem...! – zaczęła, ale Bartek przerwał jej, chwytając za rękę.

– Fausti, przepraszam dobra? Szalik to  arcydzieło. Hania była zachwycona.

Jej gniew powoli ustępował, choć wciąż rzucała mu krzywe spojrzenia.


Fausti po niedzielnym treningu z przyjaciółką była tak obolała, że ledwo mogła wstać z łóżka. Kiedy Bartek zaproponował, żeby przyszła do niego na kolację i film, nie wahała się ani chwili.

– Ale gotujesz coś dobrego, nie jakieś spaghetti z paczki. Będę po treningu, więc pyszna kolacja to podstawa. – zastrzegła przez telefon.

– Spaghetti z paczki? Fausti, obrażasz mnie. – odpowiedział z udawanym oburzeniem.

Wieczór spędzili w jego starym mieszkaniu. Nie mogli cieszyć się nowym, które wciąż było w trakcie wykańczania. Bartek przygotował risotto z grzybami a potem razem oglądali film na rzutniku, który ustawiony był w salonie. Był to próbny seans, aby sprawdzić czy sprzęt który docelowo ma być w sypialni radzi sobie w rzeczywistości.

– Podoba ci się? – zapytał, wskazując na obraz na ścianie.

– Bardzo. – odpowiedziała, zerkając na niego z uśmiechem. – Muszę przyznać, że to całkiem romantyczne.

Bartek spojrzał na nią, pochylając się bliżej.

– To był plan. – szepnął, zanim ją pocałował.

Wieczór zakończył się w ciepłej, spokojnej atmosferze. Choć mieli za sobą intensywne dni, cieszyli się każdą wspólną chwilą.

Dobry wieczór! 🤍

Mam nadzieję, że weekend udany! 😁

Przytulam! 🤍

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz