49

198 18 4
                                    

Kiedy Fausti i reszta ekipy wreszcie wylądowali na lotnisku w Krakowie, wszyscy byli wyczerpani, ale też niesamowicie zadowoleni, że udało im się wrócić do Polski. Deszczowe, pochmurne niebo nad Malagą i długie godziny niepewności ostatecznie ustąpiły miejsca chłodnemu, jesiennemu powietrzu Polski. Fausti, Julita, Wika, Qry, Przemek, Hania i Świeży stali w półokręgu, patrząc na siebie z lekkim wzruszeniem.

– No to co? Koniec przygody! – odezwał się Qry z uśmiechem, wyciągając dłoń w stronę reszty.

– Cóż, było intensywnie ale dobrze, że wróciliśmy – dodała Wika, obejmując Fausti.

Fausti poczuła napływającą falę emocji i przytuliła każdego z osobna. Ostatnie tygodnie w Maladze były dla niej niezwykłym doświadczeniem, pod względem wyzwań związanych z nagrywaniem jak i przeżywanych emocji. Zarówno tych, które udostępniała i tych, które zachowywała dla siebie.

– Będę za wami tęsknić! – powiedziała a w jej głosie dało się wyczuć wzruszenie.

Hania odsunęła się nieco, patrząc na nią z łagodnym uśmiechem.

– Ty to już jesteś sentymentalna, Fausti. Przecież widzimy się za parę dni!

Wszyscy wybuchnęli śmiechem a Świeży dodał:

– Ej no! Ale powiem wam, że wracając do domu pierwsze co zrobię to wskoczę pod prysznic i prześpię cały dzień. Ta Malaga to była wyciskacz emocji i energii.

– Amen! – dorzuciła Julita, machając im na pożegnanie.

Z walizką w ręku, Fausti opuściła lotnisko i wsiadła do taksówki. Po drodze do mieszkania cieszyła się każdą minutą spędzoną w ciszy i spokoju, wyobrażając sobie jak po raz pierwszy od tygodni zanurza się w swojej ulubionej kanapie i cieszy spokojem własnych czterech ścian.

Gdy dotarła pod kamienicę i weszła do mieszkania, westchnęła z ulgą. Zapach, ciepło i znajome przedmioty były dokładnie tym, czego potrzebowała. Zdjęła płaszcz, odstawiła walizkę a potem od razu poszła do kuchni po coś do jedzenia. Z zaskoczeniem zauważyła, że lodówka jest prawie pusta.

– No tak, przecież przed wylotem zjadłam wszystko. – mruknęła do siebie z uśmiechem.

Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się z kanapy zaintrygowana i otworzyła drzwi. Ku jej zdziwieniu, na progu stali jej rodzice z ogromnymi torbami pełnymi jedzenia. Mama Fausti uśmiechnęła się szeroko a tata machnął do niej ręką.

– Niespodzianka! – powiedział tata, wchodząc do mieszkania z torbą w rękach.

– Mama? Tata? Co wy tu robicie? – zapytała z uśmiechem a jej oczy zaszkliły się lekko z emocji.

– A jak myślisz? Wróciłaś głodna po tylu tygodniach a przecież nasze dziecko nie może siedzieć głodne. – odpowiedziała mama, ściskając ją mocno.

Fausti z czułością odwzajemniła uścisk, zaskoczona że aż tak o niej pomyśleli.

– Wiedziałam, że o mnie pomyślicie, ale... żeby aż tak? – zaśmiała się, patrząc na pełne torby jedzenia. – Jak wy to wszystko przywieźliście?

– Dla ciebie, to choćby i samolotem! – zażartował tata a wszyscy wybuchli śmiechem.

Po chwili Fausti zaczęła rozpakowywać torby pełne świeżych owoców, domowych smakołyków i gotowych dań, które mama przygotowała na wszelki wypadek. Były tam pierogi, rosół, bigos i nawet domowe ciasto. Jej serce wypełniło się wdzięcznością, gdy mama pochyliła się nad stołem, rozglądając się po mieszkaniu z uśmiechem.

– Oj, chyba będziemy musieli tu częściej zaglądać skoro ty tak zabiegana. – mruknęła, patrząc na córkę z troską.

Fausti uśmiechnęła się i pokiwała głową.

– Dzięki mamo, naprawdę doceniam to wszystko.

Po kilku godzinach rodzice już musieli wracać a ona została sama, przepełniona radością i wzruszeniem. Usiadła na kanapie, rozmyślając o tym jak cudownie mieć rodzinę, na którą zawsze może liczyć. Po chwili spojrzała na zegarek i przypomniała sobie, że Bartek jest teraz w Australii z Frizem. Zdecydowała się zadzwonić na FaceTime.

Po kilku sygnałach ekran telefonu rozświetlił się a znajoma twarz Bartka pojawiła się po drugiej stronie. W tle widziała jasno oświetlone niebo i egzotyczne widoki, które na moment przywołały wspomnienia z Malagi.

– Faustynka! W końcu w domu? – zapytał Bartek z uśmiechem, unosząc brew.

– W końcu! I muszę ci powiedzieć, że nic mnie tak nie cieszy jak spędzenie chwili w ciszy i spokoju. – odpowiedziała, patrząc na niego z rozbawieniem.

– Domyślam się. – zaśmiał się. – Ale jak tam? Wiem, że u was chłodno a ja się tu smażę na słońcu. No powiedz, że choć trochę ci mnie żal.

Fausti pokręciła głową, śmiejąc się.

– Ani trochę, Bartuś. Za to moi rodzice przywieźli mi domowe jedzenie prosto z Kielc, więc wiesz luksus na całego.

Bartek otworzył szeroko oczy.

– No to masz lepiej niż ja! Friz mnie tu zaciągnął na jakieś kangury i w ogóle wycieczki od rana do wieczora. Ale... powiem ci, że tęsknię za Polską.

Ich rozmowa płynęła spokojnie a Fausti czuła, że ich więź się nie osłabia, mimo odległości. Przez chwilę oboje milczeli, podziwiając widoki zza swoich okien – ona jesienną Polskę, on słoneczną Australię.

– No nic, to ja się zbieram bo jutro mam kolejny dzień pełen wrażeń. Dbaj o siebie, dobra? – powiedział w końcu Bartek, patrząc na nią z ciepłym uśmiechem.

– Ty też się pilnuj! I uważaj tam na te kangury. – dodała, posyłając mu całusa przez ekran.

Po zakończonej rozmowie Fausti uśmiechnęła się do siebie, czując że choć odległość ich dzieli, to myślami są bliżej siebie niż kiedykolwiek.

Dobry wieczór! 🤍

Genziaki w Polsce 😁

Tutaj podsyłam konto na insta, które stworzyłam hai_di22 😘

Przytulam! 🤍

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz