Fausti wracała do Krakowa z mieszanymi uczuciami. Jechała swoim BMW, patrząc na zmieniające się za oknem krajobrazy. Śnieg przykrywał pola i lasy a szary horyzont zapowiadał zimny, ale magiczny sylwestrowy wieczór. W słuchawkach grała spokojna muzyka, która idealnie pasowała do jej nastroju. Była pełna nowej energii i postanowień na nadchodzący rok, ale jedno z nich szczególnie ją dręczyło - decyzja, którą podjęła w domu rodzinnym.
Dom Genzie wypełniał się śmiechem, muzyką i dźwiękiem korków od szampana. Wszyscy byli już w szampańskich nastrojach. Salon udekorowano w złote i białe balony, a w rogu stał stół pełen przekąsek: od mini kanapek po słone pyszności. Na środku parkietu dominowała Wika, która tańczyła z Przemkiem, śmiejąc się na całe gardło.
Fausti pojawiła się ubrana w białą sukienkę, która lśniła w świetle lampek. Z szerokim uśmiechem na twarzy witała się z każdym, kto tylko podszedł. Była w doskonałym nastroju - przynajmniej z pozoru.
- Fausti! Nareszcie jesteś! - wykrzyknęła Julita, rzucając się jej na szyję. - Myślałam, że nie zdążysz na czas!
- Nie ma takiej opcji, żeby mnie tu zabrakło! Sylwester to przecież najlepsza impreza w roku! - zaśmiała się Fausti, próbując zatuszować nerwowość, która rosła w niej z każdą minutą.
W kącie pokoju zauważyła Bartka, który rozmawiał z Hanią i Świeżym. Wyglądał pociągająco w swojej romantycznej wersji greckiego boga. Jego oczy od razu ją odnalazły. Uśmiechnął się do niej, a ona poczuła lekkie ukłucie w sercu. „To będzie trudniejsze, niż myślałam" - pomyślała. Oddała uśmiech, po czym poczuła subtelny dotyk dłoni na swoim ramieniu. Była to Julka Machunik, która postanowiła przywitać się ze swoją przyjaciółką.
Fausti przez cały wieczór starała się unikać Bartka. Tańczyła z Julitą, rozmawiała z przyjaciółkami o nowym projekcie, nawet chwilę grała w beer ponga ze Świeżym i Wiką. Jednak im bliżej było północy, tym bardziej wiedziała, że nie może tego odkładać.
Złapała Bartka za rękę, kiedy akurat nalewał sobie kolejny kieliszek szampana.
- Bartek, możemy porozmawiać? Na osobności? - zapytała cicho, patrząc na niego poważnie.
- Jasne, coś się stało? - odpowiedział z lekkim zaskoczeniem, ale bez wahania odłożył kieliszek i poszedł za nią.
Weszli do jednego z pokoi na piętrze, gdzie było cicho i spokojnie. Fausti zamknęła za nimi drzwi a Bartek usiadł na sofie, patrząc na nią z lekkim niepokojem.
- O co chodzi, Fausti? Masz taką minę, jakbyś chciała mi coś ważnego powiedzieć.
Fausti wzięła głęboki oddech, czując jak łzy cisną jej się do oczu. Usiadła naprzeciw niego na fotelu, bawiąc się nerwowo srebrną bransoletką.
- Bartek, jesteś dla mnie naprawdę ważny... i dlatego muszę być z tobą szczera.
Bartek zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział czekając na jej słowa. Nie zdawał sobie sprawy, że czeka go dłuższy monolog ze strony ukochanej.
- Bartek... - Jej głos był spokojny, ale czuć w nim było napięcie. - Muszę ci coś powiedzieć, coś co od dawna we mnie siedzi. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu i zasługujesz na szczerość.
Przez chwilę patrzyła na niego, jakby próbowała zebrać myśli. W jego oczach widziała ciepło i troskę, które zawsze jej dawał i to tylko potęgowało ciężar tego, co miała powiedzieć.
- Ten rok, zmienił mnie. Wiesz o tym, bo widziałeś wszystko, byłeś ze mną w każdej chwili - tych pięknych i tych trudnych. Ale im więcej myślę o tym, kim teraz jestem i czego chcę, tym bardziej widzę, że... że ja po prostu nie dorosłam do związku.
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionPrzychodzą rozstania, powrót daily i wspólny czas tylko co przyniosą ?