Abi pojechała do sklepu kupić mi jedzenie. Zostałam sama w takim dużym domu. Dlaczego ja mam takiego pecha w życiu? Kurwa co? Zawsze musi być coś. Zawsze, ale teraz będzie inaczej. Nie pozwolę sobą pomiatać, nie będzie tak łatwo, o nie.
-Ana, jestem!-krzykła Abi.
-O już tak szybko? A teraz zmykaj Justin może być w każdej chwili, a ja muszę spakować jeszcze ich ubrania.
-Oh, no tak. To dobranoc!
-Pa!
Minęło jakieś 10 minut od wyjścia brunetki. Zawsze zazdrościłam jej pięknych, dużych zielonych oczu, ma też piękną sylwetkę. Cała jest piękna. Nie to co ja. Fakt, że chłopacy paczą się na mnie sprawia mi to jakąś przyjemność. Abi wie tylko o mojej przeszłości, wie to, że chodzę na boks. Zastanawiasz się jaka przeszłość? Już tłumacze, rodzice przechodzili kryzys w małżeństwie. Parę razy też słyszałam jak mama powiedziała, że jak się tata nie zmieni to wezmą rozwód.
/Wspomnienie/
-Richard! Powiesz mi do kurwy nędzy kim była ta kobieta?!
-Mama Abi.
-Wiem to tym, kretynie!
-Boże więc o co ci chodzi? Wkurwiasz mnie babo!-krzyknął tata.
-Jak ciebie wkurwiam to bierzemy rozwód! A teraz idź wytłumacz Ani'e dlaczego sie wyprowadzasz! No już kurwa!
-Nie wyprowadzam się. A ty krzycz jeszcze więcej.
/Koniec wspomnienia/
Zawsze się tak kłócili, potem słyszałam jak się świetnie bawią w swojej sypialni. To takie obrzydliwe.
Justin: Otwórz drzwi księżniczko stoję koło twojego domu prawie.
Przeczytałam wiadomość od blondyna i od razu pobiegłam otworzyć drzwi. Ma założone czarne spodnie rurki do tego bokserka i swoje podajże ulubione buty, często widzę jak je nosi.
-Wejdź.-powiedziałam
-Co się stało, że chciałaś żebym przyjechał?-zapytał.
-Bo..bo... Moim...-nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, nawet nie zastanawiałam się że płaczę przy kapitanie drużyny piłki nożnej.
-Chodź, przytul się. Będzie ci lepiej.-zrobiłam tak jak powiedział z lekkim wahaniem, ale zrobiłam.- A teraz co się stało. Powiedź mi powoli.
-Moim rodzice już nie wrócą do domu, pojechali w delegacje. Mam spakować wszystkie ich rzeczy osobiste i jutro wydać je jakimś facetom. Pomożesz mi? Większość bym przepłakała niż pakowała.
-Tak jasne. To chodź. Zrobimy to teraz, a później będziemy mieć czas dla siebie.
Już nic nie powiedziałam, chłopak ruszył za mną do pokoju rodziców. Tak jak było e treści każdej wiadomości 3/4 rzeczy było zabrane. Tak mnie to boli. Nawet już kartony przyszykowali. To za wiele. Jakbym się wcześniej dowiedziała nie pozwoliłabym na to! Nigdy! Ale cóż, nigdy nie mów nigdy? Chyba jest takie przysłowie, prawda?
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfiction"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...