*ZYAN P.O.V*
Po tym jak odjechali z posesji Ana'y, zapukałem do drzwi, ale nikt mi nie otwierał, tak jak się spodziewałem, więc próbowałem jeszcze kilka razy, ale nawet Justin się nie odezwał. Więc otworzyłem drzwi. Wiem jak to wygląda zorganizowaliśmy porwanie jej, ale to ona się chciała na nim zemścić, nie ja. I chodź Justin wkurwiał mnie do ostatku, ale to mój przyjaciel, znamy się od piaskownicy, nie od pieluchy. Razem dorastaliśmy. Razem się wychowaliśmy. Po prostu traktujemy się jak bracia.
Nie mógłbym tego mu zrobić.
-Ana?! Jesteś tu?-krzyknąłem.
Wszedłem w głąb i wtedy go zobaczyłem, chciał się uwolnić, więc się szarpał.
-Justin?!-zapytałem, bo na serio myślałem, że on się uwolni. No bo kto jak kto, ale Justin? Niemożliwe.
-Zyan? Co ty tu robisz? Nie miałeś być u niej wcześniej?
-Miałem ale musiałem się wrócić do domu. A ty dlaczego jesteś przywiązany do krzesła, jakbym mógł wiedzieć?-oczywiście, że wiem. Mój braciszek go przywiązał.
-Yyy.. No... Bo.. TakjakbyAnazostałaporwana.-powiedział na jednym wydechu. Wiem, że jest mu się ciężko przyznać, że zjebał sprawę. Obiecał, że nie da jej nikomu zabrać, a tu nagle puf i została "porwana".
-Czekaj, czekaj! Powili Justin, powoli.
-Bo...-zaczął, on na serio nie umiem.
-Bo?
-Ana została tak jakby porwana.
-CO?! JUSTIN KURWA! KTO CO BYŁ?
-Zyan... Ja nie wiem. Było ich 4, a jeszcze jeden na górze. Nie miałem szansy, widzisz jak wyglądam, moja ulubiona koszulka została poszarpana! I do tego nie ma Ana'y. Wszystko przeze mnie, wszystko, rozumiesz? Nie umiałem jej obronić, obiecałem sobie, tobie, Abi.. A JA SPIERDOLIŁEM SPRAWĘ, jeżeli jej się jej stanie, to po prostu kurwa nie daruję sobie i temu co jej coś zrobił. Nawet jakbym miał przejechać cały świat znajdę tego skurwysyna! ZNAJDĘ ROZUMIESZ?-coś mnie teraz tknęło. Justin by się nie założył o jakąśkolwiek laskę. On nigdy taki nie był. Kurwa nigdy. Tu musi być coś na rzeczy, a ja wiem chyba co.
-Stary.. Słuchaj. Znajdziemy ją, okey? A teraz tak. Powiedz mi, czy coś do niej czujesz?
-Ja..ja...ja...Tak.
-Czyli dlatego jak byliśmy w klubie odpychałeś wszystkie dziwki?
-Tak.-odpowiedział szeptem. Wiem, że również mu ciężko z powiedzeniem i pokazaniem swoich uczyć, ale to mógłby mi powiedzieć.
-Od kiedy?
-Od roku...
-CO KURWA?-wrzasnąłem co on podskoczył na krześle. Nadal jest związany na tym cholernym krześle, muszę go rozwiązać.-powiesz mi za chwile, ale najpierw cię rozwiąże.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfic"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...