Kilka dni później...
-Dalej! Spóźnimy się! Jestem tego pewna!-poganiałam wszystkich.
-Jezu... Ann'a zdążymy stolik jest na 6! A masz 5:15!-powiedział wychodzą z kuchni Harry.
-Loczek! Zamknij się, okey?
Podniósł ręce w geście obronnym i usiadł na kanapie.
-GOTOWI?-wydarłam się.
Wszyscy zebrali się w salonie, dopiero po 10 minutach.
*
Do restauracji dotarliśmy na czas, łamiąc przy tym parę przepisów, ale nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda? No jasne, że tak.-Stolik dla państwa Bieber.-odparł Justin, bo to on zamawiał stoli dla wszystkich, dla 14 osób.
-Proszę za mną.-odpowiedział kelner.
Zajęliśmy swoje miejsca, usiadłam pomiędzy ojcem, a Justinem.
-Mógłbym coś powiedzieć?-zapytał Justin po deserze. Zaciekawieniem na niego patrzyłam.-chce powiedzieć, że najlepsze co mnie w życiu spotkało to Ana. Nie wyobrażam sobie dnia bez niej. Może początek znajomości nie był doskonały, ale był oryginalny. "Hej piękna", bo taki był pierwszy SMS-em.-wstał od stołu i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko i uklęknął.-Ana jesteś najwspanialszą kobietą jaką kiedykolwiek poznałem. Czy dasz mi ten zaszyty i zostaniesz moją żoną?
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfiction"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...