60

798 40 0
                                    

-JESTEM!-wydarłam się.

-Ana! Wreście!-usłyszałam i chwile później zostałam uwięziona w uścisku chłopaka. 

-Dusisz!-zaśmiałam się. Justin poluźnił swój uścisk, aż mnie puścił. Rozejrzał się dookoła, a jego wzrok utkwiony został z Jackson'ie. Spojrzałam na jego oczy, miał zeszklone. 

-Jackson.-tylko tyle zdołał wydusić. 

-Justin.-po chwili byli w ucisku. Nie wiem ile lat Justin nie widział brata, ale po tym jak on prawie się rozryczał po sądzę, że bardzo długo.

Zostawiłam ich i poszłam do kuchni, aby się na pić. 

-Zrobiłaś dla niego bardzo dużo, wiesz?-odezwał się nieznajomy im głos. Odwróciłam się, a tam stał mój ojciec. 

-T-tato.-zająknęłam się. O boże! Czy on tu na serio jest!!? 

-Chodź słońce.-zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.-czekałem na ten moment bardzo długo. Czekałem tyle lat... 

-Ja czekałam rok. Jebany rok. I wreście mi się udało. Planowałam szczegół, po szczególe. Wyszło perfekcyjnie. 

-Słońce... Przepraszam.-odsunął się ode mnie i usiadł na krześle kuchennym. Zrobiłam to samo. 

-Nie masz za co przepraszać. Rozumiem cię. Nie chciałeś mnie stracić przez wrogów. 

-Ale i tak straciłem. 

-Było minęło, tato.-przytuliłam się do niego.

Massenge → justin bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz