Podbiegłam do ostatniej celi na korytarzu. Tam jest brat Justina. Nic mi nie powiedział, że ma brata i dodatku siedzi w więzieniu. Podsłuchałam raz rozmowę pomięty nim, a Olivią, moją chrzestną. Widać, że blondyn ma tu drugą rodzinę.
-Jackson?-zapytałam.
-Ta to ja, a o co chodzi?
-Wychodzisz. Teraz.-uśmiechnęłam się do niego.-poczekaj.
-Ana! Gdzie ty do cholery jesteś?-odezwał się Justin.
-Zwijaj się z ojcem i z chłopakami. Mam jeszcze coś do załatwienia Justin, kocham cię. Bez odbioru.-wyłączyłam słuchawkę i ją schowałam do kieszeni. Otwarłam tym samy sposobem cele co ojca.-idziemy, idziesz za mną. Po moich zasadach, rozumiesz?
-Dobra.-chwyciłam go za rękę i pobiegliśmy do najbliższego kantorka. Wentylacja musi tam być. Nie myliłam się, bo była. Otwarłam klapę i weszliśmy do środka.
-Kim ty w ogóle jesteś?-zapytał brat Justina.
-Jestem Ana McCann, dziewczyna twojego brata.
-Justina?!-spojrzałam na niego. Jego twarz wyrażała... Szok. Tak, szok.
-No tak. Justina. On nie wie, że ja tu jestem. Po części.
-To znaczy?-zapytał.
-Przyszliśmy tu po mojego ojca. A przy okazji ja po ciebie.
Nie odezwał się już do końca trasy. Tak jak ja weszłam do budynku, to tak z niego wyszłam z Jackson'em.
Gdy dostaliśmy się do samochodu, dopiero postanowiłam się odezwać.
-Ile ty masz lat?
-Tyle co Justin.-odpowiedział. Jak?!
-Kiedy masz urodziny?
-1 marca.
-JAK KURWA?!
-Jesteśmy bliźniakami.-odparł. No jasne! Bliźniaki. Przyjrzałam mu się teraz dobrze.
Ta sama twarz.
Włosy brązowe, bo Justin farbował.
Ta sama postura.
Taki sam głos.
-Dlaczego ja wcześniej tego nie ogarnęłam?-zapytałam.
-Spokojnie, nic się nie stało.-zaśmiał się.
✋✋✋✋✋✋✋✋
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fiksi Penggemar"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...