#21

1.5K 81 1
                                    

Justin P.O.V

Tego samego wieczora wyszedłem od Ana'y, żeby pójść do do Abi; muszę jej wszystko powiedzieć, tylko nie wiem jak. Przecież nie mogę iść do niej i powiedzieć 

"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców żeby się wychowała. On miał wrócić po nią gdy skoczyła paręnaście lat, a że sprawa się spieprzyła. McCann musiał wyjechać i dopiero po jej 18-nasce po nią przyjedzie. A ja z chłopakami i z tobą wplątaliśmy się w gówno, bo ja się założyłem, a ty jej to wszystko powiedziałaś. Grozi nam śmierć."

Nie mogę jej tak powiedzieć, bo zejdzie mi na zawał. Mam dużo ofiar na swoim kącie, ale zawsze zabijałem, bo miałem cel. Teraz go nie mam, by moja kuzynka umarła na zawał. Musze jej to jakoś powiedzieć bardzo, ale to bardzo, bardzo łagodnie.

Na pewno muszę ominąć część tego, że to mój szef i pracuję do najniebezpieczniejszego człowieka na świecie. Ale to jak do niego nie pracuję to skąd to wiem? Kurwa. To trudniejsze niż myślałem. Będę chyba zmuszony jej wszystko powiedzieć. Podjechałem pod jej dom, było krótko przed 8. Musze to zrobić i mieć święty spokój. Nie będę narażać swojego życia i moich przyjaciół oraz rodziny. Nie jestem aż taki pojebany. Wyszedłem z samochodu i chciałem już zawrócić, ale moja kochana kuzyneczka (czujesz ten sarkazm?) akurat wynosiła śmieci. Nie no lepiej nie mogłem trafić. 

-O już jesteś!-krzykła, gdy tylko mnie zobaczyła. Mam dziś zajebistego dużego pecha. 

-Tak jestem. Chodź, bo na serio chce mieć tą rozmowę już za sobą.-powiedziałem, dochodząc do niej. 

Kiwnęła głową i weszliśmy do środka. Nie umiem rozmawiać o swoich uczuciach. Czuję się wtedy tak niekomfortowo. 

-Nie ma rodziców w domu?-zapytałem, chociaż wiem, że wujek i ciocia bardzo długo pracują, ale ostrożności nigdy nie za dużo. 

-Wyjechali w delegację.-powiedziała.-gadaj co jest grane, Justin.-westchnęła. 

-Wiem, że mówiłaś Anie o zakładzie. Wiem, że stąd jest ta cała jej przemiana, ale wiem jedno czego ty nie wiesz...-przerwała mi. Jak ja tego nienawidzę. 

-Co?-zapytała. 

-Możesz mi nie przerywać?!-kiwnęła głową na tak.-wiem dlaczego jej rodzice wyjechali. W sumie, to nie byli jej rodzice. Jej prawdziwy ojciec na na imię Jason McCann. Jej matka zmarła, gdy ona miała 3 lata. Jak on się dowie o tym jebanym zakładzie to ci co wiedzieli o nim są już martwi. Nie wiedziałem, że to jest córka mojego szefa! Jakby tak było wyglądało to inaczej. O wiele inaczej, bo ona mi się podoba od pierwszej liceum. Dusiłem w sobie to uczucie przez cały pieprzony rok, ale nie nie mogłem nic z tym zrobić. Po prostu nic. Wiem jakie zdanie mieli o niej chłopcy, nie chciałem żeby jej się uczepili, dlatego nic z tym uczuciem nie robiłem. Nie mógłbym wtedy znieść uczucia bólu jaki ona ma. Więc ja z Zyan'em zakończyliśmy zakład jak to już ci wtedy pod sklepem mówiłem. Moje uczucie do niej jest prawdziwe. Jak mi nie wierzysz to proszę dzwoń do kogo chcesz, na przykład do Chrisa, Zyna, Falix'a kurwa nie wiem kogo. Oddzwoń wszystkich i tak się dowiesz, że ten pieprzony zakład już nie istnieje.-powiedziałem wreście to do chuja powiedziałem. Dusiłem to w sobie. Nie umiałem już sobie poradzić z tym uczuciem. Wtedy na meczu, przy ostatnim golu myślałem tylko o niej. To był dla niej gol. Wszystko co robiłem na meczu było z myślą o niej.Nie jestem idealnym, chodź za takiego mnie poszczekają. Popełniam wiele błędów. Pewnie słyszałaś plotkę o tym, że podobno ja przeleciałem tą nową stażystę od informatyki. Prawda jest inna nigdy jej nawet palcem nie dotknął albo to, że niby pół szkoły przeleciałem, może było kilka dziewczyn. Kilka. Może z 5 może 6, ale za każdym razem gdy to zrobiłem miałem takie wyrzuty sumienia. 

-Co ja zrobiłam.-szepnęła Abi. Widziałem jej łzy w oczach kiedy to mówiłem. Szczerze też się powstrzymywałem od łez.-To moja wina. Odkręcę to zobaczysz. Tylko nie wiem jak. Obawiam się, że ona będzie strasznie zła o tą akcję z rodzicami, ale jest silna. Ma nas. Ma ciebie. Da radę. My damy rade jej pomóc. Wszystko zrobimy byle Ana była szczęśliwa. Nie dam skrzywdzi jej temu McCann'owi czy jak mu tam. 

-To nie jest takie proste.-szepnąłem ledwo słyszalnym głosem.

Massenge → justin bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz