*JUSTIN P.O.V*
-No kurwa powiesz co się wydarzyło do góry, czy nadal będziesz tak siedzieć i prowadzić samochód w skupieniu?-zapytał Zyan. Jak on potrafi działać na nerwach. No rozumiem chce znać jak najwięcej szczegółów.-I kurwa Justin co znaczą te jebane liczby, 268?
- Jakby to...-podrapałem się nerwowo po karku.-to jest kod. Kod, który razem z Bradem wymyśliliśmy raz w barze, nazwa wzięła się ode tego, że zamówiliśmy drinki, o nazwie "268", zaczęliśmy gadać o dziewczynach i tak jakoś sobie ustaliśmy, że jak któryś z nas znajdzie jaką dziewczynę, którą kocha i będzie tą jedyną powie te liczby. Czyli krótko mówiąc 268 - oznacza tą jedyną, tym aniołem, aniołem stróżem, który jest cały czas w sercu i nigdy nie wychodzi. Tylko ona jest sensem życia, liczy się tylko ona.
-Czyli ta jedyna?-zapytał z nutką nadziei. Szczerze? Chce by Ana okazała się tą jedyną.
-Chciałbym.-odpowiedziałem krótko.
Zatrzymałem samochód koło sklepu. Trzeba kupić dużo i to dużo alkoholu, taki dzień to musi być uczczony! Nie każdy ma takie szczęście. Nie każdy jest darzony uczuciem. Takim uczuciem, który jest najpiękniejszym na świecie. Tym uczuciem jest miłość. Nie jestem romantyczny. Ale wiem, że każdy człowiek, który stąpa po tej ziemi znajdzie miłość i będzie żyć szczęśliwy z nią.
Na początku, myślałem, że nic nie wyjdzie, że do końca życie będę sam. A teraz? Teraz mam światełko na nowe, lepsze życie. Tym światłem jest osoba, którą kocham nad życie. Nikt nigdy nas nie rozdzieli. Oddałbym nawet za nią życie.Zawsze i na zawsze będę ją kochał. Nikt tego nie zmieni. Nawet jeżeli będę musiał zginąć.
Zrobiliśmy zakupy, Zyan przy okazji zrobił zakupy do lodówki, ja też wziąłem parę rzeczy.
I ruszyliśmy do domu. Jestem ciekawy czy mój aniołek wymusił od Brada co oznaczają te liczby.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfiction"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...