Justin pokiwał tylko głową, czyli się zgadza. No cóż, mam nadzieję, że mnie tam polubią.
Nie zamierzam być teraz "tą grzeczną" przecież mam gang ojca na "wychowanie"-Justin ja nie mam siły, idź się zabaw. A ja pójdę spać, co ty na to?-zaproponowałam.
-Nie ma nawet takiej mowy! Nigdzie nie pójdę się bawić. Albo razem, albo w ogóle. Do mnie czy do ciebie?
-Pojedziemy do mnie. Muszę ci coś pokazać.
Wzięłam swoja torbę z pokoju gościnnego i zeszłam z Justinem na parter. Poszedł jeszcze poszukać Zyan'a i powiedzieć mu, że już idziemy.
-Ann'a!-usłyszałam krzyk, bodajże Brada, tak Brada, bo idzie w moim kierunku. Czego on chce?
-Czego?-zapytałam dość nie miło, ale no hej! Przeszkadza mi w myśleniu.
-Już idziesz?-zapytał pokazując na moja torbę.
-Tak, no jestem zmęczona i chce pokazać coś Justinowi.
-Oh, no dobrze, ale pamiętaj, ja nie chce zostać wujkiem, nar... AŁA!!!! KTO TY?-spojrzałam za brata mulata. Tam stał MÓJ CHŁOPAK z bananem na twarzy. A kogo innego bym mogła się spodziewać, jak nie jego? No nikogo, no może ewentualnie Abi. Ale nikogo więcej.
-Ty pacanie!-krzyknął, wyminął go i szybko wyleciał z domu pociągając mnie.
-Justin niech tylko ciebie znajdę...!-tylko tyle zdołałam usłyszeć.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfiction"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...