43.

921 54 2
                                    

Justin pokiwał tylko głową, czyli się zgadza. No cóż, mam nadzieję, że mnie tam polubią.
Nie zamierzam być teraz "tą grzeczną" przecież mam gang ojca na "wychowanie" 

-Justin ja nie mam siły, idź się zabaw. A ja pójdę spać, co ty na to?-zaproponowałam. 

-Nie ma nawet takiej mowy! Nigdzie nie pójdę się bawić. Albo razem, albo w ogóle. Do mnie czy do ciebie? 

-Pojedziemy do mnie. Muszę ci coś pokazać. 

Wzięłam swoja torbę z pokoju gościnnego i zeszłam z Justinem na parter. Poszedł jeszcze poszukać Zyan'a i powiedzieć mu, że już idziemy. 

-Ann'a!-usłyszałam krzyk, bodajże Brada, tak Brada, bo idzie w moim kierunku. Czego on chce? 

-Czego?-zapytałam dość nie miło, ale no hej! Przeszkadza mi w myśleniu. 

-Już idziesz?-zapytał pokazując na moja torbę.

-Tak, no jestem zmęczona i chce pokazać coś Justinowi. 

-Oh, no dobrze, ale pamiętaj, ja nie chce zostać wujkiem, nar... AŁA!!!! KTO TY?-spojrzałam za brata mulata. Tam stał MÓJ CHŁOPAK z bananem na twarzy. A kogo innego bym mogła się spodziewać, jak nie jego? No nikogo, no może ewentualnie Abi. Ale nikogo więcej. 

-Ty pacanie!-krzyknął, wyminął go i szybko wyleciał z domu pociągając mnie. 

-Justin niech tylko ciebie znajdę...!-tylko tyle zdołałam usłyszeć.








Massenge → justin bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz