-Już jesteśmy.-poformował mnie Justin.-jesteśmy teraz w twoim domu, tu odbywają się narady i tam jest biuro.
-Dom? Dom?! Przecież to willa!
-Przyzwyczaisz się.-zaśmiał się.-dobra chodź, czekają na nas.
Justin zaciągnął mnie w stronę budynku. Co raz mocniej się denerwuję. Wydech i wdech. I jeszcze raz. Wydech i wdech. Nic nie pomogło.
-Justin wiesz co... Jednak wróćmy do domu, najlepiej do szkoły.-powiedziałam pacząc na niego.
-Kochanie...-stanął przede mną.-nie bój się. Pamiętasz co ci mówiłem? Będę przy tobie cały czas.
I co mi to da? Nic. I tak będę się denerwować. Dobra, dobra... Czas wchodzić.Weszliśmy do pięknej willi, na zewnątrz jest biała, a w środku przeważają ciemne kolory. Pięknie tu. Okey, czas stawić temu czoła. Przecież jestem jego córką, ja się nie boję. Co ja pierdole. Boje się w chuj. Nie tych ludzi, a co może spotkać mnie w przyszłość. Boję się tym zarządzać, przecież mam 17 lat, ale jeżeli mój ojciec tak powiedział, no to chyba wiedział co robi. Mam taką nadzieję, że wiedział. Bo ja nie wiem co robić, a co najgorsze jak to zrobić.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfiction"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...