-Justin kurczę boje się trochę...-przyznałam mu.
-Skarbie nie ma czego się bać. Musisz tylko ubrać się w strój, który dostałaś od ojca i po prostu tam pojedziemy.-odpowiedział z uśmiechem.-Ale pamiętaj, jestem cały czas przy tobie.
Na te słowa się uśmiechnęłam i przytuliłam go. Dodał mi otuchy. Własnie tego potrzebuję, tej otuchy.
-Dziękuję.-szepnęłam mu w klatkę piersiową.
-Za co?-zapytał wyraźnie zdziwiony moim wyznaniem.
-Za to, że jesteś. A teraz chodź chce już jechać i poznać moich rodziców chrzestnych jak i resztę.
-Tylko wiesz.. Idź się przebierz.
-Ahh no tak! Zaraz wracam!
Poszłam szybko do łazienki, tam się przebrałam i wyszłam do Justina. Kurcze.. Co raz bardziej się denerwuję.
-Wydech i wdech. Spokojnie. Dasz radę.-uspokajał mnie chłopak.
-Muszę dać radę. Po tym jak mnie jakoś poznasz z tym wszystkim i poznam chłopaków to powiesz mi w którym więzieniu jest mój ojciec.
-Tak jest szefowo!-zasalutował.
-Nie mów tak do mnie, proszę cię.-jękłam.
-Dobrze, dobrze, ale inni będą musieli.
-To przeżyję, ale tu mów mi po imieniu.
Na odpowiedź dostałam tylko jego śmiech, to najpiękniejszy dźwięk na świecie, mogłabym słuchać tego godzinami.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfic"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...