48

894 50 1
                                    

-Justin kurczę boje się trochę...-przyznałam mu. 

-Skarbie nie ma czego się bać. Musisz tylko ubrać się w strój, który dostałaś od ojca i po prostu tam pojedziemy.-odpowiedział z uśmiechem.-Ale pamiętaj, jestem cały czas przy tobie. 

Na te słowa się uśmiechnęłam i przytuliłam go. Dodał mi otuchy. Własnie tego potrzebuję, tej otuchy. 

-Dziękuję.-szepnęłam mu w klatkę piersiową. 

-Za co?-zapytał wyraźnie zdziwiony moim wyznaniem.

-Za to, że jesteś. A teraz chodź chce już jechać i poznać moich rodziców chrzestnych jak i resztę. 

-Tylko wiesz.. Idź się przebierz. 

-Ahh no tak! Zaraz wracam! 

Poszłam szybko do łazienki, tam się przebrałam i wyszłam do Justina. Kurcze.. Co raz bardziej się denerwuję. 

-Wydech i wdech. Spokojnie. Dasz radę.-uspokajał mnie chłopak. 

-Muszę dać radę. Po tym jak mnie jakoś poznasz z tym wszystkim i poznam chłopaków to powiesz mi w którym więzieniu jest mój ojciec. 

-Tak jest szefowo!-zasalutował. 

-Nie mów tak do mnie, proszę cię.-jękłam. 

-Dobrze, dobrze, ale inni będą musieli. 

-To przeżyję, ale tu mów mi po imieniu. 

Na odpowiedź dostałam tylko jego śmiech, to najpiękniejszy dźwięk na świecie, mogłabym słuchać tego godzinami.

Massenge → justin bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz