-Justin ja na serio to odkręcę!-krzykła Abi. Cały wieczór już myślimy jak możemy ten zakład odkręcić. Zawsze jak mi na czymś zależy to muszę to spieprzyć. Dlaczego ja mam takiego jebanego pecha?! Pytam się dlaczego?
Może i popełniłem wielki błąd, że do niego pracuje, ale wtedy miałem 15 lat! Rodzice się rozwodzili. Bardzo ciężko mi było.
-Już wiem jak. Najpierw pogadaj z nią, że zakład został przerwany, w sumie zakończony. Potem ja się zajmie resztą.
-Co ty chcesz zrobić?
-Powiedzieć jej prawdę o moim uczuciu oraz ojcu. Wiem, że z tego będą bardzo duże konsekwencję, ale muszę to zrobić. Ona jest moją miłością. Mam dokumenty o niej. O adopcji. Wszystkiego się dowie. Musze to zrobić, nie mam innego wyjścia. Jak jej powiem, zmienimy imiona, nazwiska, swoją tożsamość, żeby ją tylko on nie dorwał.
-Skąd w ogóle o tym wiesz?-no to kurwa wpadłem. Musze jej powiedzieć.
-Pracuje do jej ojca od 15 roku życia. Teraz mam 17. Za, który dziś jest?
-14.02
-Za 16 dni będę mieć 18 lat. To od 3 lat prawie, nie zrozum mnie źle. Było mi na prawdę ciężko, nie wiesz jak bardzo przezywałem ten cholerny rozwód.
-Justin!-pisła.
-Co?-zapytałem.
-Nie mogłeś przyjść do mnie? Przecież wiedziałeś, że bym ci pomogła, nie musiałeś przecież do niego pracować.
-Wiem, ale wpadłem jak sprzedawałem narkotyki, wtedy zaprowadzili mnie do niego. Zaproponował współprace, a jak nie to śmierć. Już wolałem współprace niż śmierć. Zrozum nie miałem wyboru.
-Justin ja rozumiem, ale przecież.. Mogłeś przyjść do moich rodziców by rozwiązali jakoś ten problem, jakoś by ci pomogli. Nie mam wyrzutów, że brałeś. Mam nadzieję, że teraz nie bierzesz?
-Nie brałem, nie biorę i nigdy nie będę brał narkotyków. To jest świństwo, nie mam zamiarów niszczyć sobie życia.-Chociaż to. Dobra, to ja jutro z nią w drodze do szkoły pogadam o tym. A ty kiedy będziesz chciał z nią pogadać o tym?
-Myślałem, że po tym jak jej powiesz. Zrobię do niej niespodziankę. Zobaczysz musi się nam udać. Słyszałem, że jej ojciec chce z niej zrobić maszynę do zabijania. Przecież ma jego geny.
-Ale to dziewczyna! Nie może zabijać. O nie mo...-przerwałem jej.
-Ej, damy radę. Pogadam jeszcze z chłopakami. Wyjedziemy z tego miasta, jak będzie potrzeba wyjedziemy wszyscy. Nie pozwolę na skrzywdzenie jej.
-Musimy dać rade. A teraz leć do niej, bo się będzie martwić. A tak na marginesie widać, że darzy cię uczuciem. Tylko Justin. Pamiętaj jak ją mi skrzywdzisz to nie będziesz mógł mieć dzieci albo nie będziesz facetem.-uśmiechnęła się słodko. Ja się jej boję.
-Zluzuj gacie. Nie skrzywdzę jej. Ja...jająkocham-powiedziałem na jednym tchu..
-Do... Czekaj! Czekaj! Co powiedziałeś? Powiedź powoli.-nienawidzę jej. Dobrze wie, że nie lubię rozmawiać o uczuciach.
-JA JĄ DO CHOLERY KOCHAM!!!-krzyknąłem i wyszedłem.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Hayran Kurgu"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...