- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu...
- Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...
Od dobrej godzine chodzę z Aby po galerii. Ona cały czas przetrzepuje wieszaki z kolorowymi ubraniami a mi chce się żygać. Noszę tylko jej zakupy.
- Mel co myślisz o tej sukience ? Będzie mi pasować czy raczej wziąść niebieską? - zadawała mi jakieś głupie pytania, przykładając do siebie na zmianę dwie sukienki.
- obojętnie... Weź tą niebieską.
- wiedziałam. Dobra ide je przymierzyć a ty się rozejrzyj. Zaraz zajmniemy się Tobą. - odpowiedziała i zniknęła za zasłoną przymierzalni.
Jak ona sobie to wyobraża? Ja w sukience? Ha ha ale się uśmiałam. Szczerze mówiąc to nie wiem czy stać mnie na wieszak w tym sklepie. Niektóre sukienki mają zbyt dużo zer na metce. Nigdy nie dałabym tyle za jakiś ciuch który założę tylko raz w życiu.
Teraz chyba jedna z najważniejszych spraw którą jarają się wszystkie plastiki w szkole. No i moja koleżanka. Jest to bal. Co roku pod koniec marca jest bal w tej szkole. Osobiście chyba na niego nie pójdę. Zostały dwa tygodnie.
Moje przemyślenia przerwała Aby wychodząca z przymierzalni. Miała na sobie śliczną niebieską sukienkę sięgającą do połowy uda.
W tej chwili mnie olśniło. Wyglądała jak Clary. Tak, ta moja dawna przyjaciółka. Strasznie za nią tęsknię. Mam nadzieję, że jest teraz szczęśliwa. Nie kontrolowanie z oka poleciała mi jedna łza.
- hej, Mel? Co jest? Zrobiłam coś nie tak? - usiadła obok mnie i otarła łze.
- nie... Jest wszystko w porządku. Wzruszyłam się. Przypomianasz mi moją przyjaciółkę. Poznałam ją tu, w Port Talbot.
- oh to super, może ją odwiedzimy? - spytała z entuzjazmem Aby.
- nie, ona nie żyje. - wpatrywałam się tempo w jeden punkt.
- przepraszam, nie wiedziałam. - spoważniała - chodź, idziemy już.
***
Po trudnych zakupach wróciłyśmy do domu. Aby przyszła do mnie. Naszczęście nie było jeszcze Chrisa. Nie mam jakoś ochoty z nim gadać. Weszłyśmy do mojego pokoju.
- chcesz coś do picia? - spytałam opadając na łóżko.
- nie. Teraz idź się przebierz.
- co? - podniosłam się nie wiedząc o co chodzi. Co ona znowu wymyśliła?
- myślisz, że kupiłam te wszystkie ciuchy dla siebie? - wskazała 6 dużych toreb leżących na dywanie. Z resztą te, które niosłam. - śmieszna jesteś. Od teraz to twoje. Ja mam wystarczająco dużo ubrań, a ty potrzebujesz przemiany.
- nie, nie mogę ich przyjąć. Wydałaś fortunę a jaa...
- cicho bądź. To przyjacielska przysługa. A teraz idź się wreszcie przebierz kobieto!
Uśmiechnęłam się do niej. Głupio mi, że to przyjęłam ale z drugiej strony Aby ma gust.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.