- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu...
- Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...
Obudził mnie niesamowicie...ochydny zapach. Otworzyłam z trudem oczy i pierwsze co zobaczyłam to Ash na parapecie. Oczywiście z papierosem, ehh jak ja tego nie znoszę!
- Ash idioto! Bóg cię opuścił?! - wstałam i pobiegłam do parapetu.
- Dzień dobry Mel, jak się spało? - ignorował mnie na co z niedowierzaniem pokręciłam głową.
- Fantastycznie. Możesz to zgasić?
- Czemu? - ponownie się zaciągnął i wypuścił dym prosto w moją twarz na co zaczęłam się krztusić.
- Collen jest w domu, a tak się składa, że nikt z mojej kolorowej rodzinki nie pali, szczególnie ja! Zgaś to.
- Oj Melanie, nie przejmuj się. Nic ci nie może zrobić. Po za tym masz ...ile ty masz tak właściwie lat?
- 16... Prawie 17.
- A zachowujesz się na 60. Chcesz spróbować? - przybliżył TO do mojej twarzy.
- Daj spokój...nie chce. - chłopak się zaśmiał. Niby co to miało znaczyć?! - ide się umyć, a ty ... Możesz iść po odświeżacz powietrza i jakieś gumy do żucia.
Ash przekręcił oczami i wszedł do swojego pokoju. W toalecie doprowadziłam się do normalnego stanu i ubrałam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dzisiaj wieczorem jest bal! Nie mogę się już doczekać.
Wyszłam z łazienki i od dziwo na środku pokoju stał Ash i machał odświeżaczem powietrza na wszystkie strony. Przynajmniej nie czuć już było papierosów tylko wyczuwalny zapach "iglastego lasu po burzy". Oparłam się o ścianę i przeglądałam przyjacielowi.
- Pasuje? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Ooo tak. Jest idealnie. - uśmiechnęła się szeroko. - idziesz dzisiaj na bal?
- Tak, ale można powiedzieć, że sam.
- Nie uwierzę jak nie zobaczę. Że niby żadna laska nie chce iść na bal ze szkolnym przystojniakiem, "bad bojem" - specjalnie zaakcentowałam te dwa słowa - w dodatku należącym do śmietanki towarzyskiej?
- Widzisz było takich o wiele za dużo, ale znasz mnie. Jestem tak dobrym człowiekiem, że nie mógłbym się zgodzić na tylko jedną koleżankę. Dlatego idę sam, a na balu mogę tańczyć z każdą, nie ograniczając się tylko do jednej. One będą szczęśliwe, a ja też nie będę narzekał. - puścił mi oczko.
- Oh ale jesteś dobroduszny, a do tego taki skromny.
- Wiem o tym. - zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra musimy już iść do szkoły. Idz po plecak i spotkamy się przed moim domem.
- Ok. - chłopak już miał wychodzić przez okno, jak zawsze, ale jeszcze na chwilę się zatrzymał - Mel?