* 5 lat później *Huh, trochę czasu minęło prawda? Sądzę, że to było dobre pięć lat.
Może wrócę do czasu pobytu w szpitalu żeby wszystko po kolei wytłumaczyć.Tamta noc gdy zostałam z Leondre była czymś ważnym. Rozmawialiśmy do rana o wszystkim. Siedzieliśmy na parapecie okna prawie jak na naszym dachu. Powiedział mi, że ja jestem jego wszystkim. Zabawne. Byłam zbyt łatwowierna. W tym czasie nadal byłam przez niego złamana.
Powiedział też, że pomoże mi przejść przez wszystko łącznie z terapią, która mnie czekała. Gówno prawda.Przeszłam terapię, ale sama. W zamkniętym ośrodku, zdala od cywilizacji i internetu.
Odwiedzał mnie tylko Chris, Matt i Ashton. Charlie też dość często.
Ale osoba na której najbardziej mi zależało nie pojawiła się ani razu.
Potrzebowałam go. Najwyraźniej on nie potrzebował mnie.
To smutne, że dopiero tam zdałam sobie z tego sprawę. Miałam dużo czasu na przemyślenia.
Miałam także swój moment słabości. Zostałam podpięta do rurki, bo nie chciałam jeść. Lekrze mówili, że cudem jeszcze chodzę. Dziewczyny, z którymi byłam w pokoju przechodziły same siebie żeby ukryć swoje wymioty. Polubiłam je, chociaż już nie mamy kontaktu.
Koniec końców postanowiłam prowadzić normalne życie, a do tego potrzebowałam odpowiedniej wagi. Udało mi się. To jedyna rzecz z której jestem tak cholernie dumna w moim życiu.Ukończyłam liceum. Nie miałam najlepszych stopni, ale udało się.
Wróciłam do życia pełnego uśmiechu, imprez i... Szczęścia. Byłam szczęśliwa. Dawno tego nie czułam.
Pracuje. Zarobki bardziej przypominają wolontariat, ale póki nie pójdę na studia to wystarcza. Pomagam ludzią z zaburzeniami odżywiania. Jest mi o wiele prościej im pomoc ponieważ sama przechodzilam przez takie same piekło, ale wyszłam z tego cało. To właśnie chcę przekazać, że każdy ma szansę na wspaniałe życie i musi o nie walczyć.Chris i Collen mają wspaniałą córeczkę. Destiny. Jest najkochańszą istotą na tym świecie. Kocham ją najbardziej. Czasem gdy przyjeżdżam do domu i widzę ich szczęśliwą rodzinę zastanawiam się czy tak wyglądałabym z Charliem i naszym dzieckiem?
Leondre był moją pierwsza prawdziwą miłością. Nigdy temu nie zaprzeczę. Ale minęło 5 lat. Przeprowadzilam się z Ashtonem do Londynu. Mieszkamy razem, oczywiście jako przyjaciele. Byłam w paru związkach ale to nie było nic poważnego.
Mieszkanie z najlepszym przyjacielem jest wspaniałe i chujowe zarazem. Cały czas sprowadza jakieś nowe laski i wszędzie są jego ubrania. Nie sprząta według grafiku, który ustaliłam i jest... Wkurwiający. Ale kocham go jak brata.Skoro to mamy już za sobą myślę, że przyszedł czas aby opowiedzieć wam ostatnią historię z mojego życia.
Był sylwester. Wielka impreza, na która dostałam zaproszenie od Aby. Odkąd wyjechałam do Londynu prawie nie miałyśmy kontaktu.
Więc wróciliśmy do Port Talbot na ostatnia imprezę w tym roku.
Miałam na sobie czerwoną, opinającą sukienkę z dekoltem w trójkąt. Nie należała do najdłuższych, ale stwierdziłam, że mogę nosić takie sukienki, póki nie jestem stara i pomarszczona powinnam korzystać.Gdy dojechaliśmy na miejsce było już pełni ludzi. Był to dość znany klub i połowy osób kompletnie nie znałam. Niektórzy byli sporo młodsi.
Od razu pokierowałam się do baru po kolorowego drinka.
Nawet się nie zorientowałam gdy zaczęła zbliżać się północ.- Masz kogoś na specjalny pocałunek o północy? - Aby mnie lekko popchnęła. Najebała się już wystarczająco.
- Nie, ale może jeszcze kogoś znajdę.
- Pośpiesz się. Zostało ci dosłownie parę minut.
Zatoczyła się i ruszyła spowrotem na parkiet, łapiąc za rękę przypadkowego kolesia.
I wtedy zobaczyłam jego twarz. Po pięciu latach. Zmienił się cholernie, ale mogłabym poznać go nawet za pięćdziesiąt lat.
![](https://img.wattpad.com/cover/66235164-288-k693311.jpg)
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...