Weszliśmy do domku cali przemoczeni. Spojrzałam na telefon - 00 : 13. No tak... W końcu jest już bardzo ciemno. Nie sądziłam, że tak długo tam siedzieliśmy. Ash pewnie leży z Mią w swojej sypialni, Jordan pali na tarasie, a Wren zasnął w fotelu.
- Chodź, ale cicho - powiedziałam do mojego chłopaka.
- Dobra, dobra.
Oczywiście po drodze kopnął jakąś puszkę i karton po pizzy.
Gdy weszliśmy do naszego pokoju od razu rzuciłam się w stronę mojej torby z ubraniami. Wyjęłam kosmetyczkę i recznik.- Zajmuję pierwsza łazienkę! - wbiegłam do pomieszczenia szybciej niż jeszcze zdążył odpowiedzieć.
Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Gorący prysznic to jedyna rzecz, którą teraz potrzebuję. Umylam się arbuzowym żelem. Wyszłam i osuszyłam ciało ręcznikiem. Już wiem co zrobiłam źle. Nie wzięłam piżamy.
Podeszłam do drzwi.- Leo?! - zawołałam. Chce sprawdzić czy jest w pokoju bo nie marzy mi się paradowanie gołym tyłkiem przed nim. - Jesteś? - nikt nie odpowiedział więc owinęłam się ręcznikiem i wyszłam.
Rozejrzalam się po pokoju. Faktycznie wyszedł. Podbiegłam do torby i schyliłam się po pizame. Gdy się wyprostowałam i chciałam wrócić do łazienki wpadłam na Leondre.
- Oj. - przesunęłam się w prawo, on też. Następnie w lewo, on też. - Przepuscisz mnie?
- Co powiesz na wspólny prysznic?
- Spóźniłeś się. - puściłam mu oczko i ruszyłam z powrotem do łazienki. Specjalnie ruszałam bardzo biodrami bo wiem, że patrzy na mój tyłek. - Jestem już po! - zamknęłam za sobą drzwi na zatrzask.
Ubrałam się i umyłam zęby. Następnie zmyłam resztki makijażu i wyszłam z łazienki.
- Możesz już iść. - wywiesilam mokre ubrania na kaloryferze.
Wzięłam telefon i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Zaczęłam przeglądać wszystkie social media.
Po chwili przyszedł brunet. Był w samych dresach i miał mokre końcówki włosów.Leondre nigdy nie był jakoś "napakowany", miał tylko zarysy mięśni brzucha, ale fakt, że w tym momencie stał przede mną bez koszulki, nie pomagał.
- Dzisiaj śpisz na podłodze albo w salonie. Wybieraj.
- A to niby czemu? - zdziwił się.
- Przez ciebie mam już katar. Pewnie będę chora, a to twoja wina. Gdyby nie ty to nie doszłoby do tego.
- Oj przepraszam, ale nie podobało ci się?
- Em... Nie wiem, nie pamiętam. - przygryzłam wargę.
- Chyba muszę ci przypomnieć. - położył się obok mnie i złączył ponownie nasze usta. Ja leżałam, a on zwisal nade mną, podpierając się jedną ręką.
Przy nim czuje się zupełnie inaczej. Jakbym nie była sobą. Jestem bardziej odważna i w ogóle. Nie wiem co on ze mną robi.
- Ej, pewnie się zarazisz. O ile też nie będziesz chory. - z jednej strony chciałabym żeby przestał bo się zarazi, ale z drugiej strony tak uwielbiam jego usta.
- Kocham cię więc twoje zarazki też pokocham. - uśmiechnęłam się w jego usta.
Nasza cudowna chwila nie trwała długo bo do pokoju wparowała Mia.
- Hej, mam nadzieję, że nie... - w tedy zobaczyła nas. Odpechnęłam chłopaka i wstałam z łóżka. - ... przeszkadzam. Przepraszam.
- Nie, my nic takiego nie robiliśmy... - otarłam usta, a Leo się zaśmiał. - Mogę ci w czymś pomóc?
- Ah tak, chciałam się zapytać czy pożyczysz mi ładowarkę bo ani ja ani Ash nie mamy.
- Tak jasne. - podeszłam do szafki na której leżała moja torebka. Wyciągnęłam ładowarkę i podałam koleżance.
- Dzięki. Następnym razem zapukam. - zamknęłam za nią drzwi po czym się o nie oparłam.
- Trochę niezręcznie. - odezwałam się po krótkiej ciszy.
- Czemu? Przecież jesteśmy parą.
Nie odpowiedziałam już. Zgasiłam światło i położyłam się.
Poczułam jak ręka Leondre oplata mnie w talii. Chwyciłam jego dłoń i splotłam nasze palce.- Melanie, mogę zadać ci pytanie?
- Yhym, pytaj.
- Dlaczego śpisz bez stanika?
- A wiesz jak jak beznadziejnie się śpi w tym gównie?
- Dobra, już o nic nie pytam. Dobranoc skarbie.
- Dobranoc...
Xxx
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...