15.

6.3K 369 165
                                    

*Melanie*

Obudziłam się gdzieś w środku nocy i postanowiłam sprawdzić godzinę. Na stoliku nocnym Leondre stał zegarek. Chciałam go obrócić w swoją stronę, ale nie dość, że było ciemno jak w dupie to na dodatek uniemożliwiał mi to chłopak, który mnie przygniatał. Wreszcie się uwolniłam. Jest dopiero 4:16, niedziela i prawdopodobnie już nie zasnę. Zaczęłam myśleć o wczorajszym włamaniu. Zawsze zachowywałam zdrowy rozsądek, a wtedy nawt nie pomyślałam żeby pójść po telefon. Chyba w takich sytuacjach nie da się myśleć racjonalnie.

Chciałam lekko odepchnąć Leondre, ale się obudził.

- Mel? - natychmiast gdy poczuł, że chce wstać z łóżka podniósł się do pozycji siedzącej. Miał lekko zachrypnięty głos i odnoszę wrażenie, że się o mnie martwi. To słodkie...ale czy jest ze mną aż tak źle?

- cii, śpij. Idę tylko do łazienki.

- A no to dobrze. - położył się spowrotem.

- emm..Leondre? Mógłbyś iść ze mną? - boję się, ale nie powiem mu tego. Zaczynam mieć wątpliwości czy dam radę dalej normalnie funkcjonować bez terapii.

- Jasne - chwilę się we mnie wpatrywał - Jasne...chodźmy.

Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę łazienki. Poprosiłam aby poczekał na mnie za drzwiami.

Spojrzałam w lustro. To była istna masakra. Rozmazany tusz do rzęs na całej twarzy, na policzku ślady po łzach i podkrążone oczy. Na moim czole dosłownie na środku wyrósł pryszcz wielkości góry lodowej. Super.

Przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam. Chłopak stał oparty o ścianę z zamkniętymi oczami.

- Możemy już iść. Przepraszam, że cię obudziłam. Nawet nie chciałam.

- To nic, serio. Jak będziesz potrzebować pomocy to wiesz, wal śmiało.

Przytaknęłam z uśmiechem i wróciliśmy do pokoju. Czuję, że mam w nim wsparcie. Chciałabym zapomnieć o przeszłości. Będzie to trudne, ale trzeba dawać ludziom drugą szansę. Każdy może kiedyś popełnić błąd, ważne jest tylko to czy go naprawi.

Chłopak położył się, a ja weszłam do łóżka, kładąc głowę na jego torsie. Chyba się tego nie spodziewał, ale trudno. Niech się cieszy bo właśnie dostał swoją drugą, ostatnią szansę. To niesamowite jak w ciągu tygodnia zmieniłam zdanie na jego temat.

***

Ponownie obudziłam się gdy było już jasno. Obróciłam się, ale najwidoczniej chłopak już wstał bo go nie było. Również wstałam i pościeliłam łóżko. Zeszłam na dół w poszukiwaniu kuchni. Postanowiłam iść w stronę pomieszczenia z którego jak sądzę, dobiegały radosne krzyki.

Leondre stał przy kuchence i próbował przewrócić naleśnik na drugą stronę. Obok stała jego siostra Matilda, a przy stole siedziała jego mama pijąc coś z granatowego kubka.

- Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - uśmiechnęłam się niepewnie. Czułam się trochę nieswojo.

- Nie, jasne, że nie - mama Leondre posłała mi pokrzepiający uśmiech - usiądź z nami. Leo próbuje zrobić naleśniki. Ładna koszulka. - no tak, jest od Leondre.

- Pomogę mu. - ruszyłam w stronę chłopaka, który nawet nie zauważył, że weszłam. Stał tyłem więc przytuliłam się do jego pleców. - cześć.

- O to ty. Z dnia na dzień robisz postępy. Dzisiaj przytulas, jutro całus, a później...- zaśmiałam się na jego słowa. Chyba ma jakieś urojenia.

My Stalker - Leondre Devries | 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz