*Melanie*
Obudziłam się gdzieś w środku nocy i postanowiłam sprawdzić godzinę. Na stoliku nocnym Leondre stał zegarek. Chciałam go obrócić w swoją stronę, ale nie dość, że było ciemno jak w dupie to na dodatek uniemożliwiał mi to chłopak, który mnie przygniatał. Wreszcie się uwolniłam. Jest dopiero 4:16, niedziela i prawdopodobnie już nie zasnę. Zaczęłam myśleć o wczorajszym włamaniu. Zawsze zachowywałam zdrowy rozsądek, a wtedy nawt nie pomyślałam żeby pójść po telefon. Chyba w takich sytuacjach nie da się myśleć racjonalnie.
Chciałam lekko odepchnąć Leondre, ale się obudził.
- Mel? - natychmiast gdy poczuł, że chce wstać z łóżka podniósł się do pozycji siedzącej. Miał lekko zachrypnięty głos i odnoszę wrażenie, że się o mnie martwi. To słodkie...ale czy jest ze mną aż tak źle?
- cii, śpij. Idę tylko do łazienki.
- A no to dobrze. - położył się spowrotem.
- emm..Leondre? Mógłbyś iść ze mną? - boję się, ale nie powiem mu tego. Zaczynam mieć wątpliwości czy dam radę dalej normalnie funkcjonować bez terapii.
- Jasne - chwilę się we mnie wpatrywał - Jasne...chodźmy.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę łazienki. Poprosiłam aby poczekał na mnie za drzwiami.
Spojrzałam w lustro. To była istna masakra. Rozmazany tusz do rzęs na całej twarzy, na policzku ślady po łzach i podkrążone oczy. Na moim czole dosłownie na środku wyrósł pryszcz wielkości góry lodowej. Super.
Przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam. Chłopak stał oparty o ścianę z zamkniętymi oczami.
- Możemy już iść. Przepraszam, że cię obudziłam. Nawet nie chciałam.
- To nic, serio. Jak będziesz potrzebować pomocy to wiesz, wal śmiało.
Przytaknęłam z uśmiechem i wróciliśmy do pokoju. Czuję, że mam w nim wsparcie. Chciałabym zapomnieć o przeszłości. Będzie to trudne, ale trzeba dawać ludziom drugą szansę. Każdy może kiedyś popełnić błąd, ważne jest tylko to czy go naprawi.
Chłopak położył się, a ja weszłam do łóżka, kładąc głowę na jego torsie. Chyba się tego nie spodziewał, ale trudno. Niech się cieszy bo właśnie dostał swoją drugą, ostatnią szansę. To niesamowite jak w ciągu tygodnia zmieniłam zdanie na jego temat.
***
Ponownie obudziłam się gdy było już jasno. Obróciłam się, ale najwidoczniej chłopak już wstał bo go nie było. Również wstałam i pościeliłam łóżko. Zeszłam na dół w poszukiwaniu kuchni. Postanowiłam iść w stronę pomieszczenia z którego jak sądzę, dobiegały radosne krzyki.
Leondre stał przy kuchence i próbował przewrócić naleśnik na drugą stronę. Obok stała jego siostra Matilda, a przy stole siedziała jego mama pijąc coś z granatowego kubka.
- Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - uśmiechnęłam się niepewnie. Czułam się trochę nieswojo.
- Nie, jasne, że nie - mama Leondre posłała mi pokrzepiający uśmiech - usiądź z nami. Leo próbuje zrobić naleśniki. Ładna koszulka. - no tak, jest od Leondre.
- Pomogę mu. - ruszyłam w stronę chłopaka, który nawet nie zauważył, że weszłam. Stał tyłem więc przytuliłam się do jego pleców. - cześć.
- O to ty. Z dnia na dzień robisz postępy. Dzisiaj przytulas, jutro całus, a później...- zaśmiałam się na jego słowa. Chyba ma jakieś urojenia.
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...