26. *MARATON 3/4*

4K 269 96
                                    


Jak idiotka szukam Leondre po calej szkole, ale co nigdzie nie ma!
Mam dość. Ide na próbę, a jak łaskawie się pojawi to będzie cud.

Wróciłam na salę i weszłam do "garderoby". Tak serio to było to pomieszczenie w którym trzymają krzesła i inne rekwizyty potrzebne do występów. Ponieważ jest ono całkiem spore to nazwano go garderobą. Parę wieszkow i to według nauczycieli wystarczy.

Przebralam się w swoją suknię i spięłam włosy w wysoki kok żeby było mi wygodniej. Jutro na przedstawieniu parę dziewczyn ze starszych klas zgłosiło się do pomocy przy fryzurach i makijażu.

Ponieważ Leondre jeszcze nie było, graliśmy sceny w których on nie uczestniczył.

Uwaga panie i panowie, po 20 minutach do sali wbiegł Leondre Devries, znany nielicznym jako mój chłopak.

- Devries! Za spóźnienie zostaniesz dzisiaj po lekcjach! - odezwał się nauczyciel.

- Nie, dzisiaj mi się nie chce. Jutro przyjdę tym bardziej, że mamy na 8 rano więc to odeśpie. - podziwiam jego pewność siebie.

Najczyciel spojrzał się na niego zza okularów i kazał iść się przebrać.
Po chwili wrócił w tym śmiesznym kostiumie.
Wyglądał zabawnie : starodawny strój i niebieskie, nieco wyblakłe już końcówki włosów. Ciekawi mnie co zrobil, że dyrektorka zapisała go za karę do teatru.

Rozejrzalam się po sali i dokładnie na samym środku siedziała Sue. Obok niej Emily, ale tym razem bez Jesy bo ona ma jakiś udział w przedstawieniu. Chyba jest scenografem czy coś. Nie wnikam.

Odegralismy parę scen gdy w końcu przyszedł czas na tą o którą najbardziej się obawiam. Nie ćwiczyliśmy jej ani razu.

Po paru kwestiach przyszedł czas na mnie.

- Cóż to jest? Czara w zaciśniętej dłoni
mego kochanka. O skąpiec! Wypił wszystko; ani kropli nie pozostawił dla mnie! Przytknę usta do twych kochanych ust, może tam jeszcze znajdzie się jaka odrobina jadu, co mię zabije w upojeniu błogim.

Oczywiście tak jak jest w scenariuszu powinnam go pocałować. Spojrzałam na Sue, która teraz siedziała z głupim usmieszkiem, a później na nauczyciela. Ten tylko pospieszyl mnie gestem.

Złączyłam nasze usta jak najdelikatniej umiałam. To miała być chwila, krótki pocałunek, ale ten idiota go oczywiście oddał. Czego nie zrozumiał w swojej roli? Przecież jest martwy! A martwi nie oddają pocałunków!
Po mimo tej całej sytuacji uśmiechnęłam się. Nadal nasze usta były złączone przez co niektórzy zaczęli gwizdac, a nauczyciel kaszlnął.

- Możecie już przestać. - poinformował nas. - Na drugi raz trochę to skróćcie i na miłość boską, panie Devries jest pan martwy!

- Przepraszam, nie moglem się powstrzymać.

Myślałam że się spale ze wstydu.
Dzwonek na przerwę.
Susan wyszła, a wszyscy inni zostali w sali. Powtarzam, S U S A N W Y S Z Ł A.

Wybiegłam za nią.

- Hej Sue! Coś się stało?

- Oh Melanie na prawdę myślisz że jestem taka naiwna?

...

My Stalker - Leondre Devries | 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz