Całą noc spędziłam w mieszkaniu Matta. Chris i Ashton cały czas do mnie wydzwaniali, ale odbiebrałam tylko te połączenia od taty.
Spałam mało, prawie wcale. Zasnełam tylko na jakieś piętnaście minut na ramieniu mojego przyjaciela podczas gdy ten oglądał jakiś program o dzikich zwierzętach. Nie dziwię sie, że na tym usnęłam.Dzisiaj zaczyna się rok szkolny. Ostatni rok. Ostatni. Ostatni.
- Podwioze cię do domu, przebierzesz się i pojedziemy na twoją akademię. Po drodze możemy podjechać do mcdrive'a. - Matt rozplanował mi poranek.
Tak też się stało. Szybka wizyta w moim domu, gdzie tylko zmieniłam spodnie na opinającą, czarną sukienkę z dekoltem w kształcie litery V i długim rękawem. Do ręki wzięłam tego samego koloru szpilki i wróciłam spowrotem do auta przyjaciela. Wydaje mi się, że po drodze Collen coś do mnie mówiła, ale nie zbyt zwróciłam na nią uwagę.
- Muszę się jeszcze pomalować. - oznajmiłam zatrzaskując za sobą drzwi samochodu.
- Ostrożniej. To go bolało. - pogłaskał kierownicę, a ja wybuchłam śmiechem, bo wiem jak kocha to auto. Fajne uczucie. Śmiać się ze zwyczjnych głupot.
Wysunelam lusterko i zaczęłam makijaż. Poprawiłam brwi, trochę tuszu, krzywe kreski i szminka. Niestety nie jestem w stanie zdziałać nic więcej.
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Na moją prośbę ominęliśmy jedzenie. Wysiadlam, zakładając buty i chciałam potruchtać do wyjścia, ale przypomniało mi się, że powinnam podziękować Mattowi za wszystko.
Podeszłam do chłopaka, który też wysiadl i mocno się w niego wtuliłam.- Dziękuję. Nie poradziłabym sobie bez ciebie. - spojrzałam na niego z dołu, bo oczywiście jestem niższa nawet w szpilkach.
- Wiesz, że zawsze ci pomogę, mała. Odwdzięczysz mi się w naturze. - za ostatnie zdanie dostał moją pięścią w ramię, ale nie sądzę, że go to zabolało. - Jakby coś się działo od razu dzwoń.
Przytaknęłam, jeszcze raz go przytuliłam i poszłam w stronę budynku szkoły.
Otworzyłam drzwi ze zbyt dużym zamachem i przez przypadek uderzyłam kogoś od drugiej strony.
- Kurwa... Przepraszam ja... - Nie zdążyłam dokończyć, bo zorientowałam się kto jest ofiarą mojej napaści. - W sumie nie mam za co cię przepraszać.
- Od kiedy moja piękna dziewczyna mówi takie brzydkie słowa. - Leondre. Leondre. Leondre. Pierdol się.
- Nie jestem twoja. Sam dobrze dałeś mi to do zrozumienia, ale wiesz co... Minęło. Nic już do ciebie nie czuję, a skoro ty do mnie też nigdy nic nie czules to możemy zacząć nowy rok z czystą kartą.
Byłam z siebie zadowolona. Kłamałam w żywe oczy, ale robiłam to z taką pewnością siebie, że sama sobie wierzyłam. Wybaczylam... Nic nie czuję... Te kłamstwa wychodzą mi najlepiej.
Dołożyłam uśmiech żeby być bardziej wiarygodną.Chłopak zaśmiał się i zbliżył tak żeby szepnąć mi do ucha w dokładnie taki sam sposób w jaki zrobił to przy naszej pierwszej rozmowie w tej szkole.
- Dokładnie wiem kiedy kłamiesz. Gryziesz wargę, bo masz jebane wyrzuty sumienia. Znam cię już zbyt dobrze. - odsunął się i stanął zbyt blisko żeby ktoś stojący obok mógł nazwać to zwyczajną znajomością, a nie czymś więcej. - Ty wciąż czujesz. Przyznaj to.
- Nie. Chodzi o to, że nie czuję już kompletnie nic. Pustka. - pokiwałam głową i chociaż miałam niewyobrażalną ochotę wtulić się tu i teraz w jego bluzę, poczuć jego perfumy i pocałować w ten sposób żeby każdy wiedział, że jest tylko mój, ale nie mogłam tego zrobić. Czuję się nie żywa... Jak obdarta z emocji suka, którą pokazywalam przez ostatnie dwa miesiące.
Gdzieś obok przemknęła mi znajoma twarz.
- Justin! Zaczekaj, pójdę z tobą na rozpoczęcie. - dogonilam chłopaka i przepędziłam łzy, które już chciały zrujnować mój zły makijaż. Przeszliśmy kawałek korytarza. - Poznaliśmy się na jakieś imprezie w wakacje... Pamiętasz?
- Ciężko było cię zapomnieć. To ty tanczylas na stole z tą rudą jak jej tam...
- Em... Możliwe. - wow, sama tego nie pamiętałam. - Okej widzę mojego przyjaciela, więc jeśli pozwolisz pójdę do niego.
Chłopak przytaknął.
- Na marginesie... Nazywam się Austin. Nie Justin.
Trudno. Zgadywalam imię.
***
Akademia odbyła się dość szybko. Dostaliśmy plany zajęć i mogliśmy już sobie pójść. Całość zajęła ponad godzinę.
Wychodziłam ze szkoły z dziewczynami z mojej klasy i zobaczyłam Leondre. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że stał w towarzystwie pewnego blondyna. Dałabym sobie reke uciąć, że gdzieś go widziałam. Odłączyłam się od koleżanek i podeszłam nieco bliżej. Stanelam za drzewem, później za płotem i obserwowałam ich jak jakiś pierdolony ninja.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Nie zajęło mi długo, aby rozpoznać twarz tego chłopaka. Charlie. Tak się nazywał. Prawdopodoby tata naszego potencjalnego dziecka. To brzmi jakbym była jakąś szmatą.Powinnam z nim porozmawiać. Najlepiej już. Wytłumaczyć sytuację. Tak. Idę.
Rozdział krótszy i wiem że powinien być dłuższy bo znowu zrobiłam długą przerwę od rozdziału ale byłam na wycieczce za granicą i nie za bardzo o tym myślałam. Przepraszam.
Chciałam poruszyć sprawę która miała miejsce na wczorajszym koncercie Ariany w Menchesterze.
Dla nie wtajemniczonych był zamach terrorystyczny zginęły 22 osoby, ponad 80 jest rannych. Bardzo dużo osób jest jeszcze nie odnalezionych.Byłam w tak głębokim szoku jak bardzo ludzie potrafią być okrutni. Ariana jako osoba, którą w jakiś sposób śledzę i podziwiam jest osobą która dba o ludzi i zwierzęta jak tylko może. Traktuje wszystkich równo i jest niesamowitym człowiekiem. Stało się to właśnie na jej koncercie. Mogło się to zdarzyć na Shawnie, Harrym, Jb czy po prostu każdym innym koncercie waszego idola.
Ona nawet chciała biec do fanów którzy byli ranni ale ochrona ją przytrzymywała. Teraz jest w szpitalu przez zły stan psychiczny i zawiesza koncerty.
Niech jeszcze raz mi ktos powie że ona prowokuje wyglądam albo robi sobie z tej sytuacji żarty to osobiście tej osobie przypierdole.
W Polsce miała być w przyszłym tygodniu i nie wiadomo czy ten koncert się odbędzie ale zachowanie ludzi którym zależy tylko na zwrocie pieniędzy jest żałosne. Czy ktoś zwróci życie tym 22 osobą?
Ci ludzie odliczali dni do własnej śmierci.
Wyobrazncie sobie sytuacji ich rodzin i przyjaciół.
Jedna dziewczyna opisywała to jak płakała ze szczęścia ze swoją przyjaciółką, a chwilę później ta leżała we krwi na podłodze.
Oprócz tego zamach miał miejsce w kilku innych miejscach na ziemi.
Żyjemy w erze postępów ale co to znaczy gdy ludzie wyniszcaja siebie nawzajem.
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...