Czytajcie notkę pod rozdziałem👇📌
Obudziłam się w pokoju Ashtona. Dlaczego jestem u niego w łóżku?
Szybko sprawdziłam czy mam na sobie ubrania. Wszystko jest w porządku.
Podniosłam się, aby usiąść, ale natychmiast doznałam pulsującego bólu głowy. Ostatnio oglądałam "angry birds" i przywódca tych ptaków podczas imprezy "skazuje was na trzy lata mocnego kaca" czy coś takiego... Gdyby ktoś mi tak powiedział mogłabym już umierać.
Do pokoju wszedł Ash.- Jak się czuje królowa wczorajszej nocy?
- Bardzo chujowo. - przetarłam dolne powieki, aby zetrzeć skruszony tusz do rzęs.
- Tak myślałem. Przeniosłem ci wodę.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i wypilam pół szklanki. - Jak wróciliśmy? - zaczęłam odtwarzać wydarzenia z ostatniej nocy i ostatnie co pamiętałam do wyznanie Leondre i moment gdy ucieklam z tamtego domu.
- Odprowadzilem cię do domu. - wzruszył ramionami i przeczesał ręką włosy.
- Zachowywalas się ... Jak pijana ty. - parsknął śmiechem. - Tylko w dodatku płakałaś, a na końcu zaczelas się do mnie dobierać. Cały czas pytalas czy naprawdę nie jesteś wystarczająco dobra. Na koniec stwierdzilas, że gdybyś była, to ten kretyn by cię nie zostawił, a ja teraz bym cię od siebie nie odsuwał.
- Boże, tak mi wstyd, przepraszam. - ukryła twarz w dłoniach i rzuciłam się znowu na poduszkę. - Nie wychodzę stąd już nigdy.
- Podoba mi się ten pomysł, ale obiecałaś mi dzisiaj ognisko na plaży. - położył się obok mnie.
- U-hu, będzie super zabawa. Śmierdzące włosy i ubrania, a wokoło pełno piwa. W dodatku będzie zimny wiatr, a niech jakiś frajer wrzuci mnie do morza, to wydrapię mu oczy. - uśmiechnęłam się perfidnie.
- Taak, też uważam, że to wyjście to dobry pomysł. - wyjął spod głowy poduszkę i cisnął ją w moją stronę. Gdybym miała chociaż trochę życiowej siły to oddałabym mu dwa razy mocniej, ale w chwili obecnej cicho sobie umierałam.
- Muszę iść. Ogarnąć się i przebrać. Pewnie wyglądam tragicznie.
- Nah, tylko śmierdzisz.
- Nieszczęście przyjaciel zawsze cię pocieszy. - sturlałam się z łóżka i podeszłam do okna. Zamknięte, super. - Niestety, dzisiaj używam drzwi. - wzruszyłam ramionami i podnisłam do góry ręce.
- Co ty robisz? - Ash patrzył na mnie jak na jakąś chorą psychicznie.
- Czekam aż mnie zaniesiesz do drzwi. Nie mam siły chodzić. - przez chwilę udawałam poważną, a później razem się śmialiśmy.
W końcu chciałam wyjść z pokoju i gdy chwyciłam klamkę poczułam jak mój głupi przyjaciel chwyta mnie w talii i przerzuca sobie mnie przez ramię.- Ashton! Jak chciałam żebyś mnie zaniósł miałam na myśli jak księżniczkę, a nie jak jakiś worek! - biłam go po plecach, ale udawał, że nawet tego nie czuje.
- Cicho tam! - klepnął mnie w pośladek. Zaczęłam się szarpać, ale przez śmiech nie miałam już siły. Dodatkowo Ashton cały czas mnie gilgotał. Jeszcze chwila, a spadlibyśmy z tych schodów.
Gdy byliśmy już na dole odstawił mnie na ziemię, pożegnaliśmy się i wyszłam. Nie mam pojęcia, która była godzina. Zostawialam telefon albo w swoim pokoju, albo na miejscu tamtej nieszczęsnej imprezy.
Weszłam po cichu na korytarz i zdjęłam buty. Zaczęłam się rozglądać po domu, ale wszyscy spali.
W kuchni wzięłam tabletki na ból głowy i poszłam do swojego pokoju.
Drzwi do pokoju Sue były uchylone więc postanowiłam sprawdzić czy ona też śpi. Pewnie tak, bo z tego co wiem również pojawiła się wczoraj na imprezie.
Otworzyłam mocniej drzwi i zobaczyłam nagą Susan leżącą na jakimś chłopaku. Szybko się wycofałam z nadzieją, że wymarze sobie później pamięć.
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...