* 2 miesiące później *
Nadal jestem z Leondre. Są wzloty i upadki, ale ważne, że nadal walczymy. Oczywiście tą wojnę próbują wygrać Sue i Nick. Przez te dwa miesiące zdążyli nieźle namieszać. Lepiej nie wspominać. Szczerze nie mam pojęcia czemu Nick się na mnie uwziął.
Collen jest w piątym miesiącu ciąży - jest sto razy bardziej nieznośna niż zwykle.
Susan nadal u nas mieszka i póki co nie zamierza się wyprowadzać. Jej ojciec szuka stałej pracy, a gdy już znajdzie to wtedy pozegnam się na zawsze z tą suką.
Za to mój ojciec, czyli Chris jest teraz cały czas w domu. Przeniósł biuro do salonu żeby pomagać Collen. Chyba raczej usługiwać Collen.
Oczywiście mam na myśli to, że w całym domu jest pełno papierów i kolorowych teczek z dokumentami.
Za to chyba jest postęp - akceptuje mój związek z Leondre. Nadal nie skacze ze szczęścia, ale i tak jest dobrze.
Wiecie kto pierwszy pobiegł mu powiedzieć, że dalej się spotykamy? Chyba ciężko się nie domyślić... Susan. Odbyła się ciężka rozmowa na ten temat, ale jest póki co wszystko w pożądku.Czas na dobre wiadomości - za miesiąc wakacje!
Ponieważ jest piątek jadę razem z Leondre nad jezioro. Będzie tam też Ash oraz jego nowa dziewczyna i jakaś dwójka znajomych. Niestety nie namówiłam Aby żeby z nami pojechała. Ma jakąś ważną kolację z rodziną czy coś w tym stylu...
Jedziemy tam dzisiaj, a wracamy w niedzielę wieczorem czyli prawie trzy dni. Będziemy mieszkać w uroczym drewnianym domku tuż nad jeziorem. Oglądałam zdjęcia i nie wygląda to źle.
- Spakowałaś się już? - zapytał Chris. Wszedł do mojego pokoju bez pukania, a wie jak bardzo mnie to denerwuje.
Po wejściu od razu zwrócił uwagę na włączony laptop z którego leciała muzyka. Zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki gitary elektrycznej. Szczerze mówiąc nie wiem co to za kawałek bo akurat włączyłam płytę, którą przyniósł Leondre parę dni temu. Chris podszedł do urządzenia po czym ściszył muzykę i wziął do rąk pudełko po płycie.
- Pierce The Veil? - obracał w dłoniach opakowanie. - Od kiedy słuchasz takiej muzyki? - faktycznie nie jest to rodzaj, który lubię ...
- To nie moje. Leondre ostatnio to przyniósł i chyba zapomniał zabrać.
- A no tak... Leo. Ktoś was zawiezie? Może ja powinienem cię podwiesc?
- Ash prowadzi. - zapięłam torbę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.
- On ma prawo jazdy? - podrapał się po nieco siwych już włosach.
- Tak. Ash jest rok straszy, zapomniałeś?
- Nie, nie... Kto jeszcze będzie?
- Parę znajomych. Dla twojej wiadomości nie ćpają, nie byli zatrzymani przez policję, są z porządnych rodzin. Chcesz numer telefonu do ich rodziców?
- Chętnie.
- Chris! - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Oh, spokojnie tylko żartuje. - nie bawi mnie jego humor... - Bądźcie ostrożni.
- Dobrze, nie musisz się tak o mnie martwić. Pomożesz mi znieść torbę?
- Jasne. - ojciec chwycił torbę i wyszedł z pokoju.
Włączyłam laptop i zgasiłam dwie palące się na szafce świeczki. Moje ulubione - o zapachu bzu, a druga truskawki.
Zeszlam do kuchni żeby wziąść jakiś sok na drogę.
- Zrobiłam ci sałatkę z fetą. Wiem, że bardzo lubisz. - odezwała się Collen gdy tylko pojawiłam się w drzwiach. Jestem w szoku, że ona cokolwiek dla mnie zrobiła. Może chce mnie zabić i wsypała tam jakąś śmiertelnie ostrą paprykę? Na wszelki wypadek Ash spróbuje pierwszy.
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfic- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...