Obudził mnie budzik. Jest 7 rano, a ja nie mam w ogóle chęci do wstania z łóżka, a co dopiero do pójścia do szkoły i życia.
Jednak nie mogłam zrobić sobie dnia wolnego dlatego zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki z celu odprawiania porannej rutyny.
W miarę ogarnięta wyszłam i spakowałam książki do swojej czarnej torby.Zeszłam na dół w kierunku kuchni gdzie przygotowałam sobie jogurt z płatkami.
W domu panowała grobowa cisza. Susan ma na drugą lekcję, więc jeszcze śpi, pewnie tak jak Collen, a Chris pojechał bardzo wcześnie do pracy.
Nagle rozległ się głośny trzask drzwi. Lekko podskoczylam na krześle ze strachu. Do kuchni jak gdyby nigdy nic wszedł Ash po czym otworzył lodówkę i wyjął kawałek ciasta z galaretką, które zresztą jadłam wczoraj na kolację... Miałam jeść zdrowo...
Usiadł na przeciwko mnie.- Dzień dobry? - zaczęłam niepewnie.
- Dobry...
- Czemu jesteś tak wcześnie? Właściwe to zawsze czekałeś na mnie przed domem. Coś się stało?
- Chyba nie. Tak przyszedłem.
- Yhym... - pokiwałam głową.
- Mia powiedziała mi, że nie rozmawiasz z Leo, a wczoraj gdy jechaliśmy do domu ciężko było tego nie zauważyć.
- To nic takiego. Po prostu się tym nie interesuj.
- Jak mam się tym nie interesować?! Mel jesteś moją przyjaciółką do cholery! Wyglądasz jakbyś gowno, nie masz humoru i w ogóle jesteś od wczoraj jakaś... Dziwna. - dzięki za szczerość.
- Mów ciszej, bo wszystkich obudzisz. - chwyciłam go za ramię. - To moja sprawa, a jak będę chciała to ci powiem. Dobrze?
Nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił. Jedną ręką przyciągnął mnie do siebie, a drugą zanurzył w moich włosach.
Jasne, że mu o tym nie powiem bo się wkurzy, a raczej nieźle wkurwi. Traktuje mnie jak młodszą siostrę co jest bardzo kochane, ale chciałabym chociaż raz poradzić sobie z problemami bez jego pomocy.Zawsze był przy mnie, a gdy byliśmy mali i okazało się, że Ashton wyjeżdża myślałam, że sobie nie poradzę. To było okropne. Myśl, że prawdopodobnie już się nie spotkamy była tak dołująca i straszna, że nie chciałam o tym myśleć.
Natomiast gdy zobaczyłam go w tedy za szkołą byłam najszczęśliwszą osobą na tej planecie.Chciałabym żeby nareszcie wszystko było w porządku.
Posprzątałam po śniadaniu i razem z Ashem wyszliśmy z domu.
Podczas drogi dużo rozmawialiśmy, ale na szczęście przyjaciel ani razu nie poruszył znowu tematu mnie i Leo.
Gdy weszliśmy na teren szkoły od razu wszyscy zaczęli się na mnie gapić. Lekko mnie to zdziwiło i irytowało, bo zazwyczaj nikt nie zwraca na mnie uwagi nawet jeśli wybieglabym na środek boiska w spódniczce z trawy tańcząc hula... Tymczasem te wszystkie nieznosne spojrzenia były kierowane we mnie i przeszywały jak ogromne ostrze.
Ash pożegnał się ze mną i odszedł do swoich kolegów. Postanowiłam poszukać Aby, bo tylko ona mi została. Przy drzwiach głównych stał mój chłopak. Chciałam jakoś zwinnie przejść obok niego, ale nie zdążyłam i chwycił mnie w talii. Obrocilam się gwałtownie, ale od razu spuściłam wzrok na ziemię. Nie chce na niego patrzeć. Chociaż tak bardzo tęsknię za tym spojrzeniem.
- Porozmawiajmy. - zaczął. Żadnego cześć, jak tam, co słychać... Dobra.
- Chyba nie mamy o czym. Zachowales się jak dupek i tyle w temacie. Zostaw mnie w spokoju.
CZYTASZ
My Stalker - Leondre Devries | 1&2
Fanfiction- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz facet...