8.

7.5K 354 69
                                    

Chris stał w progu kuchni i patrzył się na nas jak na jakieś niedorozwoje. Nie dziwię się, pewnie tak wyglądaliśmy. Ja, cała uwalona sosem pomidorowym, a na czarnych ubraniach Leondre wyraźnie odznaczały się ślady mąki. W dodatku leżeliśmy na podłodze która też nie była za czysta.

- widzę, że się dobrze bawicie? Zostało jakieś jedzenie, które nie jest z podłogi? - zaśmiał się ojciec.

- tak na szczęście w lasagne jest już w piekarniku. Powinna być gotowa za jakieś 15 minut. Za ten czas ogarne kuchnie... I się przebiorę. A wy zasiadajcie już do stołu. - podniosłam się z podłogi.

- dobra, ty idź się przebierz, a ja tu ogarnę - uśmiechnął się Leondre. Czy to napewno bezinteresowna pomoc?

- niech będzie. - ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Wzięłam szybki prysznic aby zmyć resztki sosu z mojego ciała i włosów. Osuszyłam ręcznikiem ciało, a następnie zrobiłam to samo z włosami tylko suszarką.

Ogarnięta wyszłam ze swojej łazienki i ruszyłam w stronę sypialni Chrisa. Nie wiem czy powinnam wchodzić tam bez pozwolenia, ale to siła wyższa. Wyjęłam z szafy ojca bordowy t-shirt i zeszłam na dół. Chris nie będzie chyba zły.

- Leondre tu masz... - weszłam do kuchni gdzie chłopak siedział na blacie. Wszystko było idealnie posprzątane, aż szok! - tu masz koszulkę na zmianę, twoja jest trochę brudna więc pomyślałam...po prostu ją weź. Łazienka pierwsze drzwi na lewo.

- dzięki Mel. Nasza lasagne jest już chyba gotowa. Zaraz wracam. - uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Mam go dość. Jego i samej siebie. To jakieś nie śmieszne żarty albo sen, który zaraz się skończy.

Nie wiem co robię. Przecież ja go nie znoszę, a tym czasem szanowny Leondre bierze prysznic w łazience, w moim domu, a jakby tego było mało, rozmawiamy jak jacyś najzwyklejsi znajomi. Trzeba uciąć tą znajomość.

Wyjęłam danie z piekarnika i zaniosłam na stół w jadalni. Do tego ładnie poukładałam sztućce, serwetki i szklanki. Oczywiście talerze też. Usiadłam na jednym z krzeseł i zawołałam reszte.

Po chwili ze schodów zszedł Devries w trochę za dużej koszulce. Niebieskie końcówki włosów opadały mu na czoło. Co chwile je poprawiał. Moim zdaniem wyglądał dobrze. STOP.

Następny wszedł Chris z Collen. Nałożyłam wszystkim po kawałku gdy przyszła kolej na dziewczynę ojca.

- oj nie kochanie, ja poproszę mniejszy. Dbam o talię. - nadal nie podoba mi się ton jej głosu. Cały czas mówi jakby miała jakieś pretensje. A czy w ogóle ona ma jakąś talię? Jest prosta jak drut, tylko powiększone cycki jej się wyróżniają.

Stopniowo zmniejszałam wielkość kawałka lasagne, a kobieta za każdym moim posunięciem mówiła "jeszcze". W końcu jego wielkość wynosiła 5x5 cm, taka wiekość jej odpowiadała. Uważaj bo zgrubniesz.

Collen się nie odzywała podczas gdy męska część towarzystwa chwaliła moje danie. Chyba jej nie smakowało.

- no więc... Melanie. - zaczął Chris, trzymając kobietę za rękę. - chciałbym Ci coś powiedzieć. Wiesz, trochę Cię okłamałem. Z Collen znamy się już dobre 2 lata. I jeśteśmy od tego czasu w związku.- spojrzał jej głęboko w oczy. - nie chciałem wcześniej Ci o tym mówić. Nie wiedziałem jak zareagujesz.

Zemdliło mnie na sam widok. Czemu mnie okłamał? Miał jakiś konkretny powód? To nie koniec suprajsów. Czytajcie dalej...

- Okazało się, że Collen jest w ciąży. Mamy zamiar się pobrać.

My Stalker - Leondre Devries | 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz