42.

3.4K 190 98
                                        


- Dlaczego nigdy mi tego nie opowiedzilas? - podparł się na lokciach.

- Bo nie pytałeś, a po za tym nie jest to temat, na który chce rozmawiać.

- Ktoś jeszcze wie?

- Wiedziały dwie osoby. Obydwie już nie żyją.

- Twoja mama?

- Yhym... - przytaknęłam.

* Leondre *

To straszne, że przeżywała takie piekło. Na pewno nie zasłużyła sobie na to. Jest zbyt delikatna i krucha żeby ktokolwiek ją mógł krzywdzić. Sam będę musiał to zrobić. Już niedługo...

- A ta druga osoba? - czekałem chwilę, ale nie odpowiedziała. - Mogę wiedzieć? - znowu nic. Położyłem się z powrotem i wpatrywałem w ciemno granatowe niebo.

- Chodźmy już. Powinniśmy wracać.

- Tak szybko? - zapytałem zrezygnowany.

- Siedzimy tu już jakieś dwie godziny, a po za tym jest zimno i prawie wszystkie świeczki wygasły.

- Dobra, niech będzie.

* Melanie *

Gdy wyszliśmy z kamienicy poczułam jak dopada mnie zimno i zmęczenie.

- Leondre?

- Czemu do kurwy zawsze mówisz do mnie pełnym imieniem?! - przeczesał włosy dłonią.

- Denerwuje cię to? - zapytałam lekko chichocząc.

- Tak i to nawet nie wiesz jak bardzo! Jeśli ktoś mówi "Leondre" to znaczy, że się na mnie wkurwia.

- Widocznie cały czas mnie wkurzasz. - puściłam mu oczko, a chłopak nie skomentował już mojej głupiej odpowiedzi tylko złączył nasze palce.

- Leooo? - specjalnie przyciągnęłam "o".

- Od razu lepiej. Tak? - spojrzał na mnie z góry. Ugh czemu on jest taki wysoki? Albo ja taka niska..

- Weźmiesz mnie na barana? Nie chce mi się iść. - uśmiechnęłam się słodko i zamrugalam oczami jakby to miało w czymś pomóc.

- Zależy...

- Niby od czego? - zaczęłam się śmiać.

- Co będę z tego mieć? - przygryzł warge i poruszał brwiami.

- Ohh jakbyś nie mógł mnie ponieść bezinteresownie. - skrzyzowalam ręce na piersi, udając obrażoną.

- Liczyłem, że zaproponujesz coś ciekawego.

- Chyba nie mam nic "ciekawego" do zaproponowania. - uśmiechnęłam się od niechcenia.

- Boże, tak ciężko się z tobą rozmawia! - za tą uwagę uderzylam go łokciem w rzebra, a on udawał, że od tego umiera. Głupek, nawet położył się na chodniku.

Szliśmy chwilę w ciszy, aż przeszliśmy obok wypożyczalni filmów.

- Wypożyczmy jakiś film. - zaproponował Leondre i stanął przed witryną z kolorowymi płytami filmów.

- Żartujesz?

- Nie, czemu? Chodź. - pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do środka.

Dzwonek przy drzwiach dał o sobie znać.
Z zaplecza słuchać było jakiś chałas, jakby spadające kartony i cieche "kurwa".

- Idź sobie, już zamykamy! - i w tedy z małego pomieszczenia wyszedł Ashton.

- Ash? - zapytałam.

My Stalker - Leondre Devries | 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz