Okej, okej, we wstępie przepraszam wszystkich, których udało mi się obrazić w poprzedniej notce! Miałam wtedy dość niepewny czas w życiu, mimo to nie powinnam tego pisać. Jeszcze raz przepraszam. Od teraz rozdziały będę dodawać tutaj w miarę regularnie (jeden na tydzień bądź na dwa tygodnie, zależy jak się wyrobię). Mam nadzieję, że Wam to jakoś zrekompensuję. :*
Zegar właśnie wybił godzinę pierwszą w nocy, jednak wieża Gryffindoru nadal huczała od muzyki. Mimo że było aż tak głośno, nikt nie narzekał, a wręcz przeciwnie czasem nawet prosili o zwiększenie mocy regulatora.
- Kartofelku, może skusiłabyś się na jakąś przekąskę? – zaczął ironizować Łapa w stronę Dorcas. Oni chyba jako jedyni wyglądali na trzeźwych. Trzeba było tylko pozazdrościć im aż tak mocnej głowy.
- Nie, pomidorku, nie jestem głodna – rzuciła od niechcenia i z wyrazem szoku nadal wpatrywała się w całującą parę, która siedziała w kącie. Zazwyczaj od takiego widoku trudno odwrócić wzrok.
Syriusz pokiwał głową z dezaprobatą, po czym złapał ją za brodę i odkręcił w swoją stronę. Jej ciemne tęczówki przysłoniła mgła odoru alkoholowego, jednak z uwagą przypatrywała się każdym ruchom Łapci.
- A teraz mi powiedz, ogóreczku, czy masz ochotę na przekąskę? – powtórzył pytanie z dziwnym błyskiem w oku. Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę, po czym zachichotała lekko. Jego zdanie miało w końcu dwa przesłania. Uśmiechnęła się znacząco i odgarnęła kosmyk włosów, który wszedł jej do buzi.
- Wybacz, marcheweczko, ale dziś wieczór jestem zajęta – odrzekła spokojnie i wolnym, delikatnie zataczającym się krokiem, podeszła do stolika, na którym tańczyły Lily i Anne. Z pomocą jakiegoś chłopaka z piątej klasy, ona również wdrapała się na owy mebel i zaczęła wraz z przyjaciółkami szaleć na całego
Syriusz zaś siedział dalej na swoim miejscu i zaskoczony wpatrywał się w brunetkę. W jego głowie myśli wirowały do rytmu piosenki Evanescene. Zresztą nawet zaczął potupywać nogą, aby po chwili z szerokim uśmiechem na twarzy pójść do dziewczyn. Wskoczył na stół, wymachując przy tym wszystkimi częściami swojego ciała. Lily pisnęła z uciechy i podskoczyła do góry. To był jej błąd, bo kiedy Łapa zawitał koło nich, zrobiło się mało miejsca. Noga jej się podwinęła, przez co o mało co nie spadła na tyłek. O mało co, ponieważ na szczęście złapał ją Oliver z siódmego roku. Uśmiechnął się do niej niepewnie, jednak nie zwolnił uścisku. Rudej jakoś to nie przeszkadzało, tym bardziej, że ktoś włączył wolny kawałek. Lilka oparła swoją głowę o jego ramię, a ręce zarzuciła mu na szyję. Kiwali się wolno w rytm muzyki.
- Za Lily Potter! – Krzyknął raptownie ktoś z końca Sali, podnosząc wysoko kieliszek do góry. Jak się później okazało był sam James, który kiedy tylko zauważył jej wściekły wzrok, szybko się poprawił: - Evans!
Wszyscy, słysząc, że czas wznieść kolejny toast, zaczęli pędem podbiegać do swoich butelek, kieliszków czy szklanek, aby po chwili zdrowo z nich łyknąć.
Dorcas, widząc owy rozgardiasz, cicho wymknęła się z Pokoju Wspólnego. Rzuciła na siebie zaklęcie trzeźwości, po czym żwawo ruszyła w kierunku starej klasy od transmutacji. Była już trochę spóźniona, dlatego zwiększyła trochę swoje tempo. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że poprzez owy pośpiech zapomniała zamknąć za sobą portretu, a Gruba Dama już spała, więc sam również nie mógł się zatrzasnąć.
Syriusz, który cały czas ją obserwował, od razu poszedł za nią. Posuwał się cicho i co jakiś czas ukrywał się za ścianami, żeby go przypadkiem nie przyłapała. Nagle zauważył, że weszła do jakiejś klasy i na szczęście nie zamknęła drzwi – znowu! – więc ten zajrzał do środka, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy zauważył, po co tam poszła.
CZYTASZ
Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔
FanfictionMożna by się spodziewać, że bycie nastolatkiem należy do najprostszych czynności świata. Co za banialuki! Dorastanie w Hogwarcie to prawdziwy koszmar, szczególnie gdy poza jego murami wznosi się cień wojny, a ty nie wiesz, jak odróżnić przyjaciela o...