Każdy uczeń, nauczyciel, a nawet duch z uwagą wpatrywał się w Albusa Dumbledore'a i czekał na jakiekolwiek słowa wytłumaczenia. Lily zauważyła, że jedynie profesor McGonagall patrzyła tępo przed siebie, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Odkąd Evans pamiętała, nauczycielka w każdej sytuacji stała dumnie wyprostowana, chcąc dać przykład swoim wychowankom. Dlatego teraz Lily była wręcz święcie przekonana, że stało się coś niewyobrażalnie złego.
Ponownie skupiła spojrzenie na dyrektorze. Powolnym krokiem podszedł do ambony. Ewidentnie był czymś przybity i niezwykle zamyślony, o czym wskazywało aż zanadto zmarszczone czoło. Nie uśmiechał się jak zawsze. Albus wziął głęboki oddech, przez co Lily zauważyła, że ona go wstrzymywała. Cicho wypuściła powietrze przez nos i czując, jak Jess coraz mocniej ściska jej rękę, starała się oczyścić umysł i przygotować na... No właśnie, na co?
- Moi drodzy – zaczął powoli Dumbledore, rozglądając się uważnie po sali. – Dziękuję, że się tutaj wszyscy zgromadziliście mimo tej niezwykle później pory. Niestety, nie mam dla was radosnych wieści. Dla niektórych mogą być one zbyt straszne, szczególnie dla przyjaciół. Tego wieczoru doszło w Hogwarcie do zabójstwa.
Po Wielkiej Sali przeszedł głośny szmer szeptów i cichych okrzyków. Lily spojrzała najpierw na równie zaskoczonych przyjaciół, a następnie na resztę uczniów. W pierwszej sekundzie myślała, że to kawał, ale wystarczyło spojrzeć na przygnębiony wzrok dyrektora – zdecydowanie nie żartował. Nie próbował także uspokoić podenerwowanych uczniów, choć z pewnością pragnął powiedzieć coś więcej.
Poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzała się wokół, ale nie potrafiła znaleźć przyglądającej jej się osoby. Zerknęła na dół, na Jess. Dziewczynka przycisnęła rękę do ust, a Lily mogłaby przysiąc, że w jej oczach pojawiły się łzy. Szybko przytuliła ją mocniej do siebie, mając nadzieję, że bliskość drugiego człowieka pomoże jej się nieco uspokoić.
- Cisza!
Profesor McGonagall wreszcie nie wytrzymała i po paru minutach stanęła koło Dumbledore'a. Ten jednak pokręcił jedynie głową, kładąc jej rękę na ramieniu. Chciał im dać jeszcze chwilę. Uczniowie nadal szeptali, lecz rozmowy zdawały się coraz szybciej kończyć. Cała sala pogrążyła się w zupełnej ciszy dopiero, kiedy dyrektor machnął różdżką, a flagi domów i Hogwartu, znajdujące się nad stołami, zmieniły się na czarne, na kolor żałoby.
- Natalie Perks była wspaniałą uczennicą, przyjaciółką i córką – zaczął ponownie dyrektor, z uwagą wpatrując się w grupkę młodych Krukonów.
Lily usłyszała najpierw cichy krzyk, a później głośny płacz. Widziała na oko jedenastoletnią dziewczynkę, do której przytulała się druga. Szlochała ona w jej ramię, przez co aż serce zaczęło się krajać. Odwróciła wzrok, chcąc dać im więcej prywatności, co było głupie, bo prawie cała szkoła wpatrywała się w tę scenkę.
Dumbledore udawał, że nie słyszał, brnął dalej:
- Będzie nam jej brakowało, a szczególnie uśmiechu i wypełniającej ją radości. Rozumiem, że czujecie przeogromny smutek, który w ciągu najbliższych dni z pewnością nie zmaleje. Musicie jednak być silni i wierzyć, że Natalie jest teraz w ciepłym i bezpiecznym miejscu.
Lily miała wrażenie, że słowa te kierował wprost do przyjaciół Natalie. Nie myliła się, ponieważ szloch po chwili zmalał i nie odbijał się już z hukiem po wszystkich ścianach, raniąc nie tylko uszy, ale również i serca pozostałych.
- O pogrzebie poinformuję w najbliższym czasie. Oczywiście, każdy, kto będzie chciał się na niego udać, dostanie moje pozwolenie. – Albus przerwał na moment i wziął głęboki oddech. – Oby podobna sytuacja nigdy nie miała miejsca, zwiększyliśmy zaklęcia ochronne w naszej szkole. Dodatkowo do czasu złapania winnego, co będzie priorytetem przez wzgląd na pamięć Natalie, młodszych uczniów do klas będą odprowadzać albo nauczyciele, albo prefekci. Zakazuje się również wychodzenia poza mury zamku, podobnie jak odwiedzania pobliskiego miasteczka, Hogsmeade.
CZYTASZ
Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔
FanfictionMożna by się spodziewać, że bycie nastolatkiem należy do najprostszych czynności świata. Co za banialuki! Dorastanie w Hogwarcie to prawdziwy koszmar, szczególnie gdy poza jego murami wznosi się cień wojny, a ty nie wiesz, jak odróżnić przyjaciela o...