11. Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas

640 47 3
                                    

Zapraszam! :*

Zakrztusił się, więc szybko usiadł na łóżku i zaczął ciężko oddychać. Jeszcze nigdy nie śniło mu się coś tak karygodnego. Poczochrał sobie włosy, nadal nie odrywając wzroku od ściany. Ciągle bał się, że jego sen może okazać się karą za ten niewinny dowcip. W sumie zabawa ludzkimi uczuciami nie jest miła.

Westchnął zrezygnowany, ale szczęśliwy, ponieważ już dawno chciał skończyć tę dziecinadę, a teraz miał do tego jawny pretekst. Wstał dość koślawo, a lewą ręką podrapał się po tyłku. Pomimo tego, że zegarek dopiero pokazywał dwudziestą, był okropnie zmęczony. Gdyby mógł, najchętniej ponownie poszedłby spać.

W biegu złapał za różdżkę i lusterko dwukierunkowe. Musiał jak najszybciej dokończyć ten kawał, a miał wielką nadzieję, że Łapa chociaż go nie zaczął. Stanął koło wielkiego drzewa.

- Łapa, Łapa – powiedział, zwracając się do lusterka. Odpowiedziała mu głucha cisza. Spróbował jeszcze raz, jednak tym razem usłyszał delikatne sapnięcia i mlaśnięcia. – Co,do cholery? – zapytał sam siebie i zaczął przysłuchiwać się dziwnym odgłosom, które wydobywały się ze strony Syriusza. Te dziwne odgłosy zakończył głośny jęk. Chyba poznał ten glos, a słowa jego rzekomego towarzysza utwierdziły go w tym przekonaniu.

- Liluś. – Usłyszał zachrypnięty oraz zasapany głos Blacka, który po chwili jęknął.

James miał już dość. Z wrzaskiem wyrzucił lusterko do wody i różdżką przywołał mapę. Musiał ich znaleźć i to za wszelką cenę. Z dzikością zaczął przeszukiwać, nawet najmniejszy kąt na pergaminie. Nie znalazł ich. To musiało znaczyć tylko jedno.

- Do Pokoju Życzeń – warknął, a z jego oczu ciskały się błyskawice. Nikt w tym momencie nie chciałby być w skórze pana Syriusza Oriona Blacka.

*

Na początku całował ją delikatnie, jakby bał się, że ucieknie, aczkolwiek z czasem jego pocałunek przybrał na mocy. Z uwielbieniem wpił jej się w usta, a musiał przyznać, że jeszcze czegoś takiego nie czuł. W tym momencie ogromnie zazdrościł Rogatemu, że pierwszy zauważył tak doskonałą dziewczynę. Jednak ta chwila należała do nich. Po chwili ze zdziwieniem dostrzegł, że Lilka delikatnie zaczęła oddawać pocałunek, ponieważ na początku wręcz odpychała go od siebie. Teraz zamarzyło mu się dowiedzieć, co sobie myśli.

To tylko kawał, to tylko kawał, powtarzał sobie w myślach, aby jego testosteron nim nie zawładną, a był już naprawdę tego bliski.

Przestań to brat, tylko brat, powtarzała sobie w myślach. Jednak nadal nie mogła zakończyć i oderwać się od niego. W tej chwili za bardzo go pragnęła.

Ich niewinny pocałunek zaczął przeradzać się w coś namiętniejszego. Lily zarzuciła swoje ręce na jego szyję, a on złapał ją w tali i przylgnął do niej bliżej. Stanowczo za blisko.

Nie dość, że czuł się dziwnie, tak jakby całował swoją siostrę, to jeszcze nie mógł się od niej oderwać, bo jakaś siła ciągnęła go w jej stronę. Zaklną w myślach, jednak nie przerwał pocałunku.

Przejechał językiem po jej górnej wardze, a ręce skierował do rozpięcia jej koszuli.

Dość, krzyczała w myślach Ruda, jednak nic nie zrobiła, a to było najgorsze. Sama włożyła swoje dłonie pod jego koszulę i opuszkami palców zaczęła gładzić jego plecy. Rozpiął jeden guzik – stop! Drugi – proszę! Trzeci – uważaj! Czwarty – dosyć!

- Łapa, Łapa. – Nagle usłyszeli ciche wołanie Jamesa, więc na chwile zaprzestali, jednak kiedy dalej wsłuchiwali się w ciszę, stwierdzili, że im się przywidziało. A to był ich błąd.

Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz