20. Istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija

436 44 4
                                    

Słońce zaczęło chować się za horyzont, aby jego miejsce zajął, równie piękny, księżyc. To właśnie dzięki niemu najjaśniejsza gwiazda odpoczywała; nabierała siły do ponownego wyjrzenia zza chmur i rozpoczęcia swojej wędrówki. I tak było zawsze, odkąd świat pamiętał.

Gwiazdy delikatnie migotały na tle prawie czarnego nieba, przez co prószący lekko śnieg stawał się naprawdę wspaniałym zjawiskiem. Jego prześliczne, a zarazem małe płatki z gracją unosiły się na wietrze. Jednak zanim całkowicie opadły na zimne podłoże, topiły się.

Ten niesamowity widok podziwiał pewien kruczoczarny chłopak, który siedział przy oknie na jednej z najwyższych wież w Hogwarcie. Po chwili jednak, kiedy owy krajobraz przestał wydawać się dla niego aż tak magiczny, wstał z parapetu i chwiejnym krokiem poszedł w stronę kanapy, znajdującej się naprzeciwko kominka, po czym wzdychając ociężale, wygodnie się na niej rozłożył. Zamknął na moment oczy, wsłuchując się w harmider, który panował w Pokoju Wspólnym. Już dawno się nie czuł się, tak jak teraz. W tej chwili ktoś mógłby wywołać wojnę na świecie, a on całkowicie zlekceważyłby tą sytuację i miałby wszystko – za przeproszeniem – w dupie.

Nagle poczuł jak materac, na którym siedział, zaczął uginać się pod czyimś ciężarem, więc szybko i szeroko otworzył swoje powieki, rozglądając się nieprzytomnym wzrokiem wokół. Jednak kiedy tylko ujrzał długie, rude włosy, które wprost uwielbiał, wziął głęboki wdech.

- Cześć, Jim – powiedziała Lily, całując domniemanego brata w policzek. Potter, słysząc to, zacisnął mocno pięści, zdobywając się na nikły uśmiech. Och, jak on bardzo chciał, żeby jego Lily wróciła! Chyba już wolał zawsze wściekłą Evans, niż potulną i wspaniałą siostrę bliźniaczkę! Gdyby mógł, splunąłby.

- Cześć – odpowiedział machinalnie bez żadnych emocji, po czym skierował swój wzrok na jakiś nieokreślony punkt. Lily, słysząc to, prychnęła głośno, przez co James rzucił jej zdziwione spojrzenie.

- Dobra, braciszku, gadaj – rozkazała władczym tonem, uśmiechając się, a po chwili namysłu mocno wtuliła się w jego szerokie ramiona, przy okazji wdychając jego wspaniały zapach, którego nie pomyliłaby z żadnym innym.

James zaś, gdy tylko poczuł ciało ukochanej, które się do niego przytuliło, zamknął szczelnie oczy, marząc jedynie o tym, żeby nie zrobić czegoś głupiego. Jednak musiał przyznać, że czasami naprawdę cieszył się z takiego obrotu sprawy, ponieważ teraz Liluś częściej się do niego przytulała, całowała go w policzek bez żadnych skrzywień i protestów, przebywała z nim prawie cały czas. Tak, to były chyba jedyne plusy z tej całej zamiany.

- A właśnie, nie widziałeś gdzieś Remusa? – zapytała po chwili dziewczyna, głęboko się nad czymś zastanawiając. – Bo, nie jestem pewna, ale myślę, że mnie unika. Może wiesz, dlaczego? – Rogacz tylko pokręcił przecząco głową.

- Nie unika cię. On po prostu jest bardzo zajęty – powiedział szybko, kątem oka spoglądając na zielonooką, która wpatrywała się w dogasający już ogień. – Poza tym nadal jestem zdania, że powinnaś z nim zerwać, po prostu nie pasujecie do siebie i...

- Nie zaczynaj znowu – przerwała mu raptownie Lily, warcząc cicho. – Tyle razy ci mówiłam, że go kocham. Przecież się nawet na niego wcześniej zgodziłeś, no! – jęknęła cicho, łapiąc go za rękę.

- Ale teraz się na niego nie zgadzam. Tym bardziej po tym waszym niewinnym całusie, kiedy się obudziłaś. – Na te wspomnienie Pottera zalała fala uczucia, którego od jakiegoś czasu próbował się skutecznie pozbyć. Jednak niestety ono wracało wraz z tym nieszczęsnym obrazem w głowie.

Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz