43. Banalne słowa i gesty początkiem niebanalnych uczuć

266 36 3
                                    

~ Czarownica

Uwielbiam ten rozdział. Czekałam na niego od samego początku, od momentu, kiedy napisałam "prolog". No, dobra, przesadzam... a może nie? XD W każdym razie zapraszam do czytania!

Po minionej niby randce sytuacja między Lily a Jamesem zdecydowanie się poprawiła. Chłopak zachowywał się o wiele spokojniej, przeszła mu ochota na głupie żarty, a ponadto skupił się na trenowaniu do meczu z Hufflepuffem zaraz po przerwie świątecznej. Drużyna musiała nadrobić stracone punkty. Tylko wygrywając z każdym domem Gryffindor będzie w stanie otrzymać Puchar Quidditcha. Lily za to stała się bardziej wylewna. Nie wstydziła się już okazywać uczuć do Jamesa przy ludziach, częściej się też uśmiechała. Przyjaciele, jak i połowa szkoły, ewidentnie dostrzegali te zmiany, trzymając kciuki i zakładając się, kiedy Potter wreszcie zejdzie się z Evans.

– Daję im dwa dni, nie więcej – zdecydował Syriusz, szczerząc zęby do Anne.

– Chyba zgłupiałeś. James jeszcze dzisiaj weźmie Lilkę na kolejną randkę, a już jutro staną się oficjalnie parą.

– Randka nie oznacza bycia razem – wtrącił się Remus i zaczął grzebać w torbie w poszukiwaniu książki na zaklęcia.

– Może i nie, ale w ich przypadku na bank. Dajcie spokój, chłopaki, nie wygracie. Nie ze mną – dodała Anne. – Ja mam zawsze rację.

Syriusz wskutek słów dziewczyny głośno prychnął.

– Tak, tak, jasne...

– A widzisz? – zachichotała, ale kiedy przekroczyła próg klasy, przystawiła rękę do ust w celu przytłumienia śmiechu. Mimo to niektóre osoby z klasy rzuciły jej zaciekawione spojrzenie. Jedną z tych osób był Regulus, siedzący samotnie w jednej z ostatnich ławek. Anne kiwnęła mu ledwo zauważalnie głową, po czym usiadła na swoim miejscu obok Lissie.

– Merlinie, z nią nie da rady wytrzymać – powiedział konspiracyjnym szeptem Syriusz do Remusa, który w odpowiedzi wywrócił oczami.

Syriusz podszedł do Regulusa i warknął:

– Spadaj, braciszku, to nasze miejsce.

– Od teraz jest moje – odpowiedział spokojnie były Ślizgon, przenosząc leniwe spojrzenie na brata. Na twarzy Syriusza pojawiła się złość. Zanim jednak zdążył się odezwać, do klasy wszedł Flitwick. Odchrząknął głośno i wspiął się na stos książek, na których zazwyczaj stawał, by lepiej widzieć uczniów.

– Panie Black, panie Lupin, proszę siadać. Zajęcia się zaczęły.

– Bardzo chętnie, profesorze – potaknął Syriusz – ale mój brat zajmuje naszą ławkę.

– Skoro tak panu zależy na tym miejscu, panie Black, niech pan usiądzie obok brata. Pana Lupina zapraszam tutaj z przodu – zarządził bez sprzeciwu, pokazując ręką pierwszą ławkę. – Czy już przestaliście zachowywać się jak dzieci? Możemy przejść do meritum zajęć? Dzisiaj omówimy zaklęcie Partis Temporus. Czy ktoś wie, na czym ono polega?

Zgłosiło się parę osób, choć Syriusz już nie uważał. Skupił się na wrogości do brata, przez którego musiał z nim siedzieć do końca roku szkolnego. Z westchnieniem zajął miejsce, a książkę i pergamin bez ładu rzucił na blat. Regulus uniósł brwi, powstrzymując niepotrzebny komentarz, ale nie niewielki uśmieszek.

– Aż tak cię to bawi, braciszku? – wyszeptał wrogo Syriusz.

– Szczerze? Trochę. Wyglądasz śmiesznie, jak się bez sensu złościsz. Taki mały chłopiec, który nie dostał zabawki.

Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz