~ Smurf007
Żyjecie? Mam dla Was rozdział. Z dedykacją dla Wszystkich czytających! :*
Nie znał Anne długo, dlaczego więc myśl o nadużyciu zaufania nie dawała mu spokoju, ciągle krążąc po głowie? Regulus z założenia nie powierzał ludziom sekretów, co było rozważnym i logicznym posunięciem, dzięki któremu nadal żył. Nauczył się tego od ojca, który kiedyś, dawno temu, przyszedł do jego pokoju i wręcz kazał udawać człowieka obojętnego, a nawet kompletnie pozbawionego emocji. Regulus miał wtedy może osiem lat, lecz doskonale pamiętał srogi wzrok Oriona. Zapytał wtedy ojca, czy odbył też taką rozmowę z drugim synem.
– Syriusz już przepadł – odrzekł jedynie Orion i wrócił do bawialni.
Regulus długo zastanawiał się nad sensem słów ojca, ale dopiero teraz potrafił je zrozumieć. Syriusz wcale nie przepadł, on, jako jedyny z rodziny, się uratował... Takie zdanie od niedawna miał o bracie, czego strasznie mu zazdrościł. Jak nigdy pragnął, aby samemu się uratować, a jedyną nadzieją, jaka mu pozostała, był Dumbledore. Nadal chodził na tajne spotkania z dyrektorem, na których uczył się Oklumencji, omawiali również plany Czarnego Pana oraz sposób zachowania w towarzystwie Śmierciożerców. Regulus stawał się coraz pewniejszy i bardziej otwarty w stosunku do Dumbledore'a, któremu chyba zaczynał ufać...
Myśli Blacka raptownie zmieniły bieg na widok pogrążonej w lekturze Anne.
Znów poczuł się oszukany, co strasznie go zirytowało. Mimowolnie zacisnął mocniej szczękę i przybrawszy obojętną pozę, ruszył w stronę tej blondynki. Siedziała skulona na posadzce, opierając się o ścianę, a nosem niemalże dotykała książkę. Wyglądała na skupioną, bo co jakiś czas śmiesznie marszczyła czoło i przygryzała wargę.
Regulus przyglądał się jej chwilę, nim zdecydował się odezwać.
– Nie wiedziałem, że jesteś taką paplą.
– C-co? – Anne niespodziewanie wyrwana z innego świata, zrobiła zaskoczoną minę. Z konsternacją wpatrywała się w chłopaka, dopiero po paru sekundkach odzyskując rezon. – Regulus.
– Podobno moja tajemnica była u ciebie bezpieczna.
– Mówisz o... Aha.
Potaknęła, od razu przyswajając fakty. Powoli zamknęła książkę i wstała na nogi, czując się nieco niepewnie, kiedy Black patrzył na nią z góry. Teraz nadal była nieswoja, ale przynajmniej zmniejszyła dystans. Mogła udawać pewniejszą, patrząc mu w oczy.
– Czyli przyznajesz, że się wygadałaś? Wiedziałem, ze Gryfonom z zasady się nie ufa – prychnął. – Chociaż raczej nie uwierzyłem w twoją nic niewartą obietnicę. Wiedziałem, że w końcu ktoś się dowie.
– Raczej?
– Nie łap mnie za słówka, Anne.
– Daj spokój. – Ku zdziwieniu Regulusa, blondynka uśmiechnęła się lekko. – Nikomu nic nie powiedziałam, przecież obiecałam. A mnie można wierzyć.
Kiedy chłopak milczał, wzruszyła ramionami i rzucając mu ostatnie spojrzenie, ruszyła w stronę schodów prowadzących do wieży Gryffindoru. Regulus bez namysłu zrównał z nią krok, czym zaskoczył nie tylko siebie. Nie rozumiał, dlaczego aż tak bardzo chciał podtrzymać tę konwersację.
– Kłamiesz. Mój braciszek doskonale wiedział o tym, że mam... tatuaż.
– W takim razie Łapa sam musiał do tego dojść. Ja nic nikomu nie powiedziałam. – Przystanęła i spojrzała Blackowi prosto w twarz. – Naprawdę, Regulusie.
CZYTASZ
Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔
FanfictionMożna by się spodziewać, że bycie nastolatkiem należy do najprostszych czynności świata. Co za banialuki! Dorastanie w Hogwarcie to prawdziwy koszmar, szczególnie gdy poza jego murami wznosi się cień wojny, a ty nie wiesz, jak odróżnić przyjaciela o...