39.Nic się nie da zmienić:statystycznie wypada jedna śmierć na jednego człowieka

293 33 8
                                    

~ Krzysztof Mętrak

Następnego dnia James obudził się z dziwnym przeczuciem, że coś było nie tak. Wstał z łóżka i po cichu skierował się do łazienki pod prysznic. Kąpiel nie trwała długo, więc parę chwil później na powrót znalazł się w dormitorium. Zastanawiała go ta poranna pobudka, tym bardziej że dzisiaj była sobota, czyli dzień wolny od zajęć.

Przejechawszy ręką po jeszcze mokrych włosach, James rozejrzał się po pokoju. Syriusz pochrapywał w poduszkę, na pewno śniąc o Dorcas lub innych przyjemnościach. Remus wyglądał na kompletnie wyczerpanego, co właściwie Pottera nie zdziwiło. Wczoraj była pełnia. Regulus za to... James zastygł w miejscu. Pierwszy raz wokół łóżka dawnego Ślizgona nie błyszczała bariera ochronna. Czyżby zapomniał? Czy raczej postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zaufać?

Zszedł na dół do Pokoju Wspólnego.

Przywiał się z paroma osobami, a dostrzegając Anne siedzącą na kanapie i zaczytującą się w jakiejś lekturze, od razu do niej podszedł. Legł obok, tym samym zwracając uwagę dziewczyny.

– Dzień dobry – przywitała się.

– Cześć – odparł James i ziewnął szeroko, na widok czego Anne parsknęła śmiechem.

– Widzę, że ktoś się nie wyspał? Nie spodziewałam się zastać żadnego z was przed dwunastą, a co dopiero o ósmej trzydzieści. Nie możesz spać?

James wzruszył ramionami.

– Pospałbym jeszcze, ale... Mam dziwne przeczucie – zwierzył się, ale postanowił szybko zmienić temat. Nie chciał, by przyjaciółka drążyła. – Regulus nie wyczarował bariery.

– Co?

– Bariery ochronnej. Co noc każdy z nas taką rzuca wokół łóżka – wyjaśnił. – No, wiesz, na wszelki wypadek.

– Serio? – zdziwiła się szczerze Anne. – To głupie.

– A to niby dlaczego?

– Ano dlatego, że Regulus raczej nie skrzywdziłby własnego brata, hm? Nie wydaje się być zły – dodała, przygryzając niepewnie wargę.

– Nie znasz go. Poza tym może i nie zrobiłby niczego Łapie, ale pewnie by się nie powstrzymywał przed rzuceniem paru zaklęć na Lunatyka czy na mnie. Regulus wcale nie jest dobry, Anne. Pamiętasz, jak potraktował Dorcas?

Wisborn kiwnęła smętnie głową.

– Tak, pamiętam.

James chciał dodać coś jeszcze, ale powstrzymał go dźwięk pukania w szybę. Odwrócił się w stronę okna i dostrzegł własną płomykówkę z listem przywiązanym do nóżki. Bez namysłu wpuścił ptaka do środka i głaszcząc go po główce, przeczytał krótką wiadomość od profesora Dumbledore'a. Zmarszczył czoło niepewny, ale też lekko zestresowany. Dlaczego dyrektor postanowił wezwać go tak rano do gabinetu? Zerwał się z kanapy i ruszył w stronę wyjścia.

– Muszę iść. Na razie – zdążył jeszcze powiedzieć Anne, nim całkowicie zniknął w przejściu.

Przez korytarze szedł szybko, starając się nie gdybać. Czyżby nieświadomie coś przeskrobał? Próbował przypomnieć sobie ostatnie dni, a nawet tygodnie, lecz nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. Całkiem pochłonęło go uskutecznianiem planu rozkochania w sobie Lily, że zapomniał o jakichkolwiek kawałach. Łapa non stop spotykał się z Dorcas, a Remus próbował polepszyć swoje relacje z Lissie. Glizdek za to znalazł się w Slytherinie, co dodatkowo wybiło Huncwotów z równowagi. Żadnych kawałów więc nie zrobili.

Fortuna kołem się toczy || HP, Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz