Pierwszymi osobami, które zobaczyłam byli Percy, Bill i pani Weasley. Percy'ego widziałam już wcześniej, tak jak panią Weasley, a co do Billa, to wyobrażałam go sobie bardzo podobnie. Bliźniacy opowiadali mi o nim czasami, tak jak o innych braciach. Wszyscy, których spostrzegłam patrzyli w moją stronę. Percy najwyraźniej mnie poznał i zrobił dziwną minę, coś pomiędzy współczuciem, a przerażeniem, ale Bill i mama bliźniaków patrzyli zdziwieni. W końcu ciszę przerwał pan Weasley.
-To jest Beatrice Roosevelt. - powiedział. Na te słowa pani Weasley zrobiła minę podobną do tej jaką zrobił tata bliźniaków, kiedy dowiedział się jak mam na imię. Bill zareagował podobnie. Tylko wyraz twarzy Percy'ego pozostał taki, jak na początku.
-Witaj kochaniutka - powiedziała ciepłym, miłym głosem mama bliźniaków. Zaraz zawołam Freda i George'a. Siadaj, na pewno jesteś zmęczona. Mogę sobie wyobrazić, co musiało się stać, że się tu znalazłaś!
Zrobiłam to, co proponowała pani Weasley. Dopiero potem rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było niewielkie, zawalone różnymi sprzętami, ale bardzo przytulne i sympatyczne. Z salonu, na górę ciągnęły się schody, które prawdopodobnie prowadziły do sypialni. Po chwili usłyszałam krzyk pani Weasley.
-Fred, George! Schodźcie na dół! Mamy gościa! - zawołała.
W całym domu rozległo się głośne tupanie i skrzypienie schodów. Bliźniacy szybko pojawili się na dole, a gdy mnie zobaczyli od razu rzucili się w moją stronę.
-Beat, jak się tu znalazłaś?
-Ukradłaś miotłe swojej siostrze, bo tak się za nami stęskniłaś?
-A może dostałaś się przez Fiuu!
-Nie, to niemożliwe, wtedy byłaby cała w sadzy!
-No dobra, przestań tak milczeć, tylko mów o co chodzi!
-Ja... - zaczęłam - moi rodzice oni... - kiedy to mówiłam wszyscy obecni usiedli przy stole. - chyba już nimi nie są. - mówiąc to starałam się nie rozpłakać na nowo - kiedy wróciłam.... Eleonora powiedziała im, że trawiłam do Gryffindoru i że... że przyjaźnie się z Gryfonami i... ojciec kazał mi się wynosić i oznajmił, że - tu nie wytrzymałam i znowu się poryczałam. - już nie jestem jego córką...
Pani Weasley przysunęła się do mnie i mocno przytuliła. Siedziałam tak bardzo długo w jej uścisku. Inni nie ruszyli się z miejsc tyklko poprostu patrzyli na mnie ze współczuciem. Pani Weasley wypuściła mnie dopiero, gdy się trochę uspokoiłam.
-Jak dobrze, że ją znalazłeś, Arturze! - powiedziała. - A ty się nie martw dziecino. Na pewno coś wymyślimy, a narazie możesz tu zostać ile chcesz. Zaraz podam obiad, to cię ogrzeje, bo na pewno jesteś bardzo zmarźnięta. Taki mróz dzisiaj.
Mówiąc to kobieta ruszyła do kuchni. W między czasie pan Weasley poszedł po coś na górę. Percy i Bill jeszcze przez chwilę na mnie patrzyli, ale w końcu powrócili do swoich zajęć. Za to bliźniacy zostali przy mnie.
-Przykro mi - powiedział Fred.
-Mi też - dodał George.
-Wiemy, że to raczej mało, ale nic więcej nie możemy zrobić.
-Przynajmniej jesteście ze mną - odparłam.
-Zawsze będziemy.
-Dzięki. Ale, czekajcie, coś mi tu nie pasuje.
-Co? - zapytali obaj zdziwieni.
-Czy wy dwaj, jesteście POWAŻNI!?
-MY?! No co ty,
-Fred, ona chyba straciła piątą klepkę.
-Też mi się tak wydaje George.
-My tylko udajemy powagę, jeśli musisz wiedzieć.
-Udajecie?
-Tak.
-Bradzo ciekawe, bo mi jeszcze przed chwilą wydawało się, że jesteście bardzo poważni, wręcz zmartwieni!
-To tylko złudzenie.
-Udało nam się tak zwieść już całkiem sporo osób.
-Na przykład braci, nie raz.
Nagle do rozmowy włączył się Bill,
-Tak? Dobrze wiedzieć. - powiedział. - Następnym razem chyba już się wam nie uda.
Bliźniacy popatrzyli po sobie.
-George, on chyba wie o co chodzi.
-Jakim soposobem mógł się domyślić?
-Też mnie to zastanawia.
Wybuchnęliśmy śmiechem i jak zwykle przy Fredzie i George'u, wszystkie moje zmartwienia odeszły w zapomnienie.
CZYTASZ
Fred, George i Ja
FanfictionCo by było gdyby do Freda i Georga dołączył ktoś jeszcze? A gdyby była to dziewczyna? Pochodząca z czystokrwistej, szlacheckiej rodziny. Rodziny, która nie akceptuje "zdrajców krwii" i "szlam". Ale gdyby ona miała inne zdanie od nich. Taka właśnie j...