40. Nagroda zamisat szlabanu

1.4K 119 8
                                    

6/6 = 1 (ten geniusz matematyczny xd)

Następengo dnia, mimo zmęczenia, które ogarnęło mnie poprzednio wieczoru, obudziłam się dość wcześnie, bo około 6. Moje wspólokatorki jednak, ku moiemu zdziwieniu już nie spały.
-Rany, Beat, w końcu się obudziłaś! - krzyknęła Angelina podbiegając do mojego łóżka. Inne dziewczyny zrobiły podobnie.
-Nie spałam długo... - mruknęłam ziewając.
-Nie długo?! - oburzyła się Alexa.
-Kobieto, przespałaś całe dwa dni! - krzyknęła mi do ucha Mela.
-Chciałyśmy cię obudzić, ale dyrekor nam nie pozwolił. - dodała Elena. Wytrzeszczyłam na nie oczy.
-Jak to? - zapytałam zdziwiona.
-Beat, ty spałaś jak zabita! - oznajmiła mi Mela.
-Dosłownie się nie ruszałaś! - uzupełniła Angelina. Chciałam zadać jeszcze jakieś pytanie, ale wtedy do pokoju weszła McGonagall. Kiedy zobaczyła, że już nie śpię, na jej twarzy, kto by się spodziewał, pojawił się uśmiech.
-Och, Panno Roosevelt, widzę, że się już obudziłaś. To świetnie, bo dyrektor chciał żebyś do niego przyszła. Jak będziesz gotowa to po prostu tam pójdź. Dzisiaj jesteś jeszcze zwolniona z lekcji. - po tych słowach profesor wyszła, a ja spojrzałam zdumiona na dziewczyny.
-Jaki dzisiaj jest dzień tygodnia? - spytałam.
-Piątek. - Elena roześmiała się. - Straciłaś sporo leckcji, ale spokojnie wszystkie dla ciebie brałam.
-Ymm... dziękuję. - westchnęłam po czym wstałam z łóżka. Podeszłam do skrzyni i wyjęłam pierwsze, lepsze ubrania. Potem poszłam do łazienki, ubrałam się, a następnie umyłam. Wszystko dość szybko mi się zeszło i wyszłam z pomieszczenia po niecałych 10 minutach. Powiedziałam już tylko dziewczyną pa, pa i ruszyłam w stronę gabinetu. Jak się okazało na miejscu tym razem hasło zostało już zmienione. Musiałam więc strzelać. Udało mi się za jakimś ósmym razem, a brzmiało ono "malinowe żelki". Himera odłoniła schody, na które szybko weszłam i podjechałam do góry. Tam zapukałam kilka razy do drzwi. Prawie natychmiast usłyszałam miłe "Proszę" ze środka. Przeszłam przez próg i wstąpiłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry - odezwałam się. Dyrektor spojrzał na mnie i uśmiechnął się pogodnie.
-Witaj, moja droga. Cieszę się, że już wstałaś.
Zaśmiałam się z lekkim zakłopotaniem.
-Chyba byłam zmęczona. - odparłam.
-To kompletnie normalne. - rzekł dyrektor. - Ale nie przysłałem cię tu po to, żeby rozmawiać o spaniu.
-Domyślam się - powiedziałam. - Więc o co chodzi? - chciałam wiedzieć.
-Pewnie jeszcze nie słyszałaś, ale cała szkoła mówi o tobie i obu panach Weasley. - popatrzyłam na Dumbledore'a zszokowana, a on kontynuował. - Zostaliście wzięci za bohaterów i to całkiem słusznie. Dziękuję, szczególnie tobie, za uratowanie mnie. Popisałaś się ogromną inteligencją i, mimo że złamałaś całe mnóstwo zasad postanowiłem nie dawać ci żadnej kary, ale za to nagrodę.
-Nagrodę? - zdumiłam się.
-Tak. - dyrektor pokiwał głową. - Przyznam ci i bliźniakom po 50 punktów. Dodatkowo myślę, że należy ci się jeszcze jedna nagroda za poświęcenie dla sprawy.
-Ale jaka nagroda? - cały czas nie byłam w stanie zrozumieć roku myślenia tego staruszka.
-Słyszałem, że na początku tego roku mówiłaś o tym, że chcesz się dostać do drużyny Quiddicha razem z panami Weasley. Przez całą tą sprawę ominęły was jednak nabory.
Pokiwałam głowy. Faktycznie chciałam się dostać do drużyny. Przypomniałam sobie jak dyskutowałam o tym z bliźniakami.

-Beat, byłabyś idealna na pozycji Ścigającej. - upierał się George.
-Możliwe - wzruszyłam ramionami. - Ale oni za nic mnie nie przyjmą, jestem za słaba.
-Nie jesteś! - krzyknął Fred. - Jak graliśmy w domu rozniosłaś nas prawie na strzępy.
-Wy za to jesteście znakomitymi pałkarzami. - stwierdziłam.
-W tym się zgodzę. - powiedzieli równocześnie bliźniacy. Zaśmialiśmy się.
-To co - zaczął George.
-Idziesz z nami - mówił dalej Fred.
-Na nabory do drużyny?
-Niech wam będzie! - podniosłam obie ręce do góry i przybiłam im piątki.

Moje wspomnienie przerwał głos Dumbledore'a, który właśnie oznajmł mi.
-Specjalnie dla was zorganizuję jutro, o 16, kolejną rundę naborów. Będziecie mieli szansę dostać pozycję, na których chcieliście grać. Popatrzyłam na staruszka szczęśliwa po czym nagle podskoczyłam do góry.
-Na prawdę?! - pisnęłam. - Dziękuję! Jest pan najlepszym dyrekotrem Hogwartu ze wszystkich! - po czym nje zważając już na nic wybiegłam z gabinetu, żeby odnaleźć Freda i George'a. Poszukiwania nie zajęły mi długo, gdyż bliźniacy nawinęli mi się zaraz po wyjściu z gabinetu. Podbiegłam do nich i przytuliłam obu do siebie tak, że zderzyli się głowami.
-Auć! - krzyknęli jednocześnie. - Mogłabyś bardziej uważać.
Zaśmiałam się i póściłam ich. Wciąż jednak byłam pełna entuzjazmu.
-Co sprawiło - zaczął Fred.
-Że ze szczęścia
-Prawie rozwaliśłaś nam
-Nasze piękne, rude główki.
Zachichotałam, okręciłam się w okół własnej osi i krzyknęłam im prosto w twarz.
-Będą kolejne nabory do drużyny! Specjalnie dla nas!
Fred i George spojrzeli na mnie nie mniej zadowoleni.
-Czy ja śnię, bracie? - zapytał pierwszy z wymienionych.
-Jeśli tak, to chyba mamy jakiś zsynchronizowany ten sen. - stwierdził drugi. Roześmiałam się.
-Jutro nabory! - krzyknęłam i całą trójką pobiegliśmy na boisko potrenować.

Następnego dnia były nabory. Całej naszej trójce poszło bezbłędnie. Dostaliśmy pozycje, które chcieliśmy i świętowaliśmy całą resztę wieczoru.

Ostatnie miesiące roku szkolnego minęły nam na kawałach, szlabanach, lekcjach i tak w kółko. Podobnie było z wakacjami, tylko zamiasy tych dwóch ostatnich miejsce zajmował Quiddich i lody. Z jednej strony nie mogłam doczekać się kolejnego roku, a z drugiej martwiłam się co będzie kiedy Harry Potter przyjdzie już do szkoły, a miałam przeczucie, że zaczną się dziać jeszcze dziwniejsze rzeczy i, że ja będę miała sporo z nimi wspólnego. Starałam się tym jednak nie przejmować i skupić na wakacjach. Nie zawsze jednak okazywało się to proste, a mój trzeci rok zbliżał się wielkimi krokami.

----
A więc to już ostatni rozdział z maratonu, a za razem koniec drugiego roku Beatrice. (Tak zrobiłam to specjalnie 😉). Następny rozdział niedługo, a za razem już z Harrym Potterem. Jeśli będę miała jeszcze czas ( w przerwach w denerwowaniu się czy dostałam się do tego gimnazjum co chciałam, bo wyniki czy tak, czy nie mam już za pięć dni) to pewnie rozdziały będą się pojawiały codziennie/co drugi dzień, aż do mojego kolejnego obozu.

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz