Po kilku godzinach jazdy i przeprawie łódkami przez jeziozro stałam razem z bliźniakami w Wielkiej Sali i zachwycałam się jej pięknem. Była naprawdę fantastyczna! I ten sufit!
-Cudownie tu - szepnęłam do Freda.
-Tak - odszepnął - bracia mówili nam jak tu jest
-Ale to
-Jest jeszcze wspanialsze
Rozmowa trwałaby pewnie dłużej, ale McGonagall zaczęła opowiadać o domach. Potem Tiara odśpiewała swoją co roczną pieśń, a dryektor wygłosił przemowę. W końcu nadszedł czas przydzielania. McGonagall zaczęła wyczytywać liste:
-Lea Zabini!
Dziewczyna podeszła do tiary i usiadła na krześle. Po chwili rozległ się krzyk:
-Slytherin!
Kolejny był chłopak w krótkich blond włosach, który miał na imię Zack.
-Huffelpuf!
Dziewczyna imieniem Alexa.
-Gryffindor!
Dziewczyna o imieniu Caroline.
-Ravenclaw!
Dziewczyna o imieniu Noemi.
-Huffelpuf!
Chłopak, który nazywał się Lee.
-Gryffindor!
Chłopak imieniem Troy.
-Slytherin!
Dziewczyna o imieniu Angelina.
-Gryffindor!
I tak podchodziło tam jeszcze kilka osób. W końcu przyszła też kolej bliźniaków.
-Fred Weasley!
Chłopak pewnie potrzedł do kapelusza i usiadł na krześle. Po chwili ciszy rozległo się głośne:
-Gryffindor!
Następny był George. Tak jak brat, usiadł na krześle, a kapelusz prawie od razu wykrzyknął:
-Gryffindor!
Potem było jeszcze kilka mniej i bardziej znanych mi osób. W końcu przyszła też moja kolej.
-Beatrice Roosevelt!
Oczy wszystkich, szczególnie Ślizngonów, włącznie z moją siostrą skierowały się na mnie. Już przygotowywali się do aplauzu. Wiedziałam to. Zaparło mi dech. Przez chwilię stałam jak skamieniała. W końcu ruszyłam się z miejsca i podeszłam do Tiary. Usiadłam na krześle.
-Hmm, kogo my tu mamy. - zaczęła Tiara. - Sprytna, odważna buntownicza i bardzo mądra - powiedziała.
-Nie! - pomyślałam - tylko nie Ravenclaw!
-Ravenclaw!? Coż to za głupi pomysł? Może i jesteś mądra, ale zbyt leniwa - oburzył się kapelusz - jest tylko jedno miejsce, do którego pasujesz... Gryffindor! - wykrzyknęła Tiara. Zeszłam z krzesła. Byłam przerażona. Dopiero po chwili dotarł do mnie aplauz Gryffindoru, trochę mniejszy innych domów i prawie niezauważalny Slytherinu. Spojrzałam na swoją siostrę. Na jej twarzy widać było wielkie zdziwienie, ale i coś jakby złość, współczucie i zawód. Podobny wyraz miały buzie innych Ślizgonów. Podeszłam do stołu Gryffindoru. Fred i George zrobili mi miejsce pomiędzy sobą. Usiadłam tam. Mimo, że byłam, kim byłam, wszyscy bardzo serdecznie gratulowali mi przyjęcia do Gryffindoru, a ja powoli otrząsnęłam się z szoku i zaczęłam równie serdecznie im odpowiadać. Może tak szczerze witali mnie z powodu bliźniaków? Nie wiedziałam, ale dzięki temu, po chwili jakimś cudem zapomniałam o tym dlaczego na początku byłam przerażona i zaczęłam śmiać się oraz rozmawiać ze wszystkimi. Szczególnie z Fredem i George'm. Uczta minęła w spokoju, bez żadnych afer. W końcu, Dumbeldore, oświadczył, że czas już, żeby udać się do dormitoriów. Prefekt naszego domu kazał nam się zebrać i zaczął prowadzić nas prosto do wieży Gryffindoru. Kiedy tam weszliśmy okazało się, że pokój wspólny jest cudowny, przytulny i ciepły. Ściany zostały pomalowane na czerwono z akcentami złotego. Na podłodze ustawione były kanapy i fotele w takich samych kolorach. W pokoju znajdował się również kominek, w którym wesoło tańczyły płomienie. Dodawał on całości jeszcze większe wrażenie ciepła niż same kolory.
Weszliśmy na górę do dormitoriów. Przed nimi pożegnałam się z bliźnakami i weszłam do pokoju. Zajęłam łóżko od okna. Dzieliłam pokój jeszcze z czterema innymi dziewczynami: Angeliną, Alexą, Melą i Eleną. Okazały się być całkiem fajne, tak, jak reszta Gryfonów.
Mimo tego, że wiedziałam o moich prawdopodobnych, przyszłych problemach ze strony rodziców, siostry i większości Ślizgonów, po raz pierwszy od prawie tygodnia, zasnęłam spokojna i szczęśliwa.
CZYTASZ
Fred, George i Ja
FanfictionCo by było gdyby do Freda i Georga dołączył ktoś jeszcze? A gdyby była to dziewczyna? Pochodząca z czystokrwistej, szlacheckiej rodziny. Rodziny, która nie akceptuje "zdrajców krwii" i "szlam". Ale gdyby ona miała inne zdanie od nich. Taka właśnie j...