Od pamiętnego wydarzenia ze Snape'm minęło już kilka tygodni. Razem z bliźniakami ciągle wymyślaliśmy ciekawe kawały. Fred nawet, chcąc pokazać solidarność wobec brata zrobił dowcip Snape'owi i dał się złapać. Ja wolałam jednak nie uczestniczyć w karze do końca roku i tym razem postanowiłam nikomu nie podpadać. Snape oczywiście, tak, jak się spodziewałam ukarał Freda tak samo jak George'a i od tamtej pory odbywali wspólne szlabany. W ich czasie ja najczęściej odrabiałam zadane lekcje lub robiłam coś z Angeliną, Melą bądź Alexą. Tak było i tym razem. Siedziałam akurat w pokoju wspólnym i czytałam książkę.
-Co robisz, Beat? - zapytała Mela siadając obok.
-Czytam - uśmiechnęłam się przerywając czynność - A konkrerniej czytałam.
-Idziemy na błonia? - zapytała przyjaciółka.
-No nie wiem - odparłam - jest trochę zimno.
"Trochę" było raczej marnym określeniem, bo zaczynał się luty, a w śniegu można było zakopać się po szyje i już nie wyjść.
-Od czego są kurtki? - zaśmiała się Mela.
-I magia - dodała Angelina dosiadając się do nas.
-Dokładnie - poparła je Alexa, która stała zaraz za Angeliną.
-Dobra. Przekonałyście mnie - poddałam się.Kilkanaście minut później byłyśmy już na błoniach. Mela rzuciła na nas zaklęcie ogrzewające. Mróz faktycznie mi już nie doskwierał.
-To co robimy? - zapytałam.
-Będziemy zjeżdżać na sankach! - zakrzyknęła Alexa.
-Sorry, ale nie mamy sanek - odparła Mela.
-To na tyłkach! - wpadłam na pomysł i puściłam się biegiem w stronę jednego ze wzniesień. Gdy byłam na samym czubku skoczyłam prosto na jakąś zaspę i zaczęłam zjeżdżać na dół. Jak zauważyłam przyjaciółki poszły w moje ślady. Wszystkie śmiałyśmy się i krzyczałyśmy. Zatrzymałyśmy się dopiero na samym dole przy jakiejś skale. Położyłam się na wznak obok niej i sapnęłam.
-Jestem zmęczona! Dajcie chwilkę.
Dziewczyny nie zaprotestowały. Położyły się za to obok mnie.
Kiedy złapałam oddech i już chciałam wstać, nagle jakieś światło przebiło się przez moją rękawiczkę i ją przepaliło, a ja poczułam jak parzy mnie skóra dokładnie w miejscu, na którym nosiłam mój pierścionek. Mela, Alexa i Angelina patrzyły zdziwione podobnie jak z początku ja. Jednak już po chwili wszczełam straszliwy krzyk. Zciągnęłam rękawiczkę i usiłowałam zrobić to samo z wciąż świecącą ozdobą.
-Aaaaauuuuuaaaaaa! - wrzasnęłam siłując się z pierścionkiem - Stoooop! Proszę stop!
I wtedy, ku mojemu zdziwieniu palec przestał mnie piec, a ozdoba błyszczeć. Popatrzyłam na około ze zdziwieniem. Nie zobaczyłam jednak nikogo kto mógłby coś zrobić.
-Co to było, Beat? - zapytała Angelina podnosząc się z ziemi.
-Nie mam pojęcia - odparłam - Ale wolę już wracać.
Dziewczyny tylko pokiwały głowami na znak, że się zgadzają.
Po drodze powrotnej do zamku spotkałam Freda i George'a, którzy szukali mnie przy użyciu Mapy Huncwotów. Opowiedziałam im całą historię. Byli równie zdziwieni jak ja na początku. Postanowiłam pójść z nimi jeszcze do chatki Hagrida. Pożegnałam się więc z dziewczynami i ruszyła w tamtą stronę.
-Ten twój pierścionek był zaczarowany? - spytał Fred.
-Nie... to znaczy tak... ale nigdy wcześniej nic takiego się nie stało - odparłam.
-Skoro tak
-To może to nic ważnego
-Może... - westchnęłam.
-Nie martw się na zapas - poradził George
-I tak miałaś ostatnio dużo trudnych przeżyć - dokończył Fred.
-W sumie to chyba macie rację - westchnęłam ponownie - Lepiej o tym zapomnę.
Resztę drogi do chatki spędziliśmy na śmianiu się i wygłupianiu. U Hagrida natomiast wypiliśmy pyszną, gorącą herbatę i zjedliśmy ciastka. Do zamku wróciliśmy nie pamiętając już o żadnej rzeczy, którą trzeba byłoby się martwić.
CZYTASZ
Fred, George i Ja
FanfictionCo by było gdyby do Freda i Georga dołączył ktoś jeszcze? A gdyby była to dziewczyna? Pochodząca z czystokrwistej, szlacheckiej rodziny. Rodziny, która nie akceptuje "zdrajców krwii" i "szlam". Ale gdyby ona miała inne zdanie od nich. Taka właśnie j...