33. Mamy cię

1.4K 94 5
                                    

Po pierwsze rozdział dedykuję Veryy_Sad_Girl która wytrwale komentuje i czyta wszystkie moje wypociny, a oprócz tego sama cudownie pisze!
Po drugie przeczytajcie wiadomość na dole!
A teraz enjoy z nowego rozdziału!

-----------

Tego dnia obudziłam się około 4:30 i nie mogłam już zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok, ale kiedy to nic nie dawało, postanowiłam po prostu odpuścić i po cichu wymknąć się z dormitorium. Tak też zrobiłam. Strszliwie się bałam, że coś nie wyjdzie. Z tego powodu zaraz po tym jak wyszłam z pokoju zaczęłam nerwowo chodzić w kółko. Myślałam nad tym czy bliźniacy już przystąpili do swojej części zadania, kiedy nagle do Pokoju Wspołnego weszli właśnie oni.
-Dopiero teraz!? - prawie na nich krzyknęłam zapominając, która jest godzina.
-Spokojnie. - powiedział Fred.
-Dopiero 5, kobieto zdążymy. - dokończył George.
-A... no tak. - nerwowo się zaśmiałam. - Ale teraz i tak, wypad stąd.
-Okej już idziemy - odaparli jednocześnie i opuścili pomieszczenie. Zostałam sama i nagle zorientowałam się, że jeszcze jestem w pidżamie. W pośpiechu weszłam z powrotem do swojego dormitorium i wzięłam swoje szaty do łazienki. Tam ubrałam się i upięłam włosy w niestaranny kok. Gdy wyszłam z łazienki dziewczyny wciąż spały. Nie chciałam ich budzić, więc równie cicho jak poprzednio wyszłam z dormitorium.

Około 7:30 wszyscy byli już na nogach gotowi na "raczej nieciekawą ucztę", a potem równie "raczej jeszcze bardziej nieciekawe lekcje". Tylko ja cały czas prawie szalałam z nerwów w szczególności o bliźniaków. Droga do wielkiej sali trwała w nieskończoność, przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy jednak, razem z całą grupą Gryfonów, dotarłam do Wielkiej Sali uznałam, że chyba nie jest źle - Malfoya nie było na sali. Odetchnęłam z ulgą. Jednak zamiast uściąść z pozostałymi uczniami przy stole przemknęłam się chyłkiem z powrotem za drzwi i cicho powiedziałam.
-Accio Nimbus 1700! - Była to moja najnowsza miotła, którą dostałam od bliźniaków i całej ich rodziny na urodziny. Początkowo nie chciałam jej przyjąć, ale w końcu zgodziłam się. Moje wspomnienie przewała miotła, która w końcu wpadła mi w rękę. Byłam już prawie gotowa. Potrzebowałam jeszcze tylko jednej rzeczy...
-Accio mugolska, zielona farba - rozkazałam drugi raz, a w mojej dłoni już po chwili znalazła się puszka jeszcze nie otwartej, najprawdziwszej, mugolskiej farby. Miałam już wszytko. Musiałam jeszcze tylko poczekać aż...
-Drodzy uczniowie! - usłyszałam nagle głos sztucznego Dumbledore'a. Wyjrzałam zza drzwi. Mężczyzna, wyraźnie wkurzony, stał na mównicy, a obok niego Fred i George. Wiedziałam, że to już ten moment. Szybko wsiadłam na moją miotłę, otworzyłam puszkę farby i uniosłam się do góry. Zaczęłam powoli odliczać. Trzy...
-Znacie za pewne - w między czasie Malfoy kontynuował przemowę.
Dwa...
-Tych tutaj kawalerów i
Jeden...
-Lubicie ich. Ale niestety...
Zero!
W tamtej sekundzie wzięłam rozpęd i wpadłam z błyskawicznią prędkością prosto do Wielkiej Sali. Wszyscy ucznowie i nauczyciele spojrzeli prosto na mnie. Ja jednak zignorowałam to i zatrzyłamałam się idealie nad głową Malfoya. Tak odwróciłam pudełko z farbą do góry nogami i wylałam na niego zawartość. Potem zaczęłam uciekać, ale nagle poczułam, że coś zaczyna krępować moje ruchy, aż w końcu zostaje kompletnie spetryfikowana i sadam w dół razem ze swoją miotłą. To straszliwie bolało, ale tak właśnie miało być.

Perspektywa Freda
Gdy Beat spadła na ziemię cała sala, która jeszcze przed chwilą wrzała, umilkła. Malfoy w każdym calu pokryty zieloną farbą przestał zwracać na nas uwagę.
-Panie Flich! - zrządził. - Proszę zanieść ją do mojego gabinetu.
-Ale dyrektorze! - zaprotestowałem jednocześnie zerkając na zegarek. Zostało nam jeszcze 10 minut do pełnej godziny od kąd nie spuszczaliśmy fałszywego Dumbledore'a z oczu. To oznaczało, że zostało mu już bardzo mało czasu.
-To wszystko nasza wina! - dokończył za mnie George. Malfoy odwrócił się w naszą stronę.
-Tak? - zapytał, nawyraźniej tracąc poczucie czasu. - Więc jak to niby zrobilście?
-Wytłumaczymy panu... - zaczął mój brat.
-Kiedy ją pan odpetryfikuje. - dokończyłem.
-Panie Weasley - odparł dyrektor - I panie Weasley. Odpetryfikuję waszą przyjaciółkę, kiedy mi opowiecie czemu to nie jej wina.
-Rzuciliśmy na nią zaklęcie Confundus! - krzyknęliśmy chórem. Na sali zawrzało. Wszyscy patrzyli na nas jak na psychopatów.
-Cisza! - krzyknął fałszywy dyrektor. Chwilę to trwało, ale w końcu wszyscy ucichli. - To nie możliwe, żeby dwójka pierwszorocznych rzuciła tak zaawansowane zaklęcie na kogoś i tak sprawnie nim pokierowała. - powiedział Malfoy z wyższością.
-Kiedy to prawda. - upierałem się. Widziałem, że George chce coś dodać, ale wtedy, nagle dyrektor zaczął odzyskiwać swoją posatać. Z początku chyba tego nie zauważył, bo dalej kontynuował.
-Proszę się nie pogrążać, panowie Weasley. I tak czeka was już sroga kara. - po czym odwrócił się przodem do reszty ucznów i już w swoje normalnej postaci zarządził. - Panie Flich niech pan już weźmie tą... - nie było mu dane jednak nigdy dokończyć, gdyż ktoś nagle krzyknął.
-Przecież to Lucjusz Malfoy!
Na sali już któryś raz rozpętał się krzyk. Wszyscy zazęli wstawać z ławek. Niektórzy uciekali, inni wyjmowali różdżki, a jeszcze inni patrzyli zafascynowani nie mogąc się ruszyć. Nikt zdawał się niezauważać, że Malfoy zaczyna powoli wcofywać się z miejsca. Dopiero profesor McGonagall nagle wstała od stołu i krzyknęła w jego stronę wyciągając różdżkę.
-Drętwota! - Malfoy nie zdążył zareagować i upadł nieprzytomny na podłogę.

-----------

Więc najpierw (tak wiem już kolejna nowa książka, ale i tak proszę przeczytajcie, jeśli nie to, to chociaż informację, która jest pod tym:

Więc najpierw (tak wiem już kolejna nowa książka, ale i tak proszę przeczytajcie, jeśli nie to, to chociaż informację, która jest pod tym:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaczynam pisać kolejną nową książkę, ponownie o tematyce Huncwotów. 😊
Będę ją pisała wraz z moją przyjaciółką , która niestety nie ma konta na wattpadzie, ale bardzo mi pomaga przy pisaniu i jest, można powiedzieć, moją wielką Potterowską encyklopedią oraz niewyczerpanym workiem z pomysłami.
Książka nosi tytuł "Różdżka, Pergamin i Kłopoty, czyli Przygoda Trish z Huncwotami".
Mega długi, wiem.
Oczywiście zdaję sobie sprawę ile jest fanficków o tym temacie na wattpadzie (chociażby ten mój xd) ale będę... będziemy się starały nie powtarzać tego samego, co już jest i wydaje mi się, że opowiadanie będzie dość oryginalne.
Rozdziały będą się pokazywały co poniedziałek, przynajmniej będziemy się starać, żeby tak było, a jeśli opowieść stanie się bardziej popularne i będziemy miały czas na spotkania to zaczniemy wrzucać je również w czwartki albo soboty.
Pierwszą część opublikuję, już jutro ;-)

Ps. Okładkę zrobiła RiddikulusHP za co serdecznie jej dziękuję.
-------
No i teraz konkrety:

Dziękuję wam za 7,07 wyświetleń! Jestem na prawdę przeszczęśliwa, bo kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie myślałam, że nikt nie będzie go czytał, a tu proszę!

Z tej okazji chciałam zrobić maraton rozdziałów. Odbędzie się on jednak dopiero, kiedy wrócę z obozu, na który niedługo wyjeżdżam, czyli prawdopodobnie 10 i 11 lipca.

Wszystkie szczegóły pojawią się w pierwszym rozdziale z maratonu, bo nie jestem ich jeszcze pewna.

W każdym razie jeszcze raz bardzo wam dziękuję, że jesteście takimi zajebistymi czytelnikami!

Więc żegajcie!

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz