3/5
Tygodnie mijały mi na siedzeniu razem z Harry'm zamkniętej w tym feralnym pokoju. Dostawaliśmy tylko dwie puszki dziennie, a musieliśmy jeszcze dzielić się z Hedwigą, sową wybrańca. Od początku wakcji, więc znacząco schudłam. Na dodatek cały czas martwiłam się brakiem jakiegokolwoek listu, bo nie dość, że nie mogliśmy z Harry'm żadnych wysyłać, bo jego sowa stała w klatce zamkninętej przez wuja na kłódkę, to żaden list od przyjaciół jeszcze do nas nie dotarł, a do roku szkolengo został już tylko tydzień.
-Nie mogę się doczekać, kiedy wrócimy do Hogwartu. - wymamrotał Harry.
-Ja też przytaknęłam obejmując brata ramieniem. Przez te dwa miesiące bardzo się do siebie zbliżyliśmy i staliśmy się bardzo dobrymi przyjaciółmi.
-Bez ciebie bym tu dłużej nie wytzrymał. - rzekł chłopiec. - Dzięki, że wybrałaś zmianę wyglądu, nzwiska... i ogólnie... sama wiesz.
-Wiem. - odparłam. - Ty też mi dużo dałeś Harry. - dodałam.
-Raczej zabrałem. - prychnął wybraniec. - Gdyby nie ja mogłabyś dalej mieszkać u Weasley'ów.
-Jak sam zauważyłeś nie musiałam zmieniać wyglądu i nazwiska.- zaoponowałam. - Harry. Ja myślałam, że moja rodzina mnie nie kocha i zostawiła mnie przez to, że trafiłam dk Gryffindoru, a tu okazuje się, że to wcale nie była moja rodzina! Wiesz jak ja się ucieszyłam, że nie zostałam sama?
-Miałaś Freda, George'a, panią Weasley... - zaczął.
-Byli dla mnie jak rodzina, ale to nie to samo. Przyjęli mnie i kochali jak córkę. Z wzajmenością. Tylko, że to nie była biologiczna rodzina i ani przez chwilę nie umiałam tak myśleć. Teraz to kompletnie co innego. Wiem, że rodzice mnie kochali. I ciebie też. I ja też cię kocham, Harry.
-Ja ciebie też, Beat. - oznajmił chłopiec i mocniej do mnie przytulił. Przez te wakacje staliśmy się na prawdę idealnym rodzeństwem. W tamtym momencie nagle zamek w drzwiach się przesunął, a w wejściu stanęła ciotka Petunia.
-Harry, Beatrice, na dół w tej chwili! - rozkazała, odwróciła się na pięcie i odeszła. Popatrzyliśmy po sobie z Harry'm po czum chcąc nie chcąc zeszliśmy na dół. Tam zastaliśmy wystrojoną rodzinę Dursley'ów.
-A więc, niech każdy teraz powtórzy, co ma robić, kiedy przyjdą nasi goście. - zarządził wuj. - Dudley, zacznij.
-Więc, ja otworzę im drzwi i zaproszę do środka, po czym powieszę ich palta.
-Ja zaproszę ich, do stołu. - oznajmiła ciotka.
-A wy? - zapytał nieco zgryźliwie wuj patrząc na mnie i Harry'ego.
-Będziemy siedsieć cicho na górze i udawać, że nie isteniejmy. - oznajmił cicho wybraniec, na co miałam ochotę przywalić wujowi za to jak musiał go traktować przez te wszsytkie lata.
-Dokładnie. - uśmiechnął się mężczyzna triumfalnie, a ja nie wytrzymałam i, jak przez całe wakację odgryzłam się.
-A w tym czasie wy będziecie kłamać i oszukiwać jaką to jesteście wspaniałą rodzinką i wmawiać swoim gością, że wcale nie zamykaliście nikogo przez jedenaście lat w komórce pod schodami!
W oczach całej trójki zobaczyłam furię, ciotka Petunia zabrała głos.
-Jeżeli zrobicie cokolwiek. - zaczęła. - Nie dostaniecie nic do jedzenia przez tydzień! - wrzasnęła. - A teraz na górę!
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale Harry pociągnął mnie za rękaw i zaprowadził do pokoju. Gdy jednak tylko zamknęliśmy za sobą drzwi na łóżku bliznowatego ujrseliśmy skrzata domowego. Ja, od razu go poznałam. Był to Zgredek. Skrzat Malfoy'ów. Jeśli miałam być szczera to zawsze go lubiłam.
-Co to jest? - zapytał zdziwony Harry.
-Skrzat domowy. - wyjaśniłam pobierznie i dodałam. - Jest kimś w rodzaju służącego czarodziejów.
-Ach... - powiedział chłopiec. - Może usiądziesz. - zaproponował skarzatowi, na co ten popatrzył na niego zdziwony.
-Harry Potter... - zaczął. - Nikt jeszcze nigdy nie pozwolił Zgredkowi usiąść. - po czym zaczął głośno płakać, a ja z Harry'm usiłowaliśmy go uciszyć. Potem odbyła się długa romowa, z ktróej wynikło wiele... wiele rzeczy. Koniec końców jednak wszystko skończyło się jeszzcze większą katastrofą niż to, że dowiedzieliśmy się, co z naszymi listami. Otóż Zgredek zrzucił ciasto na głowę gości Dursley'ów. A niestety wyglądało to tak, jakbyśmy zrobili to my, we dwójkę. A wszystko po to, żeby nie pozwolić nam wrócić do Hogwartu, w którym "grozi nam niebezpiecseństwo". Wtedy myślałam, że mu się udało, bo wuostwo zamknęło nas na klucz i zakratowało okna. Na dodatek nie mieliśmy już nic do jedzenia. Siedsieliśmy tylko we dwójkę przymuleni pod ścianą zastanawiając się co się stanie dalej.Eleonora Roosevelt
Wygląd:
-długie, prose, brązowe włosy
-ciemnoniebieskie, wąskie oczy
-wąskie usa
-jasna cera
-średniego wzrostu, 1,63
-średniej wagi, 60kg
-raczej niezbyt umięśnionaCharakter:
-wredna
-poważna
-mądra
-sprytna
-ambitna
-lubi nawiązywać nowe kontakty, ale tylko ze Ślizgonami, albo Krukonami czystej krwii
-złośliwa
-mściwa
-zachowawcza
-uparta
-dąży do celu po trupach
-okrutna
-mściwa
-pracowitaZainteresowania:
-Czytanie Książek
-Kamienie szlachetne
-Czarna Magia
-Wróżbiarstwo
-Zwierzęta (kiedyś miała kota, ale jej ojciec w przypływie furii zabił go)Przyjaciele i rodzina:
-Jej rodzice to Armenia i Ryszard Roosevelt
-Ma kuzyna, Draco Malfoya, któremu trochę pomaga przez pierwsze dwa lata w Hogwarcie
-Wcześniej miała przyszywaną siostrę, Beatrice
-Przyjaźni się z Lizą, Julią, Meggie i Thomasem ze Slytherinu oraz Wendy, Robem i Clarą z Ravenclawu
-Ma chłopaka, Rendiego, ze Slytherinu.Cechy szczególne:
-interesuje się Czarną Magią
-Ma bliznę na palcu, po pierścionku, Beat, który jak tylko go nałożyła zaczął płonąć (dlatego potem to nie ona miała pierścioek, tylko jej ojciec)
-nienawidzi Beat jako jedna z niewielu w Hogwarcie (nawet Ślizgonów)A więc to już trzeci rozdział! 😀😀😀😀
Jeszcze godzinka do następnego!
CZYTASZ
Fred, George i Ja
FanfictionCo by było gdyby do Freda i Georga dołączył ktoś jeszcze? A gdyby była to dziewczyna? Pochodząca z czystokrwistej, szlacheckiej rodziny. Rodziny, która nie akceptuje "zdrajców krwii" i "szlam". Ale gdyby ona miała inne zdanie od nich. Taka właśnie j...