60. A więc tak?

1.4K 92 42
                                    

To koniec! Chciałam piszczeć z radości! Zdobyłam jajo smoka! Wybigłam szczęśliwa z areny, po za która już czekali nam nie Fred z George'm.
-Udało się! - pisnęłam rzucając im się na szyję.
-Zaraz zobaczymy - zaśmiał się Geroge.
-Które miejsce zajęłaś. - dokończył Fred. Pokręciłam na to tylko rozbawiona głową i odparłam.
-Ja się cieszę, że przeżyłam. Obawiam się, że będzie mi się to śniło po nocach przez miesiąc.
-Prawie padłem na zawał, kiedy zawisłaś na tamtym maszcie.- usłyszałam nagle głos Harry'ego i odwróciłam się w jego stronę. Brat stał kilka metrów za bliźniakami. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, po czym go również uścisnęłam.
-Na szczęście jednak przeżyłam. - zaśmiałam się wypuszczając Harry'ego z objęć. Po chwili podeszli do nas również Fred z Geroge'm.
-Trzeba to uczcić . - stwierdził jeden z bliźniaków.
-Coś czuję, że szykuje się impreza w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. - stwierdził Harry.
-A żebyś wiedział. - odparli chórem rudzielce.
-I to, będzie doskonała okazja, żebyś pogodził się chociaż z Hermioną. - stwierdziłam dobitnie.
-Bo nasz braciszek jest zbyt uparty. - poparli mnie zgodnie bliiacy, na co Harry westchnął.
-Spróbuję, okej?
-Już ja ci dam "spróbuję"! - krzyknęłam. - Ty masz mi obiecać, że to zrobisz!
-Dobrze. Obiecuję. - mruknął niechętnie brat. - Słowo gryfona.
-Oby było faktycznie gryfońskie. - stwierdziłam sceptycznie. - W końcu Tiara miała nieco inną koncepcję niż ty, kiedy cię przydzielała.
-A ty skąd to wiesz? - zdziwił się Harry.
-A... siostrzana intuicja. - uśmiechnęłam się zagadkowo, po czym złapałam obu Weasley'ów za ręce i pociągnęłam za sobą.

***

Kilka godzin później wraz ze wszystkimi Gryfonami siedzieliśmy w Pokoju Wspólnym. Jak się okazało, moim współdomownikom udało się mnie wyprzedzić w samodzielnym zorganizowaniu imorezy i, podczas gdy ja dowiadywałam się o wynikach, oni przygotowali niespodzianke. Byłam przeszczęśliwa! Na szczęście wszystkim chyba już się odwidziało twierdzenie, że jestem podłą oszustką, przynajmniej tym z Gryffindoru. Po za tym okazało się, że zajęłam trzecie miejsce, zaraz przed Fleur. Byłam z tego powodu bardzo dumna, podobnie jak moi przyjaciele.
Impreza dobiegała już końca, a ja siedziałam na kanapie pomiędzy Fredem i George'm. Na około nas kłębiło się mnóstwo innych, rozmawiających uczniów od czwartej do piątej klasy, bo młodsze roczniki musiały już iść spać. Na moje szczęście Harry wreszcie pogodził się z Hermioną i teraz właśnie z nią rozmawiał, więc nie musiałam się martwić próbami przekonania go do tego.
-No to co? - zagadał George wyrywając mnie z zamyślenia.
-Zróbmy jakiś kawał. - kontynuował Fred.
-Na rozluźnienie.
-Co mi szkodzi. Okej. Tylko komu? - zastanowiłam się. - I jaki?
-Ronowi. - odparli natychmiast zgodnie bliźniacy, na co głośno się zaśmiałam.
-Chcecie się zemścić na swoim bracie za mojego? - zapytałam z lekką ironią. - Wchodzę w to.
-A co do tego jaki...
-To my już mamy pomysł.
-Otóż, Ronald siedzi teraz sam w dormitoroium...
-A jak wszyscy wiedzą
-Bądź jednak nie...
-Ale raczej tak...
-Ron panicznie boi się pająków.
-Więc weźmiemy trochę...
-Z tego brudnego magazynku na miotły.
-Bo tam zawsze jest ich pełno.
-Podrzucimy mu...
-A na dodatek ty...
-Powiesz swoim przerażającym zmienionym głosem
-I to pogłośnionym
-Że jeżeli nie zmądrzeje
-I nie dostanie wybitnego z eliksirów na jutrzejszym sprawdzianie
-To one tam wrócą
-I każą mu stepować.
Kiedy bliźniacy skończyli swój wyczerpujący plan zaśmiałam się głośno.
-Stepować?!
-Pytaliśmy Harry'ego o koszmary Rona.
-A on powiedział, że kiedyś nasz braciszek
-Obudził się w środku nocy
-I wspominał coś o stepujących pająkach.
-No cóż... każdy śni co chce. - mruknęłam.
-A to nie było "słyszy co chce" - zasugerował Fred.
-Może i było. - wzruszyłam ramionami. - I - dodałam po chwili. - Lewitujemy te pająki, żeby było straszniej! Chodźcie do składziku na miotły! - wykrzyknęłam z radością i całą trójką, powodując w ten sposób dość spore zamieszanie, wybiegliśmy z dormitoroum.

Wiem, że nie było rozdziałów od listopada, a ten jest krórki i nudny, ale natchnienie poszło się huśtać na zdecydowanie za wysokim drzewie.
Bardzo przepraszam, ale i tak mam nadzieję że chociaż trochę się podobało.
Żegnam! 😉

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz