15. Snape

2.5K 204 16
                                    

Kilka dni po powrocie do Hogwartu mieliśmy pierwsze, po świętach, lekcje eliksirów. Tym razem, siedząc w Wielkiej Sali przy śniadaniu, wyjątkowo nie mogłam się ich doczekać, podobnie z resztą jak Fred. Gorzej było z George'm, który wyglądał na lekko przestraszonego i zestresownego. Tego dnia był wyjątkowo mało pewny siebie i niewiele się odzywał. Jako, że zazwyczaj śmiał się ze wszystkiego i dużo rozmawiał, większość znajomych od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Zadawali mu, więc różne pytania.
-George, co się stało? - zainteresował się Lee. Jeden z bliźniaków, wiadomo który, spojrzał na niego z przerażeniem w oczach i odparł.
-Yyy... nie mogę ci powiedzieć, Lee. Jestem za to przekonany, że jeszcze dzisiaj się dowiesz... - na te słowa zaczęliśmy się z Fredem histerycznie śmiać, a George spojrzał na nas z wyrzutem i dodał - Na moje nieszczęście.
Chwile później do stołu dosiadła się też Angelina, która, podobnie jak Lee, szybko zauważyła raczej słaby humor jednego z Weasley'ów.
-Coś nie tak, George? - zapytała z troską, na co razem z Fredem ponownie wybuchliśmy śmiechem. Dziewczyna spojrzała na nas zdziwiona. - George? - zapytała ponownie.
-To dość... skomplikowane - burknął chłopak i ponownie popatrzył na nas w ten sam sposób, choć tym razem w jego oczach można było dostrzec również coś jak rozbawienie.
-George? - dodała swoje trzy grosze Alxa, która siedziała całkiem niedaleko, ale nie słyszała wcześniejszych tłumaczeń chłopaka. - Wyglądasz jakby ktoś ci umarł. Co jest?
Przyjaciel westchnął z rezygnacją i odparł tylko.
-Jeszcze dzisiaj obejrzysz to przedstawienie. Już ta dwójka o to zadba - po tych słowach, razem z Fredem, zaczęliśmy się śmiać tak głośno, że połowa Wielkiej Sali spojrzała w naszą stronę. Gdy uczynił tak również Snape, Geroge też wybuchł śmiechem, a ja z drugim, z bliźniaków prawie leżeliśmy na podłodze.
Zapowiadał się na prawdę ciekawy dzień.

Parę godzin później wreszcie nadszedł czas na TĄ lekcję. Razem z Fredem już wcześniej ustaliliśmy jak George ma się zabrać za rozmowę ze Snape'm, więc "nieszczęśnik" siedział przed nami, cały spięty, czekając na przyjście profesora. Ten, jak zwykle, był w sali idealnie o czasie. Wszedł z hukiem powiewając za sobą czarnymi szatami.
-Dzisiaj będziecie robić eliksir Uśmierzający Ból - oznajmił szorstko - Na tablicy macie wypisany przepis i wszystkie składniki potrzebne do zrobienia tego...- Snape nie dokończył, bo przerwał mu George krzycząc.
-Profesorze! Mogę coś powiedzieć? - mężczyzna spojrzał na niego groźnie i warknął.
-Mam nadzieję, że przewałeś mi w ważnej sprawie, Weasley. Oby tak było, bo jak nie to czekają cię duże... nieprzyjemności.
Razem z Fredem ledwo powstrzymywaliśmy się przed wybuchnięciem śmiechem, a George nerwowo przełknął ślinę.
-Ależ oczywiście, profesorze - oznajmił. - Ja chciałam tylko powiedzieć - zaczynałam dusić się z niemocy wyrażenia mojej wesołości - że jest pan najlepszym nauczycielem - kontynuował George i widać było, że coraz bardziej się rozkręca. Widocznie nie chciał robić tego później jeszcze raz - idealnie uczy pan eliksirów i stwierdziłem, że... yyy... że skoro tak to musi mieć pan doskonale działający szampon. Chciałem tylko zapytać gdzie pan go kupuje? A może sam go pan wyrabia. Dodatkowo - mówił dalej George, widząc jak Snape blednie z wściekłości - ja wcale nie chcę pana obrazić. Pytam tylko dlatego, że ma pan takie ładne włosy i...
-DOŚĆ! - przerwał rozwścieczony Snape, a ja nie wytrzymałam i, tak jak Fred oraz większość Gryfonów zaczęłam się straszliwie głośno śmiać. Snape jednak nic sobie z tego nie robił, bo jego uwaga była skupiona tylko na George'u. - PANIE WEASLEY PROSZĘ ZOSTAĆ W SALI, A RESZTA - tu spojrzał na nas - WYNOCHA! KONIEC LEKCJI!
Wszyscy posłusznie zerwali się z ławek i praktycznie uciekli w popłochu jak najdalej od rozwścieczonego Mistrza Eliksirów. Tylko Fred i ja zostaliśmy pod drzwiami chcąc usłyszeć jak dalej potoczy się cała historia.
-Jak mniemam - zaczął już spokojnym, lecz wciąż groźnym tonem Snape - Zdaje pan sobie sprawe, panie Weasley, jakie są konsekwencje pana czynu.
-Ale ja na prawdę myślę, że ma pan bardzo ładne włosy. - upierał się George, prawdopodobnie domyślając się, że wciąż słuchamy co się dzieje.
-Weasley - warknął Snape ponownie rozwścieczony - Wcześniej myślałem, że to jakieś głupie, typowo gryfońskie żarty. Teraz jednak, jestem skłonny mniemać, iż jesteś kompletnie zidiociałym bałwanem albo założyłeś się o coś! Na prawdę myślisz, że ujdzie ci to bezkarnie!?
Kiedy to usłyszałam, omal się nie udławiłam, ponownie próbując powstrzymać wesołość.
-Ależ nie, profesorze - wciąż upierał się George - Ja tylko chciałem pana pochwalić. W całej szkole powrzechnie wiadomo, że nie jest pan zbyt lubianom osobą. A ja, ponieważ jest pan moim ulubionym nauczycielem, chciałem tylko zwrócić uwagę wszystkich na pana dobre strony. Kompletnie nie rozumiem czemu pan...
-KONIEC DYSKUCJI WEASLEY! - przerwał mu Snape - MASZ SZLABAN DO KOŃCA ROKU, CO SOBOTĘ! - profesor chwilę milczał po czym dodał z drwiną - A jeśli tak bardzo interesuje cię mój przepis na szampon to z chęcią cię go nauczę, jeśli będziesz skłonny zostać czasami po uprzątnieciu całej tej sali bez użycia magii. A teraz możesz iść.
Usłyszałam już tylko jak Geroge powoli wstaje, zbiera swoje rzeczy i wychodzi z sali, odporowadzany zapewne jednym z drwiących uśmieszków Snape'a. Przed drzwiami przyjaciel oczywiście zobaczył nas i wspólnie ruszyliśmy na kolejną lekcję.
-Jesteście mi winni lody za taki ubaw - stwierdził George - Przez was mam zmarnowane wszystkie soboty!
Razem z Fredem zaczęliśmy się tylko ponownie śmiać, a drugi z bliźniaków po chwili rówinież do nas dołączył.

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz