22. Wakacje

1.9K 165 14
                                    

Minął już prawie miesiąc od rozpoczęcia wakacji. Mijały mi one na wspólnych kawałach z Fredem i George'm, graniu w Quiddicha oraz denerwowaniu Molly. Tak. Zaczęłam do niej mówić po imieniu, tak samo jak do jej męża. Za równo Dumbeldore, jak i minisrerstwo, zgodzili się żeby Weasley'owie mnie adoptowali, na co z wielką checią przytanęła Molly, Artur, oczywiście Fred i George, Bill, Charlie, Ron oraz Ginny, czyli w sumie wszyscy oprócz Percy'ego. Nie żeby mnie nie lubił. On po prostu nie chciał mieć na głowie jeszcze jednego żartownisia.
Właśnie wstałam z łóżka. Pokój miałam, oczywiście z bliźniakami. Jednak, jak zobaczyłam, nie było ich już w pomieszczeniu. Nakładając na siebie jakieś luźne, wygodne ubrania, zastanawiałam się, czemu już wstali. Nie mogło to być związane z jakąś imprezą niespodziankom dla mnie (tak, wiem jestem straszną snobką), bo urodziny miałam dopiero za tydzień. Z takimi myślami zeszłam na dół, na śniadanie. Wszyscy, o dziwo, włącznie z bliźniakami byli już w kuchni.
-Witaj, Beat - powiedziała Molly uśmiechając się do mnie. - Siadaj, śniadanie już prawie gotowe.
Zrobiłam tak, jak powiedziała. Usiadłam, Wciskając się między Freda, a Geroge'a.
-Co tak wcześnie dziś wstaliście? - zpytałam ich.
-A co nie wolno? - odparł pytaniem Geroge.
-To wolny kraj - dodał Fred.
-No już spokojnie, tylko pytam - powiedziałam z uśmiechem. Chwilę później na stole pojawiło się jedzenie. Nałożyłam sobie trochę na talerz i zaczęłam jego konsumpcje. Jak zwykle było przepyszne.
Już kończyła jedzenie, kiedy nagle na zewnątrz usłyszałam trzask taki, jak przy aportacji. Spojrzałam na Molly. Ona jednak, ku mojemu zdziwieniu, zbladła.
-Spodziewamy się kogoś? - zapytałam mimo, że już znałam odpowiedź. Kobieta tylko pokręciła głową.
-Wszyscy idźcie do piwnicy, natychmiast.
W Norze mieszkałam akurat tylko ja, bliźniacy, Ron, Ginny, Percy, Molly i Artur. Wszyscy więc, oprócz dorosłych ruszyliśmy w tamtą stronę. To znaczy ja chciałam, ale Fred pociągnął mnie w swoją stronę i razem z nim oraz George'm schowałam się za szafą. Całą trójką zignorowaliśmy rozkazujące krzyki Percy'ego. Z miejsca, w którym staliśmy idealnie widzeliśmy to, co się działo na zewnątrz.
Molly krzyczała coś w stronę kilku nieznajomych. Nie widziałam kim byli, ponieważ mieli zasłonięte twarze. Mogłam być natomiast pewna, że jest to dwóch dorosłych mężczyzn, jedna nastolatka, a przynajmniej dziewczyna przypomniając ją postawą oraz dwie dorosłe kobiety. Wszyscy zażarcie kłócili się z Molly i Arturem. W pewnym momencie jedna z kobiet wyciągnęła różdżkę i wcelowała nią w domu. Coś powiedziała, za pewne groźbe. Molly pobladła z przerażenia. Nie wiedziałam kompletnie co robić! Odwróciłam się do Freda i George'a i zapytałam szeptem.
-Macie jakiś plan?
-Twoja moc - zaproponoał George.
-No jasne! - walnęłam się ręką w czoło. Potem przymknęłam oczy, dotknęłam pierścienia i wyszeptałam - Reditum.
Chwilę potem stałam już przed bliźniakami pod postacią maga.
-Wow - szpenął Fred.
-Bomba. - dodał George.
-Ale uważaj na siebie - rozkazał pierwszy z bliźniaków.
-Jasnę będę. - odparłam i ponownie spojrzałam za okno. Ku mojemu zdziwieniu czarodzieje przestali się kłócić, ale... Molly i Artur byli rozbrojeni! Przybysze celowali w nich różdżkami. Wtedy stwierdziłam, że nie mogę wybiec z domu, bo to byłoby zbyt oczywiścte.
-Dajcie mi jakąś miołę - rozkazałam. Bliźniacy szybko znaleźli jedną i podali mi - dzięki.
-Po co ci miotła? - zdziwili się.
-Zobaczycie. - uśmiechęłam się zadziornie po czym usiadłam na miotle i wzbiłam się delikatnie w powietrze. - Otwórzcie drziw!
Tak też zrobili i po chwili wypadłam z domu w szalonym tępie i wzbiłam się nad głowami zaskoczonych dorosłych. W pierwszym momencie nikt mnie nie rozpoznał. Dopiero po kilku sekundach Molly zauważyła, że to ja i pobladła jeszcze bardziej. Nie mogłam jednak zwracać na to uwagi. Kilka mini sekund zastanawiałam się, co ja właściwie mam zamiar zrobić. Nie znałam dobrze zaklęć bronnych. Wtedy przypomniałam sobie jednak jak słyszałam kilka zaklęć od siostry kiedy przyjeżdżała na wakacje do domu. Mówiła wtedy o różnych klątwach na przykład...
-Drętwota! - wykrzyknęłam wskazując ręką na wrogich ludzi. W tej samej chwili z koniuszków moich palców wydobył się tak gigantyczny promień światła, że gdy wcelował w przybyszów nie tylko sprawił, że wszyscy momentalnie stracili przytomność i przygniotło ich do ziemi, ale też, że ja sama spadłam z moiotły! Próbowałam się jakoś utrzymać, ale to było na nic. Poszybowałam w górę, a potem z hukiem uderzyłam o ziemię. Nie straciłam jednak przytomności, tylko trochę rozbolał mnie tyłek. Molly, która otrząsnęła się już z pierwszego szoku od razu podbiegła do mnie.
-Dziecko! - krzyknęła. - Co ty wyrabiasz? Mogłaś sobie coś zrobić! Żyjesz w ogóle?!
-Tak. Tak myślę. - odparłam spuszczając wzrok.
-Dlaczego nie siedziałaś razem z innymi tam gdzie ci kazaliśmy!?
-Oni by was zabili - wyszeptałam lekko przestraszona. Na to, spojrzenie Molly złagodniało.
-Nie mogłaś się tak dla nas poświęcać - powiedziała delikatnie. - Jesteś bardziej potrzebna niż ci się wydaje. Po za tym gdyby coś się stało... na prawdę nie umiałabym sobie tego wybaczyć.
Uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam do Molly.

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz