Wyszłam z pomieszczenia, w którym tłumaczono nam zasady Turnieju jako pierwsza, na wywiad, który miała przeprowadzić ze mną Rita Skeeter. Wstrętna dziennikarka! Nienawidziłam jej od momentu, w którym napisała ten idiotyczny artykuł o mnie i o Harry'm. Usiadłam na krześle w jakimś dziwnym, małym pomieszczeniu, przypominającym schowek na szczotki. Nigdy wcześniej nie widziałam tego miejsca, ale bardzo przypominało mi schowek na miotły u Dursley'ów. Nie kojarzył mi się dobrze, bo Harry wyjaśniał mi, że musiał tam mieszkać przez 11 lat swojego życia. Wyobrażałam sobie co, to musiał być za koszmar.
-A więc panno Roose... ym.. Potter. - wyrwała mnie z zamyślenia dziennikarka. Starałam się nie zwracać uwagi na jej przejęzyczenie i jedynie głęboko westchnęłam. - Mam kilka pytań dotyczących twojego udziału w Turnieju.
-Domyślam się. - odbonknęłam tylko, co od razu zanotowało jej samopiszące pióro. Cudownie - pomyślałam.
-Dlaczego zgłosiłaś się do tego Turnieju zamiast twojego rzekomwgo brata, mając zaledwie 14 lat?
-16 lat. - poprawiłam ją szybko i zaraz dodałam. - I on nie jest moim rzekomym bratem, a prawdzi...
-A więc dlaczego taka krucha 14-latka jak ty zgłosiła się do tak wymagającego konkursu?
-Bo uznałam, że lepiej będzie narazić siebie niż Harry'ego na...
-Dobrze. - przerwała mi ponownie Rita Skeeter. Ta kobieta zaczynała mnie coraz bardziej denerwować. - Wiesz może jak Harry'emu Potterowi, udało się wrzucić karteczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem do Czary, mając zaledwie 12 lat?
-On ma 14 lat i wcale jej tam nie... - chciałam naprostować, ale nie było mi dane dokończyć.
-Więc jakim cudem znalazła się tam kartka z jego imieniem?
-Nie mam pojęcia, ale....
-Wiedziałaś to wcześniej?
-Nie, dopiero na...
-Dlaczego aż tak bardzo chciałaś wystąpić w Turnieju, że zabrałaś te możliwość swojemu własnemu bratu?
-Wcale nie chciałam, tak samo jak on. To jakaś dziwaczna...
-Wiesz, że można było zgłosić swój udział w Turnieju dopiero od 17 lat, a ty zrobiłaś to znaczenie wcześniej?
-Oczywiście, że wiem, ale nie zgłaszałam się do tego ido...
-Znasz może kogoś z uczestników trochę bliżej?
-Cedrik jest moim przyja... - chciałam wyjaśnić, ale dziennikarka po raz niewiadomo który wcięła się.
-Bierzesz pod uwagę możliwość śmierci i wyraźnych szkód na swoim zdrowiu fizycznym i psychicznym?
-Jeszcze o tym nie myślałam. - wytłumaczyłam.
-Powinnaś była to przemyśleć zanim wrzuciłaś swój los do Czary.
-Wcale nie wrzuciłam nic do Czary! - nie wytrzymałam w końcu i zerwałam się z krzesła. - Tego już za wiele! Jeśli ponownie napisze pani jakiś stęk bzdur, który nazwie pani artykułem i zamieści w Proroku Codziennym to...
-To są groźby karalne. - przerwała mi kobieta i wyrzuciła mnie za drzwi, po czym pośpiesznym krokiem podążyła po kolejną ofiarę.Następnego dnia przy śniadaniu siedziałam pomiędzy bliźniakami, na przeciwko Harry'ego. Nie było obok niego ani Rona, ani Hermiony, bo rudzielec nie chciał uwierzyć przyjacielowi w to, że nie wrzucił swojego imienia i nazwiska do Czary, a Granger usiłowała go ułagodzić. Po za tym wszyscy Hogwardczycy, oprócz George'a, Freda i Hansa, patrzyli za równo na mnie, jak i na Harry'ego z wyraźną wrogością. Myślałam, że już gorzej być nie może do kąd nie przyleciała poczta. W chwili, w której Prorok Codzienny wylądował przede mną, zobaczyłam akrtykuł Rity Skeeter. Na pierwszej stronie. I swoje zdjęcie, kiedy stoję na środku Wielkiej Sali i oznajmiam, że idę na Turniej za Harry'ego. Przestraszona natychmiast wczytałam się w treść. To samo zrobili bliźniacy i Harry....
Prorok Codzienny
Beatrice Lily Potter, ale sercem wciąż Roosevelt, jako uczestniczka Turnieju Trójmagicznego
Wczoraj, w Hogwarcie byli wybierani uczestnicy do udziału w Turnieju Trójmagicznym, którego zwycięzca okryje się chwałą i sławą. Wielu uczniów z trzech szkół magii - Beuxbatons, Durmstrangu oraz Hogwartu wrzucało swoje imiona i nazwiska do Czary Ognia. To właśnie ten magiczny artefakt miał wybrać uczniów, powyżej 17 lat, którzy zmierzą się z trzema konkursowymi zadaniami. Czyżby jednak nawet Czara mogła się pomylić? Na początku wybranych zostało trzech uczniów, czyli reprezentant Hogwartu - Cedrik Diggory, reprezentanka Beuxbatons - Fleur Delacour oraz reprezentant Durmstrangu - Wiktor Krum. Kilka chwil potem okazało się jednak, że niejaki Harry Potter, lat 12, również został wybrany do tego jakże niebezpiecznego Turnieju. Dumny ze swego oszustwa chłopak podchodził do trójki sprawiedliwie wybranych zawodników, kiedy nagle jego siostra, Beatrice Potter, lat 14, zgłosiła się za niego. Wściekły Wybraniec zszedł w niesłwie z podium, na którym zastąpiła go własna, zdradziecka siostra. Panna Potter podczas wywiadu była bardzo agresywna, ale przyznała, że pomagała bratu we wrzuceniu jego imienia do Czary, tylko po to, by potem sama go zastąpić. Kiedy przedstawiała się wymknęło jej się również jej stare nazwisko - Roosevelt. Zapytana o powód, odparła, że wciąż jest silnie związana z tradycjami oraz poglądami swoich zastępczych rodziców. Beatrice wyznała też, że nie obchodzą jej konsekwencje udziału w Turnieju, ani to, czy brat ją nie znienawidzi. Jako wasza najlepsza dziennikarka, po wielu staraniach udało mi się wyciągnąć także, że z panem Diggory, wiąże ją nawet coś więcej niż przyjaźń...
Przerwałam czytanie i uniosłam wzrok na Harry'ego. Brat aż kipiał z wściekłości. Mi jednak zrobiło się słabo i niedobrze. Poderwałam się raptownie z krzesła, lecz wtedy zakręciło mi się w głowie. Ostatkami sił podparłam się na George'u, który patrzył na mnie ze zmartwioną miną.
-Wszystko w porządku, Beat? - zapytał podnosząc się z krzesła i łapiąc mnie delikatnie za ramiona. Pokręciłam tylko przecząco głową i zakryłam ręką usta. Potem poczułam, że odpływam. Straciłam równowagę i opadłam prosto w ramiona przyjaciela. Potem zapanowała ciemność.Rozdział raczej słaby, ale jest.
Dziękuję za czytanie.😉😁😊
CZYTASZ
Fred, George i Ja
FanfictionCo by było gdyby do Freda i Georga dołączył ktoś jeszcze? A gdyby była to dziewczyna? Pochodząca z czystokrwistej, szlacheckiej rodziny. Rodziny, która nie akceptuje "zdrajców krwii" i "szlam". Ale gdyby ona miała inne zdanie od nich. Taka właśnie j...