32. Nazywam się...

1.3K 116 0
                                    

Był nią jakiś Puchon o rok, może dwa lata starszy ode mnie. Miał krótkie, starannie uczesane, brązowe włosy, szaroniebieskie oczy i dosyć spore usta. Był wysoki i szczupły, ale umięśniony. Otrzepał się po czym z lekkim wysiłkiem i cichym jękiem zaczą wstawać. Ja również się podniosłam i stanęłam zaraz za nim.
-Yyy... hej. - powiedziałam. Chłopak podskoczył i szybko odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego z rozbawieniem.
-Cześć - odparł z lekkim zakłopotaniem. - sory za tamto...
-Wszystko w porządku. - przerwałam mu. - To ja przepraszam, że się tak rozsiadłam.
Chłopak uśmiechnął się po czym powiedział.
-Jestem Hans Jankins. Chodzę na trzeci rok do Hufflepufu, a ty?
-Beatrice Roosevelt - przedstawiłam się. - Drugi rok w Gryffindorze.
-Miło cię poznać, Beatrice - uśmiechnął się chłopak.
-Beat, proszę, mów mi Beat. Nie cierpię swojego pełnego imienia.
Hans zaśmiał się.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Dzięki - westchnęłam lekko. - A co tu robisz? - zainteresowałam się. - Nie jesteś przypadkiem z Hufflepufu?
-Jasne... no jestem tylko, że szukałem kumpla.
-Z Gryffindoru? - spytałam.
-Nie... właściwie to z Ravenclawu. - zarumienił się lekko, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wieża Ravenclawu jest w kompletnie innej części zamku - odparłam, a w duchu prawie umierałam ze śmiechu - typowy Puchon z tego Hansa.
-Tak? -zdziwił się chłopak. - To ty nie jesteś Krukonką? - tym razem nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Nie! -wydusiłam. - Gryfonką, już ci mówiłam.
Hans zaczerwienił się po czubki uszu i uciekł spojrzeniem w inną stronę.
-To ja może już pójdę - wymamrotał zażenowany po czym ruszył szybko przed siebie w kompletnie innym kierunku niż ten w którym powinien pójść, żeby trafić do Wieży Ravenclawu.
-Hej! - krzyknęłam za nim. - Wieża Ravenclawu jest w drugą stronę. Chłopak przystanął nagle i zawrócił. Mijając mnie wymamrotał tylko ciche "dzięki" i ruszył już w dobrą stronę. Pokręciłam głową z rozbawieniem. Stałam tam jeszcze przez chwilę, aż nagle obraz Grubej Damy uchylił się i wyszli zza niego Fred z George'm.
- Beat! - krzyknął pierwszy z bliźniaków.
-Snape, aż tak długo cię tam trzymał? - dokończył drugi z nich.
-Nie. Właściwie nie. Chciałam wam tylko coś powiedzieć... chodźcie - po czym pociągnęłam ich za sobą kawałek dalej do mniej uczęszczanego korytarza. Obaj bracia spojrzeli na mnie pytająco.
-Co znowu? - zapytał w końcu George.
-Snape tak na prawdę jest po naszej stronie. - oznajmiłam im. Popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Co ty pleciesz! - krzyknął Fred.
-Przecież był na spotkaniu z Malfoyem!
-Czytałaś list.
-A wy byliście na szlabanach u Snape'a. - chciałam im udowodnić, że mam rację. - Jak myślicie po co nas uczył tych wszystkich zaklęć na poziomie szóstej klasy? Żeby Lucjusz Malfoy miał większe problemy ze zkończeniem z nami?
Wtedy podobnie jak mnie w gabniecie profesora, bliźniaków kompletnie zamurowało. Po chwili George zaczął.
-To ma sens.
-Tylko co chcemy teraz zrobić? - zapytał Fred.
-To co wcześniej. - odparłam. - Nie obchodzi mnie, że Snape zakazał nam zrobić ten kawał. Jeśli to ma uratować tą szkołę musimy spróbować.
-Chcesz zrobić Malfyowi kawał? - zaciekawili się bliźniacy.
-Dokładnie tak, jak było w planie.
-Ale co mu mamy dać? - zaciekawił się Fred.
-Nic. Wtedy pomyślą, że to coś przemieniło dyrektora w Lucjusza Malfoya, a nie odczarowało go.
-Musimy go jakoś tam zatrzymać.
-Nie możemy tego zrobić tak, jak planowaliśmy? - zaproponował George.
-Możemy spróbować. - stwierdziłam. - Ale to był bardzo skomplikowany plan.
-Masz inny? - zapytali obaj bliźniacy równocześnie. Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam ręce w geście poddania.
-Okej. To już jutro zaczniemy resztę przygotowań, a sam kawał zrobimy w poniedziałek. - zaplanowałam. Fred i George od razu się zgodzili. Potem poszliśmy razem do dormitorium i usiedliśmy na tej samej kanapie co wcześniej bliźniacy. Ja byłam w środku, a oni po moich obu bokach. Gadaliśmy i śmialiśmy się, a ja już zapominałam, że jakąś godzinę temu prawie rozpłakałam się, bo to Angelina zajęła chwilowo to właśnie miejsce.

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz