5. To nie ta sama osoba

4K 195 146
                                    

No, nie powiem. Karteczka i zaproszenie na spotkanie mnie zaciekawiły. Uśmiechnięta wróciłam do Wojtka i Krychy. Wsiadłam do samochodu, tak jak gdyby nic. Nie wiem jak oni zareagowaliby na to. Dla mnie to okazja, żeby kogoś poznać. Z resztą możliwe, że jest to głupi żart, któregoś z chłopaków.

W sumie coś się zmieniło. Uśmiecham się jak głupia do sera tyle, że do szyby, a biorąc pod uwagę informacje, iż rzadko się uśmiecham... cóż, dziwna sytuacja.

-Liliana, co ci jest? - spytał Wojtek.

-W jakim znaczeniu?

-Masz banana na twarzy od kilku minut. Coś się stało?

-Czy to coś złego? Nie, nic się nie stało.

-Właśnie dobrze, ale trochę mnie to przeraża.

-Serio, Szczęsny? I kto tu kogo przeraża.

-Nigdy jej w takim stanie nie widziałem, więc chyba mam prawo się dziwić - zadrwił przyjaciel.

-Nie no jasne, ty zawsze masz do wszystkiego prawo - przewrócił oczami Grzesiek i wrócił do grzebania w swoim telefonie.

-Ale chwila. W końcu co się stało, że masz taki dobry humor? - po chwili wrócił do tematu.

-Ktoś podrzucił mi liścik z prośbą o spotkanie jutro - ukazałam rządek swoich białych zębów.

-Co? Ktoś mnie wyprzedził? - rzucił żartobliwie Krycha.

-Jak to cie wyprzedził? Ty jesteś z Celią - prychnął mój brat.

-Ostatnio nam sie nie układa, a to byłby kumpelski wypad. Chyba byś się nie obraził, prawda Wojtuś? - zapytał rozbawiony Grzesiu.
Każdego by kusiło, żeby iść z Krychowiakiem na 'kumpelski' wypad.

Odwieźliśmy Grześka do domu, a później wróciliśmy do domu brata.
-Cześć, Marina - powiedziałam wchodząc do salonu.

-Hej, jak było na treningu?

- Męcząco, fajnie, męcząco i znów fajnie - odetchnęłam siadając na kanapie.

-Czyli można powiedzieć, że jesteś w swoim żywiole.

-Na to wygląda. Co oglądasz?

-Sama nie wiem. Przewijam bezsensownie kanały. Masz ochotę na popcorn?

-Jasne - poszłyśmy do kuchni zrobić coś do jedzenia, a przy wróciłyśmy z napojami.

-Masz teraz chwilę? - zapytałam.

-Oczywiście, coś się stało?

-No, tak jakby. Wczoraj dostałam sms, a dzisiaj karteczkę.

-Jaki sms i karteczkę?

-Sms'y typu miłego dnia, nic konkretnego, a dziś po treningu dostałam karteczkę z prośbą o spotkanie jutro.

-Zgodzisz się?

-Chyba tak.

-Domyślasz sie który to?

-Nie, niestety nie mam pojęcia.

-Szkoda - zaśmiała się, ja wraz z nią.

Skończyłyśmy oglądać film, więc później przygotowałam się do spania i skończyłam odrabiać lekcje, na jutrzejszy dzień.

Rano znów obudził mnie kochany budzik. W nocy dużo myślałam nad tym, od kogo jest ta kartka. Na pewno pójdę, choćby tylko po to, żeby zobaczyć kto mnie zaprosił.

Ciekawi mnie sam fakt.

Przebrałam się w białą, zwiewną sukienkę i założyłam czarną, skórzaną kurtkę. Rozczesałam włosy oraz pomalowałam usta.
Nie chciało mi się dziś malować, więc zostawiłam wszystko tak jak jest. Później zeszłam zjeść śniadanie, ale podczas posiłku dostałam sms'a.

Od nieznany: Jak tam ranek?

Do nieznany: Kim jesteś?

Od nieznany: O to super, dzięki, że pytasz. U mnie też spoko

Do nieznany: Ugh, wybacz

Od nieznany: Z czasem się dowiesz ;)

Od nieznany: Masz dziś czas?

Do nieznany: Niestety nie, może kiedy indziej. Lece do szkoły.

Od nieznany: Miłego dnia x

Dobra, czyli osoba, która pisze do mnie sms'y to nie ta sama, która chciała się dziś ze mną spotkać. Przynajmniej wiem, że nie jest to.

Wojtek podwiózł mnie do szkoły, a później mnie z niej odebrał. Odrobiłam lekcję, w sumie tyle.
Nic ciekawego nie działo się w szkole. Przyzwyczaiłam się do tej monotonności, pozbawionej wszelkich kontaktów z rówieśnikami.

Po chwili do mojego pokoju weszła Marina.

-Wiesz, że zaraz musisz wyjść na spotkanie z 'nieznajomym'? - uśmiechnęła się ukazując szereg białych i prostych zębów.

-Już ta godzina?

-Tak.

-W co ja się ubiore?! - zapytałam bardziej siebie niż ją.

-Chodź - podeszłyśmy do szafy i wybrałyśmy z niej czarną koszulę, oraz różową spódniczkę. Ubrałam do tego czarne trampki, byłam już gotowa.

-I jak?- zapytałam brunetki.

-Jakby zemdlał z wrażenia dzwoń - zaśmiała się, a ja z nią. Wzięłam torebkę i oczywiście telefon.

Wsiadłam do auta, a mój brat ruszył.

-Tylko pamiętaj. Ktokolwiek by to nie był, czy coś by się działo, masz dzwonić - zakomendował straszy brat będąc pod chyba większą presją, niż ja.

-Dobrze nie martw się, jestem pod telefonem

-Mam nadzieję - oznajmił parkując.

Wysiadłam i od razu weszłam do kawiarni, a już w progu drzwi, zauważyłam znajomą mi twarz.

No to możecie zgadywać kto był w kawiarni. Jestem pewna, że i tak nikt nie zgadnie

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz