11. Poranek z kacem

3.1K 185 25
                                    

Co tu się dzieje? Tak jak już wspominałam, Grzesiu i Kapi spali ze mną w łóżku? Jak to dziwnie brzmi... Dalej rozejrzałam się po pokoju. Pod biurkiem, spał Piszczu. Był skulony, a wyglądało to zarazem słodko jak i dość śmiesznie. Wstałam z łóżka tak, żeby nikogo przy tym nie uderzyć. A przede wszystkim nie obudzić, ani uszkodzić tak przypadkiem. Wzięłam rękę Bartka z mojej tali, i poszłam w kierunku swojej łazanki. Mam oddzielne pomieszczenie, a Marina i Wojtek mają swoją. Weszłam do niej a to co tam zobaczyłam było gorsze, niż w moim pokoju. W wannie leżał Błaszczykowski i Lewy, byli do siebie przytuleni i to wyglądało tak mega awwww, ale lepsze było co innego. A mianowicie mój kochany braciszek w czynności którą się wykonuje na toalecie, zasnął. Tak, Wojtek zasnął na kiblu. W dwuznacznej sytuacji. Nie mogłam się powstrzymać i aż zrobiłam zdjęcie. Hah zostanie mi pamiątka do końca życia. Z resztą im wszystkim porobiłam zdjęcia. Wychodząc z łazienki zauważyłam jeszcze Grosickiego którego wcześniej nie spostrzegłam. Leżał na ziemi, a przy sobie miał moją poduszkę i koc. Skąd to miał to już nie wiem. Brakowało mi jeszcze tylko jednej osoby. Stępińskiego. Jego nie było. Zeszłam cicho po schodach na dół. Wszyscy jeszcze smacznie spali. Lecz ciekawiło mnie jedno. Co oni robili, że znaleźli sie u mnie w pokoju i to na noc. Wieczorem rzuciliśmy się poduszkami, oglądaliśmy film, ja poszłam do pokoju i wtedy tak nagle zasnęłam... Trochę to podejrzane. Spojrzałam na zegar w kuchni i o mało nie zemdlałam. Dochodzi powoli godzina dziesiąta. A ja miałam na ósmą do szkoły! Czyli już przepadła, a w sumie to dobrze. Nie miałam dziś ochoty tam iść. Ale za to chłopcy mają trening na jedenastą. Wzięłam patelnię z kuchni, drewnianą łyżką i wparowałam do mojego pokoju.

Zaczęłam tłuc łyżką w patelnie, a po chwili wszyscy zaczęli się budzić.
- Co ty robisz kobieto?- Zapytał Krycha
- Budzę was, bo przypomnę wam ZA GODZINĘ MACIE TRENING!- Wszyscy od razu zerwali się na prawie równe nogi. Kaca mieli takiego, że wo ho ho. Tylko, że ja tam wczoraj nie widziałam alkoholu, dziwne. I chyba lepiej żeby trener ich w takim stanie nie widział. Kiedy oni sie ubierali i przygotowywali do wyjścia, ja zrobiłam im kanapki i herbatę.
- Mmmm, Wojtek twoja siostra to anioł- Powiedział Grosicki jedząc kanapki, oraz popijając herbatą.
- Nawet nie licz na to, że ci ją oddam- Zaśmialiyśmy się wszyscy. Dałam jeszcze chłopakom tabletki na kaca, a także wodę z cytryną. Lada moment podjechał pod nas Peszkin i Arek samochodami. Ja wsiadłam z Wojtkiem, Krychą, Lewym i Kapim do Arka, a reszta do Peszko. Jechaliśmy na trening  chłopków, więc ja stwierdziłam, że odpuszcze sobie ten jeden dzień szkoły. A co mi szkodzi?
- Jak się bawiliście?- Zapytał roześmiany Milik. Lecz chłopakom chyba nie było do śmiechu.
- Nawet ich nie pytaj - Zaśmiałam się.
- Tak, Liliana dobrze mówi - Powiedział Wojtek
- A właśnie Wojtuś. My sobie w domu porozmawiamy - Pogroziłam chłopakowi palcem. Zrobił przerażoną minę. Nadal zastanawia mnie jak oni mogą mieć kaca? Bawi mnie ta cała sytuacja, a chyba najbardziej stan Wojtka i Krychy. Reszta jeszcze jako tako sie trzymała, ale ta dwójka to porażka. Chłopcy umią się zabawiać.

Dojechaliśmy już do stadionu. Chłopcy poszli się przebrać,a ja poszłam na trybuny. Zawsze przed treningami tam chodziłam. Po chwili wszyscy zawodnicy weszli na murawę. Pan Nawałka po chwili dołączył do nas
- Oo widzę, że mamy tutaj kaca panowie. Mam dla was niespodziankę w takim razie...

Ja coś chyba przegapiłam, wbiło 2k wyświetleń. Dziękuję 💕

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz