Siedziałam z słuchawkami w samolocie. Została nie cała godzina lotu, nie dużo. Za szybą widziałam jak "płyniemy" w obłokach. Widok był naprawdę niesamowity. Nie to żebym nigdy nie leciała i przy okazji oglądała to samo, lecz słońce już powoli zachodziło co pokazywało zupełnie inny kolor chmur. Był on na granicy kolorów pomarańczowych, żółtych, fioletowych i różowych. Trochę dziwne zestawienie, mimo wszystko całokształt i tak był cudowny. Co tu dużo gadać...
Zamyśliłam się na dłuższą chwilę, lecz z mojego transu wyrwała mnie moja blond przyjaciółka. Szturchnęła łokciem o moją rękę.
-Co jest?
- Liliana przyjdź do mnie po powrocie, pójdziemy na imprezę
- Nie mogę
- Ja wiem, że ty wolisz lody czekoladowe i jakiś porządny film, ale...
- Już się umówiłam
- Z?
- Z Bartkiem
- Uuu, a gdzie to się wybieracie?
- Właściwie to sama nie wiem
- Ej, a ty nie jesteś na niego zła?
- No niby jestem
- Powinnaś z nim porozmawiać
- Nie umiem
- Pomóc ci? Tak od razu pięścią
- Nieee, Olga dam sobie radę
- Mówisz?
-Tak
- No dobra, a w czym chcesz tam iść?
- Nawet nie wiem gdzie
- Dowiem się...- Już za kilka minut wylondowaliśmy w La Baule. Wieczór się zbliżał choć może nie było tego widać tak jakoś szczególnie po niebie. Tym razem musiałam sobie poradzić zupełnie sama z moim bagażem, ale pod moim pokojem zastałam Milika. To było dość miłe zaskoczenie.
- Hej, co tu robisz?
- Przyszedłem z propozycją na fajne spędzenie wieczoru
- Oj Arek, naprawdę z wielką chęcią spędziła bym z tobą ten wieczór, lecz jestem już zajęta na dziś
-Aha...To szkoda. A więc jakie masz inne plany?
- Bartek powiedział, że mam się przyszykować i z nim wychodzę
- Gdzie się wybieracie?
- Sama tego nie wiem
- Jejku...- Brunet momentalnie posmutniał, oparł się o ścianę przy moim pokoju.
- Co jest? - Spytałam.
- Nie widzisz tego?
- Ee, czego?
- Tego jak on cie traktuje
- Przesadzasz, naprawdę. Wiem, że to z dobrej troski o mnie, lecz nie musisz mi mówić do jest dobre dla mnie, a co złe. Sama powinnam zacząć to odróżniać. To słodkie, ta twoja opiekuńczość. Arek? Ja nie jestem małym dzieckiem. Kiedyś zabraknie moich przyjaciół i będę zdana tylko na siebie
- Ja zawsze przy tobie będę
- Miło z twojej strony, ale nigdy nie przewidzisz tego co ci życie przyniesie - Mimo wszystko postaram się nigdy cię nie opuścić, zrobię wszystko co w mojej mocy żebyś była już zawsze szczęśliwa
- Dziękuję, a teraz wybacz. Musze już iść
- Okej, ale jeszcze jedno
- Słucham
-Jeśli Bartek cię skrzywdzi przyjdź od razu do mnie- Zaśmiałam się.
- Jasne, choć wątpię w taką okazjęWeszłam do pokoju i najpierw zaczęłam rozpakowanie. Mam trochę tego do schowania, w tym mało czasu. Kiedy już kończyłam, do mojego pokoju wpadła zdyszana blondynka.
- To jak? Dowiedziałaś się czegoś?
-Taaak
- Czego?
- Zabiera cię do Paryża, do restauracji. Więcej nie powiem
- A co jest więcej?
- No przecież powiedziałam, że nie powiem!
- No okej...Tylko mamy mały problem
-Jaki?
- Ja nie mam co ubrać!
- Czekaj no- Olga podeszła do mojej szafy i zaczęła wyrzucać z niej poszczególne ubrania. Kreatywny sposób na szukanie ciuchów wam powiem... W końcu zapisnęła z radości najprawdopodobniej.
-Mam!
-Okres?
-Nieee, sukienkę
-To ja w ogóle tam jakąś ładną sukienkę wzięłam?
- Najwidoczniej - Blondynka wyciągnęła z szafy czarną sukienkę z wcięciem w talii. Była ona do połowy ud, górna część była brokatowa, a dół rozkloszowany. Jest ładna, ale szału nie ma. Przyjaciółka kazała mi ją założyć więc to zrobiłam, chociaż nie byłam do końca przekonana czy będzie ona wystarczająco dobra.
- I jak?-Spytałam.
- No...Obłędnie! Teraz jeszcze makijaż i fryzura- Dziewczyna od razu wzięła się do roboty. Chyba była dumna z efektu końcowego i mi też się on podobał. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- Oo Bartek, już jesteś?
- O Boże...
- Coś nie tak?
- Jak ty pięknie wyglądasz...
- Ty też nie najgorzej
- Dziękuję za komplement - Zaśmiał się i przyczepił do moich ust.
- Ja również
- To co jedziemy?
- Nadal nie wiem dokąd, ale tak. Jedziemy
- No to udanej i grzecznej zabawy kochani- Powidziała Olga i wręcz wyrzuciła mnie z pokoju.Wsiedliśmy do taksówki, która czekała na nas pod hotelem. Kapi miał ubrany granatowy garnitur, eleganckie buty, a jego włosy były wprost idealnie ułożone.
- To powiesz mi co to za niespodzianka?
- Nie, nie mogę. Wtedy to nie byłaby już niespodzianka
- Ostatnio tylko ty mi robisz niespodzianki...
- Bo to kocham, sprawiać ci przyjemność i widzieć uśmiech na twojej twarzy
- Kochany jesteś - Przytuliłam się do niego, w ciszy dojechaliśmy na miejsce, czyli pod restauracje. Na pierwszy rzut oka wyglądała na drogą i taką na poziomie. Weszliśmy do środka i tak faktycznie było. Wszyscy mają ubrane cudowne, eleganckie stroje, a ja? Jestem w jakiejś czarnej szmatce...Zajęliśmy nasz zarezerwowany stolik, szczerze mówiąc nie czuje się tu dobrze. Tak trochę nie swojo.
- Poczekaj chwilę idę tylko do łazienki - Chłopakowi wypadło coś kiedy kierował się w stronę toalety. Było to małe pudełeczko. Podeszłam i je wzięłam, oczywiście nie odbyło by się od jego otwarcia. W pudełeczu znajdował się pierścionek, taki zaręczynowy! Bartek chce mi się oświadczyć?! O Boże...To by była wspaniała wiadomość. Odłożyłam pudełko z powrotem na ziemię żeby się nie zorientował, że je widziałam. Jak gdyby nic siedziałam i czytałam menu. Swoją drogą tu nic nie jest tanie! Za duży wydatek jeśli chodzi o mnie. Po chwili brunet wrócił.
- To na co masz ochotę?- Podniósł pierścionek, który wcześniej mu wypadł.
-Wiesz, ja chyba najpierw skorzystam z łazienki
- Okej - Wstałam od stołu i cała nabuzowana stałam przed lustrem i patrzyłam na swoje odbicie. Ehh...Tak, ta pechowa i brzydka siostra Wojtka Szczęsnego to ja. Kiedy wychodziłam z toalety usłyszałam rozmowę Kapiego z kimś przez telefon.
- Tak...Mama mi kazała to zrobić ...Yhyy...Ale ja wcale tego nie chce...To nie ma sensu - Poczułam jak moje serce rozpada się na milion kawałeczków. Zdałam sobie sprawę, ze to nie on chce się ze mnie żenić, a jego matka. Ona mnie nie zna, lecz jego rozmowy wynika wszystko dobrze, jasno i wyraźnie. Cała zapłakana podeszłam wziąć tylko moje rzeczy, Bartek w tym czasie zdążył się rozłączyć.
- Liliana, co się stało? - Po chwili jakiś grajek przyszedł do nas jak gdyby nic i spytał bruneta:
-To kiedy mamy grać dla tej pana przyszłej narzeczonej? - Jednak w pewnym momencie chyba zrozumiał, że nie potrzebnie się pytał i odszedł.
- To nie ma sensu! - To były moje ostatnie słowa skierowane w stronę chłopaka. Szybko wezwała taksówkę, a kiedy odjeżdżaliśmy zauważyłam, że mój chyba chłopak biegnie za nami...Biegł.Olga 💘💓💞: Chyba nie będziesz zbytnio zadowolona z tego co zaraz zobaczysz... To zdjęcie z wczoraj :cc
Ja: Skąd je masz?!
Olga💘💓💞: Instagram Adamczyk...
To faktycznie nie ma sensu...
POV 'S Bartek
Liliana tak nagle uciekła, sam nie znam powodu. Czy ja coś zrobiłem źle? Po ponad godzinie włuczenia się i tam i siam, wróciłem do hotelu. Dziś chciałem się oświadczyć Lili, lecz coś poszło nie tak. Nie tak jak miało pójść. Przemyślałem wszystko dokładnie i wciąż nie mam bladego pojęcia co mogło ją tak spłoszyć. Idąc do mojego pokoju, na korytarzu spotkałem Arka. Ten przygwoździł mnie do ściany.
-Stary co jest?!- Zapytałem oburzony.
- Lepiej ty mi powiedz co z tobą jest?! Okłamujesz Liliane, odwołany spacer, nie udane "zaręczyny" z ingerencją osób trzecich, zdjęcie z twoją "byłą ", nowy klub, oszustwa, artykuły! Dalej wymieniać?!
- Jakie artykuły?!
-Sprawdź sobie! I jeśli ona będzie nadal nieszczęśliwa to obiecuje ci, że nie będę zważał już na honor i po prostu ci ją odbiorę bez żadnych wyrzutów sumienia - Milik poszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Pierwsze co wyświetliło mi się w internecie to: "Klaudia Adamczyk dodała nowe zdjęcie z Bartoszem Kapustką, czy to nie koniec ich związku?! Młody piłkarz zapomniał już o Lilianie Szczęsnej?!"...Zostałam bardzo nieładnie zaszantażowana przez guzik_ i olga_niewiem więc w sumie to dzięki nim macie rozdział 😂
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
FanfictionLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...