- Bartek?
- Słucham cię
- To przecież plaża
- A także niespodzianka przy okazji
- Czyli to miejsce w którym sie teraz znajdujemy i jesteśmy tu w sumie prawie codziennie to ta niespodzianka?
- Chodź
- Gdzie?
- Po prostu mi zaufaj - Pociągnął mnie za rękę i z powrotem zakrył oczy. Sama już nie wiem co my tu robimy. Brunet trzymał mnie za rękę i prowadził, tak żebym sie nie wywróciła. Po kilku minutach, zatrzymaliśmy się.
- To co, mogę już zobaczyć o co chodzi?
- Myślę, że teraz tak - Otworzyłam oczy i ujrzałam pięknie nakryty koc z światełkami rozłożonymi na szerokość. Kosz piknikowy stał na samym środku, był też jeden leżak obok.
- Sam to zrobiłeś?- Spytałam z zdziwieniem.
- Tak, zupełnie sam. Możesz być ze mnie dumna
- Już jestem dumna, że mam tak świetnego chłopaka
- Oj nie cukrz mi tak tutaj
- No dobrze, to co masz pysznego?
- Kanapki
- Bartek serio kanapki? W sumie dobre i to z twoimi umiejętnościami- Zaśmiałam się.
- Bardzo śmieszne
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Zjedliśmy już te kanapki, do tego były jeszcze owoce, sałatki a także jakieś inne pierdoły. Taki typowy piknik tylko, że na plaży. Już prawie zachód słońca, a my nadal leżymy na kocu. W końcu zaczęło mi się robić chłodno pomimo tego, że miałam na sobie sweter i byłam wtulona w bruneta. Zawiał zimny wiatr, zaczęłam się trząść z zimna.
- Mogłaś powiedzieć, że już nie ma ci tak ciepło - Kapi podszedł do koszyka i wyciągnął z niego gruby, ciepły koc.
- Czemu nic nie mówiłeś, że mamy się czym okryć?
- Nie pytałaś
- A ty nie mówiłeś
- Więc twarz mówię
- Co ja z tobą mam...
- Komedię
- Istną - Bartek pocałował mnie w czoło i przybliżył do siebie. Leżeliśmy tak patrząc na zachód słońca. Był piękny, kolorowy. Na ostatnie kilka minut przed powrotem, chodziliśmy po plaży. Szum fal, jeszcze ciepły piasek i widok już prawie niewidomego słońca.Zaraz po powrocie położyłam się spać, by wstać wcześnie rano. Marina wyjeżdża więc chciałam ją odwieść wraz z Olgą. Weszłam do pokoju i zastałam tam blondynkę.
- Co tu robisz?- Spytałam.
- Czekam na ciebie, jak było, gdzie byliście?
- Na plaży
- Bardziej romantycznego miejsca nie było, co?
- Ejj, było fajnie
- Opowiadaj
- Nie ma co tu dużo opowiadać, wspólnie spędzony wieczór to dobry wieczór
- Mądrze mówisz Liliana, naprawdę podziwiam cię
- Mnie? Czemu?
- Jeśli wokół mnie działo by się tyle w internecie i byłabym tak spokojna jak ty to super
- Tyle wokół?
- No sprawdź chodź by Facebook'a- Odblokowałam telefon i faktycznie było sporo wiadomości. Były nawet zdjęcia więc zero prywatności. Postanowiłam nie przeglądać tych bzdur i się nie zamartwiać. Szybko przejechałam te artykuły wzrokiem, tylko jeden nagłówek utkwił mi w pamięci, "Czyżby Bartosz Kapustka szykuje się na transfer do innego klubu?". Gdyby tak faktycznie było to chyba mi jako jednej z pierwszych osób by powiedział. Kiedy Olga poszła do siebie, ja szybko sie przebrałam i położyłam sie do łóżka.- Tylko obiecaj, że wrócisz na finał - Przytuliłam Marinę na pożegnanie.
- O ile dojdziecie to tak
- No jasne, że dojdziemy. Damy radę - Powiedziała Olga.
- Trzymam kciuki, do zobaczenia na finale- Pomachała nam i poszła zająć swoje miejsce w samolocie. Jest dla mnie jak starsza siostra więc będzie mi jej brakowało.
Olga zadzwoniła po taksówkę, w między czasie pisałam z chłopakami na Messengerze.Jędza: Łer ar ju nał?
Księżniczka: Ander de si
Mąka: Co?!
Nieszczęsny: Pod wodą?!
Tambler Gerl: Na lotnisku
Prawy: Pewnie pożegnać twoją żonkę :))
Pan Futer: Bingo
Fabian: Jemu sie pewnie nie chciało, heh
Pikachu: Biedna Marina :')
Kubuś Puchatek: Współczuję jej takiego męża
Turbo Grosik: Ja też
Nieszczęsny: EJJJ!
Pień: My tylko wyrażamy swoje zdanie ;)
Nieszczęsny: Żebym ja wam go zaraz nie wyraził :))))
Bigos: Spokojnie Wojtek, może ci melisse zaparzyć?
Nieszczęsny: A po proszę
Księżniczka: NA TRENING LENIE!
Pazdek: Kobita dobrze gada
Glikos Amigos: Jeeej... trening
Nachlaniec: Taq se sieszsze
Milikanium Trafinum: Ten zaś pił
Nachlaniec: Sprawdzam wam kretyni! BUM SHAKALAKA
Milikanium Trafinum: -.-
Kiedy wróciłyśmy z powrotem do hotelu, nikogo nie było. Wszyscy byli na treningu, a nam nie opłacało się tam już jechać. Zostało zaledwie kilka minut do końca. Weszłam do pokoju Bartka, chciałam na niego poczekać. Mam ochotę wyjść gdzieś z nim i przyjaciółmi. Nagle zadzwonił telefon, a właściwie to był dźwięk sms'a. Podeszłam do biurka na którym leżał i odblokowałam go. Tak, wiem nie powinnam. Lecz moja ciekawość zwyciężyła, nic na to nie poradzę, a poza tym nie może tam przecież być nic strasznego. Zauważyłam, że jest to od jakiegoś numeru nieznanego.
Nieznany: Pamiętaj tylko, że później już odwrotu nie ma. Jeśli napewno potwierdzisz grę w Leicester City będziesz musiał tu zamieszkać, co wiąże sie z tym, że będziesz miał mało czasu na pobyt w Polsce. Przemyśl to, decyzja należy do ciebie. Lecz pamiętaj, to twoja wielka szansa ;)
- Co proszę?!
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
FanfictionLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...