8. Podwózka

3.4K 176 12
                                    

Rano obudził mnie dźwięk nie budzika, a o dziwo telefon dzwonił. To była Sara. Koleżanka, albo znajoma. Jak kto woli ją nazwać. Dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem mnie. Ma blond proste włosy, niebieskie oczy i bardzo jasną karnację. Można powiedzieć, że kolegujemy się. Raz od czasu do czasu zamienimy słowo. Jednak jest to jedyna osoba która ze mną rozmawia. Nie raz wspominałam już, że z nikim nie trzymam jakoś szczególnie. Lecz gdybym chciała, napewno bardziej zaprzyjaźniła bym sie z dziewczyną. Ale nie bardzo ufam ludziom z mojego otoczenia...A z resztą, to bardzo długa historia. Odebrałam w końcu, dzwoniący telefon.
- Halo?- Powiedziałam zaspanym głosem
- Cześć Lila, oj obudziłam cię?
- Tak, nie, to znaczy tak jakby - Plątały mi się słowa.
- Przepraszam cię bardzo
- Nic sie nie stało, a czemu dzwonisz?
- Chciałam sie zapytać czy nie przyjdziesz do mnie 12 czerwca na urodziny?- No tak! Przecież ona ma w tym dniu urodziny.
- Jasne, z wielką chęcią
- To super, resztę szczegółowo powiem ci później
- Ok, a mam jeszcze jedno pytanie
- Śmiało
- Kto jeszcze będzie?
- Roksana, Weronika, Judyta i Dominika, oraz może jeszcze Alicja- O nie... znacie ten typ dziewczyn "Plastic is fantastic"? Jak nie to jesteście uratowane od raka mózgu. Blond Barbie z różowym dekoltem do pępka. Dziwię sie Sarze, że akurat je zaprosiła, ale u mnie w szkole każdy chce być popularny. To chyba tak jak wszędzie. Lecz te dziewczyny wyjątkowo umieją zaleść za skórę.
- Jesteś tam?- Dopytywała blondynka. Pewno zaniepokoiło ją moje chwilowe za niemówienie.
- Tak jestem, to do zobaczenia
- Do zobaczenia - Rozłączyłam się. Szkoda, że już się zgodziłam... Podeszłam do szafy i wyciągłam z niej biały crop top oraz czarne leginsy. Spakowałam plecak do szkoły i nie chcąc budzić śpiących państwa Szczęsnych wyszłam z domu. Zostawiłam im tylko karteczkę, że wyszłam dziś sama do szkoły.

Powiał chłodny wiatr, a ja zapomniałam wziąć kurtki. Zaczęłam trząść się z zimna, do szkoły było jeszcze jakieś 25 minut pieszo. Nagle podjechał jakiś czarny samochód. Dosłownie koło mnie. Szyba opuściła się w dół. A zza niej pokazał się Bartek?
- Cześć Liliana, podwieść cię gdzieś?
- Jeśli to nie problem?
- Jasne, że nie. Wsiadaj- Usiadłam z tyłu, gdyż z przodu ktoś jeszcze był. Zauważyłam w lusterku, że to Klaudia siedzi koło Bartka. Spuściłam głowę w dół.
- To gdzie cię podwieść?
- Do szkoły jeśli byś mógł
- Jasne, wiem do której - Aha? Ciekawe skąd? Nigdy mu nie mówiłam gdzie chodzę do szkoły. Spojrzałam w stronę szyby. Klaudia nie spuszczała wzroku ze mnie. Czułam się nieswojo.
- A powiedz mi Lena- Powiedziała brunetka
- Liliana- Poprawiłam ją
- Ile masz lat?
- 18
- Masz chłopaka?
- Nie?
- Spotykasz się z Arkiem?- Bartek spojrzał w lusterko i widział moją twarz, a ja jego.
- Co to za pytania?
- Normalne
- Nie bardzo
- Podoba ci sie Bartek?!
- Wychodzę stąd!
- Lila zaczekaj- Uspokajał mnie Bartek
- To on ci się podoba czy nie?!- Klaudia nie dawała mi spokoju
- Bartek zatrzymaj się!- Chłopak zatrzymał auto. Z hukiem z niego wysiadłam. Samochód stał na poboczu. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Kierowałam się w stronę szkoły. Tylko jakbym wiedziała w którą ona stronę jest?! Po chwili ktoś mnie zatrzymał.
- Liliana, przepraszam cię za Klaudie
- Idź do niej
- Słuchaj ja nie chciałem, żeby to tak wyszło
- Napewno
- Ona jest chorobliwe zazdrosna o mnie i..
- Nie kończ! Idź do swojej dziewczyny
- Nie chcę...Nie chcę cie tu zostawić
- Tyle, że ja chcę - Odeszłam od niego. Po drodze do szkoły zgubiłam się chyba z tysiąc razy. Ale zdążyłam na ostatnie trzy lekcje..jej! Wychodząc ze szkoły poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Hej Lila- Arek?

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz